niedziela, 20 września 2015

Od Toshiro do Amber

No i znowu to samo. Wiedziałem, że to był głupi pomysł, jednak żeby po raz trzeci nabierać się na to samo?!
Ale chyba powinienem zacząć od początku. Otóż zdenerwowałem- łagodnie rzecz ujmując- pewnego Gwiezdnego Ducha, Virgo. Kiedy trenowałem z Aquarias, Leo i Gemini, ta pojawiła się znikąd i zaczęła prosić, bym czym prędzej znalazł jej klucz. Zdenerwowałem się, ponieważ co prawda, było to moim celem- posiadała dość sporą moc- ale jak na razie, nie byłbym w stanie jej przyzywać. Ostatecznie, wywiązała się kłótnia, na jaw wyszło jeszcze kilka innych spraw. Nasłuchałem się tylu pomysłowych epitetów, że będę ich chyba miał dosyć do końca życia. Jednak najgorsze jest to, że od tego czasu Virgo kopie doły w ziemi- jest w tym specjalistką- i przykrywa je liśćmi. Oczywiście tak, abym ja w nie wpadał. Za każdym razem były coraz głębsze i lepiej przemyślane. To wszystko powinno się niedługo skończyć- Gwiezdne Dychy nie mają w zwyczaju gniewać się długo o takie rzeczy- ale póki co było to naprawdę uciążliwe. Dodatkowo, zużyłem dzisiaj niemal cały zapas magicznej mocy podczas treningu, zaś dół był zbyt głęboki, by wyskoczyć, czy wdrapać się w górę- nie byłem w tym ekspertem. Nagle w górze zobaczyłem twarz jakiejś wadery.
- Wszystko dobrze?- zapytała.
- Oczywiście!- odparłem, przykładając łapę do łba w geście salutowania.- Ja tu tylko odpoczywam!
Wilczyca głośno się zaśmiała.
- Amber!
- Że co, proszę?
Przewróciła oczami.
- Moje imię. A twoje?
- Toshiro. Ale możesz mówić też na mnie Tosh, lub Tosiek.
- Utknąłeś, prawda?
- Wcale, że nie!
- Więc nie trzeba cię wyciągać?
- Poradzę sobie.
Nagle wadera wskoczyła do dołu. Wylądowała tuż obok mnie. Nieco peszące było to, że w dole było dość mało miejsca, ale co poradzić.
- Czemu to zrobiłaś?- zapytałem.
- Jak to? Chcę zobaczyć, jak się stąd wydostajesz. Będę mieć lepszy widok.
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
< Amber?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT