Wadera siedziała na brzegu,czekając na odpowiedź.
-Jestem Zayn...-podałem jej łapę-a ta wadera przede mną?
-Riki-uścisnęła lekko moją łapę.
Postanowiłem wyjść na brzeg.
-Odsuń się!-krzyknąłem do Riki.
-Czemu?
Przewróciłem oczami i swoimi skrzydłami wywołałem wiatr,który przesunął waderę.
Gdy była w bezpiecznej odległości,otrzepałem z mojej sierści wodę. Riki zaczęła się śmiać.
-No co?-spytałem.
-Nic...-mówiła wadera,prawie tarzając się ze śmiechu-fajna akcja-dodała.
-A dziękuję-uśmiechnąłem się lekko-mam duży zasięg. A to przez skrzydła...-ukryłem uśmiech.
Gdy wstała i przestała się śmiać,zadawała mi tony pytań. Dotyczyły właśnie skrzydeł.
-Dlaczego masz skrzydła?-spytała.
-A bo ja wiem? Nie jest to genetyczne,bo moi rodzice ich nie posiadali.
Ale nie wiem czy zauważyłaś,ale moja siostra cioteczna,czyli Alice też
ma skrzydła. Tylko takie bardziej podobne do skrzydeł wróżek,nieprawdaż?
-Racja. A jak to jest mieć skrzydła?
-Fajnie. Nikt ci nie podskoczy,ani nikt cię nie zaatakuje,bo możesz wzbić się w powietrze.
I tak dalej i tak dalej...
-Fajne masz te skrzydła wiesz? Są takie kruczoczarne...wiesz,że zgubiłeś
pióro?Leżało między drzewami,na ziemi...-przejęła się. Ja się
zaśmiałem.
-One odrastają. Przynajmniej moje...jeszcze jakieś pytania?-uśmiechnąłem się do niej ciepło.
Riki :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz