wtorek, 8 września 2015

Od Klair do Toshiro

Naukowcy wstrzyknęli nam dwa dziwne płyny. Z początku nic się nie działo. Skoro było zero efektów, to ludzie postanowili nas wypuścić. Oczywiście tak po prostu by nas nie puścili. Jeden z mężczyzn powiedział:
- Zamiast zostawiać je na obserwacjach wypuśćmy je. Ale najpierw...- i sięgnął po coś do szuflady. Wyjął przedmiot o okrągłym kształcie. Zanim nam to założył przyczepił coś w rodzaju adresówki dla psów na obroże. Ale skoro to coś na szyję i ma coś takiego to oznacza, że chcą zrobić z nas psy! Drugi mężczyzna podał temu pierwszemu malutkie kółeczko. Wczepili to do tych adresówek. Po chwili jeden powiedział:
- Te obroże są wyposażone w kamerki. Pomogą one nam śledzić poczynania eksperymentu.
- Więc złożymy im to i wypuścimy?-dopytał inny.
- Tak, a teraz mi pomóż!- syknął drugi.
Wzięli najpierw mnie za kark, a potem Tośka i założyli nam te obroże. I znów... Zero efektów tego płynu. Chociaż w pewnej chwili zaczęła mnie boleć głowa. Złapałam się za nią. Toshiro przyglądał mi się, on jakimś cudem tego nie czuł. Jednak zaczęły boleć go uszy. Rzucił się na stół łapiąc się za uszy. Ludzie zauważyli to. Jeszcze tylko zerknęli na monitory czy kamerki działają. Zaraz jednak szybko wsadzili nas do klatki, a zaraz po tym ciemność. Zemdlałam. Co działo się z Toshiro... nie wiem. Obudziłam się na trawie. Znaczy chciałabym się obudzić, miałam ciemność przed oczami. Chwilka, chwilka... Bolała mnie głowa wtedy tam w laboratorium. Ten płyn miał wpływ na moje oczy... czyżbym straciła wzrok? Chyba tak, ale na szczęście takie rzeczy działają tylko 24h. Skoro nie mogłam nic zobaczyć to chociaż coś słyszałam i czułam. A Tośka bolały uszy więc on mmusiał stracić słuch! Rozejrzałam się [ nie wiem jak ] i usłyszałam jakieś dźwięki na drzewie prze de mną. Pobiegłam tam. Wskoczyłam na gałąź. Usłyszałam ciche "Hm?".
- T... Tosh- mruknęłam klepiąc basiora.
- Klair? Nic ci nie jest?-spytał wstając. Kiwnęłam głową na znak, że nic mi nie jest.
- Toshiro... Musimy trzymać się razem... Inaczej zginiemy.
Wilk spojrzał na mnie chyba zauważył już, że stracił słuch. Domyślił się co mówię. Zeskoczył z drzewa. Zrobiłam to samo, chwilę potem potknęłam się. Basior chyba domyślił się co mi dolega po tym eksperymencie. Złapał mnie za łapę i poprowadził na wzgórze z którego widać było zachód słońca. Nie mmogłam cieszyć się jego wyglądem więc ucieszyłam się grzejącymi mnie promieniami słońca. Toshiro po chwili skierował się w strone pobliskiego lasu. Najwyraźniej chciał coś upolować. Ale kurcze bez słuchu będzie miał wyzwanie... Pobiegłam za nim, a dokładnie za jego zapachem. Powoli przedzierałam się przez różne krzewy i wysokie trawy. Po kilku minutach w końcu na kogoś wpadłam.
- Tosh?-szepnęłam.
- Hm?- wilk odwrócił się. - K, k, k... Klairney?! Więc ty żyjesz!-krzyknął uradowany przytulając mnie. Ja w głowie miałam tylko tyle, że go nie kojarzę. Musiał być z mojej starej watahy.
- Kim jesteś?! Czemu mnie przytulasz!-odepchnęłam go.
- To ja, Zenon. Twój były narzeczony...-odparł.
- Że co?!-krzyknęłam biegnąc przed siebie byle daleko. Koniec końców wpadłam na kolejnego basiora. Ten okazał się być Tośkiem.
- Tosh! Ten no..! - Usiłowałam coś z siebie wydusić. Ale już za późno... Zenon już tu był akurat staliśmy przy ogromnym wodospadzie.
- Kto ty!- warknął Tosh.
- Zenon. Były narzeczony Klair.- rzucił.
- Że co słucham? - Odparł Toshiro.
- To nie prawda! - Protestowałam.
Bez względu na mnie Zenon skoczył na Tośka. Zaczęli się bić. W końcu ja wkroczyłam.
- Dosyć!- Krzyknęłam. Spojrzałam się w stronę Zenon'a. On cofał się, a ja nie ustawałam. Kiedy tylne łapy wilka ustały na krańcu klifu, rzuciłam:
- Żegnaj.- i zepchnęłam go prosto do wody i na skały. Z zimną krwią odwróciłam się w stronę Toshiro. Momentalnie już go tuliłam gorzko płacząc. W myślach zadawałam sobie jedno pytanie "dlaczego?"...

<Toshiro? Spoko ciebie nie zepchnę :3 zostało nam 15 godzin działania płynu>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT