poniedziałek, 21 września 2015

Od Toshiro do Klair

Sny. Znowu mnie dopadają. Skrawki mojej przeszłości wirują dookoła, tworząc kalejdoskop barw. Wspomnienia są na wyciągnięcie łapy, a równocześnie tak odległe...
W pewnej chwili dostrzegłem jakąś waderę. Moje ,,ja" z przeszłości patrzyło na nią, skryte w krzakach. Jego sierść zbroczona była krwią. Może to posoka z polowania na jelenia? Jednak czułem w głębi serca, iż tak nie jest.
Wspomnienia znikło równie szybko, co się pojawiło. Spadałem w bezdenny, czrny tunel i w tym samym momencie otworzyłem oczy, powracając do rzeczywistości.
Pierwsze wrażenie po przebudzeniu: ciężar na grzbiecie. Spostrzegłem, że to łapa Klair. Wadera leżała na ziemi tuż obok mnie, spokojnie oddychając. Wpuszczała powietrze przez nosek, zaś wydychała je z cichym sapnięciem. Najwyraźniej nie dręczyły jej żadne koszmary. Na moim pyszczku zagościł lekki uśmiech i z nudów zacząłem bawić się sierścią wadery, przekręcając ją w łapach.
Wilczyca obudziła się kilka minut później.
,, Jaka szkoda" Pomyślałem i zorientowałem się, że Klair to usłyszała. Odwróciła łeb w drugą stronę. Również i ja spojrzałem na drzewa, lekko zakłopotany. Z ruchu warg mojej towarzyszki wyczytałem, iż mówiła coś w rodzaju ,,dziękuję".
- Nie ma za co- mruknąłem, pocierając łapą pysk.
Podszedłem do wilczycy, nadal patrząc w niebo.
- Klair- wypaliłem.- Kiedy już odzyskamy zmysły, zniszczę tamto laboratorium i zabiję ludzi, którzy wyrządzlili ci tyle zła. Chcę jeszcze przeżyć z tobą wiele przygód. No i muszę ci powiedzieć coś bardzo ważnego- wyszczerzyłem kły.- Ale na razie to tajemnica.
Wadera lekko mnie szturchnęła, po czym skinęła łbem. Za to ja nagle zesztywniałem. Chcę zabić tych ludzi. Od kiedy wypowiedzenie tych słów przychodzi mi z taką łatwością? W dodatku czułem żądzę zemsty i krwi winnych cierpieniu mojej przyjaciółki.
Dałem jednak spokój z tymi ponurymi rozmyśleniami. Dostrzegłem, że Klair biegała, zachęcając mnie do zabawy. Nie pozostałem jej dłużny i w chwilę później rozpoczęliśmy szaloną grę w berka. Po kilku minutach skoczyłem na towarzyszkę i oboje potoczyliśmy się kilka metrów dalej. Biegaliśmy jeszcze tak kilka godzin. Brak części zmysłów nie przeszkadzał nam- przeciwnie, podwyższał stopień trudności, co dawało nam większą frajdę. Słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi. Lek powinien przestać działać lada chwila, ale wtem poczułem pulsujący ból w czaszce i w moim umyśle rozległ się donośny, męski głos:
- Rozpoczynamy drugą część eksperymentu ,,Spartakus".
< Klair? Co się dzieje?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT