środa, 16 września 2015

Od Alice CD opowiadania Vincenta

Leżałam. Nagle przeszył mnie okropny ból. Spróbowałam otworzyć oczy...
Od razu zobaczyłam moją łapę...
-CO???-krzyknęłam.
Odpowiedział mi szelest drzew.
Moja biedna łapka! To ta,co była obandażowana...
Jednak warto było się poświęcić...Vincent prawdopodobnie wyszedł z tego bez szwanku...
Na widok mojej krwi zrobiło mi się mdło.
Usłyszałam stukot łap. Nie było przy mnie Vincenta,więc może to właśnie on biegnie...
Usłyszałam drugą parę łap. Może to Esmeralda? Biegną mi pomóc?
Zza krzaków wyskoczyli moi wybawiciele.
-Jezus,Alice!-szepnęła Esmeralda.
-Alice! Żyjesz!-krzyknął Vincent,lecz zrozumiał,że zabrzmiało to zbyt radośnie.
Esmeralda podeszła do mnie bliżej. Zaczęła oględziny łapy.
-To tak...-notowała w notesie,mrucząc pod nosem-złamanie otwarte...wykręcenie...hmmm.
-Alice...-szepnął Vincent.
-Słucham?
-Nie trzeba było...
Nie dałam mu dokończyć.
-Trzeba,trzeba było...
-Przypłaciłaś to swoim zdrowiem,przecież to niemądre-tym razem on mi przerwał.
-Przynajmniej uratowałam Ciebie...-uśmiechnęłam się lekko.
Nie wiem,czy dobrze widziałam,ale chyba po policzku Vincenta potoczyła się łza...

Vincent ;3 Co dalej z moją łapą? I co z Tobą? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT