Z głębokiego snu obudziło mnie gryzienie w ucho, otworzyłam oczy a nade mną stał mój młodszy braciszek.
- Co ty robisz? - odepchnęłam go łapą.
- Nudziło mi się, ile można spać... - wymamrotał coś pod nosem.
- A gdzie rodzice? - zapytałam rozglądając się po jaskini.
- Poszli na polowanie, jesteśmy sami - Basior szeroko się uśmiechnął.
Nie miałam zbytnio ochoty nic robić, najlepiej przespałabym cały dzień. Ale z Lelosiem jest to niemożliwe...
- Chętnie zobaczyłbym tereny naszej Watahy, co ty na to, abyśmy wybrali
się na mały spacerek? - zapytał łaskocząc mnie po brzuchu.
- Rodzice nie byliby szczęśliwi, nie pozwalają nam oddalać się od jaskini...
- Nami, co złego może nam się stać? A nawet jeśli, na pewno obroniłbym ciebie!
- Nie ma mowy, nigdzie nie idę - odpowiedziałam zakrywając pyszczek łapami.
Basior wskoczył mi na brzuch i przytrzymał przednie łapy.
- Pójdziesz, pójdziesz... - głośno się zaśmiał.
- Zejdz ze mnie, dobrze już dobrze! - warknęłam, co u mnie jest dość rzadkie.
Na wszelki wypadek, gdy Lelou nie patrzył napisałam łapą na piasku : Zaraz wracamy.
Po kilku minutach byliśmy już daleko od naszej jaskini. Szliśmy wąską
ścieżką, żadne z nas tak na prawdę nie wiedziało gdzie ona prowadzi. Na
szczęście, pomimo moich obaw nie byliśmy sami. Co chwile koło nas
przechodził jakiś wilk. Wszyscy wydawali się dość mili, za każdym razem
ktoś się do nas uśmiechał.
- Może czas wracać? - zapytałam Basiora, lecz nic do niego nie docierało.
- Ziemia do Lelou, czas już wracać!
Nagle przed nami stanął duży czarny Basior.
- Brat nie chcę się ciebie słuchać? - szeroko się uśmiechnął.
- No, tak jakby... - cicho odpowiedziałam.
- Kim jesteś, zostaw moją siostrę w spokoju! - warknął głośno Lelou.
- Spokojnie mały, nie ma co się bać krzywdy jej nie zrobię...
Basior cicho się zaśmiał i poszedł do przodu. To chyba więcej z nim sobie nie porozmawiam, nie ma to jak pomoc brata.
- Co to było, oszalałeś? - zapytałam
- Po pierwsze nie rozmawia się ze nieznajomymi wilkami, a po drugie on jest o wiele od ciebie starszy, nie licz na nic...
Nie miałam siły mu nic tłumaczyć, popatrzyłam tylko na niego i pobiegłam przed siebie...
<< Aleś się popisał .. Leluś? >>
sobota, 31 października 2015
Od Alice CD Macka
Mack patrzył na mnie pytającym wzrokiem.
Parsknęłam śmiechem.
Nie wie,że szłam za nim.
Chciałabym wiedzieć,jakie jest jego marzenie.
Jednakże...moja wędrówka za nim na nic. Wypowiedział życzenie cicho. Nie miałam szansy usłyszeć. A podlecieć nie mogłam.
-Co?-spytał też się śmiejąc.
-Idziemy gdzieś? Choć nad Wodospad,co?
-Ok,ok-zaśmiał się,lecz widać było,że jest zdezorientowany.
*W drodze*
-Jak się spało?-spytał.
-Dobrze. Masz jaskinię na lepszym powietrzu,wiesz? Łatwiej jest zasnąć.
Uśmiechnął się.
Drzewa były pięknie pomarańczowe. Liście tworzyły fajny,szeleszczący dywan. Specjalnie szurałam łapami,by poczuć,jak liście fajnie szeleszczą z każdym moim krokiem. Mack się dołączył.
-Mack? Kto pierwszy w tamtej kupce liści?!-krzyknęłam uradowana i rzuciłam się do biegu. Mack próbował za mną nadążyć. Równocześnie zniknęliśmy w kupce liści.
Wstałam. Mack też.
-Patrz!-krzyknęłam i wywołałam wiatr trzepotaniem moich marnych,wróżkowych skrzydełek. Nienawidziłam ich. Czułam się w nich odmienna nie licząc faktu,że samo posiadanie skrzydeł jest odmienne. Teraz cieszyłam się,że mogą mi sprawiać radość.
Liście poszybowały w górę.
Pod koniec wylądowaliśmy znowu w kupce liści.
Zmęczyłam się. Mack chyba też.
Śmialiśmy się tak,jakbyśmy wpadli w trans.
Coś obok nas spadło. Szybko się poderwałam. Był to mały ptak. Był bardzo wystraszony.
-Co to?-spytał basior.
-Patrz jaki biedny maluszek...chyba ma zwichnięte skrzydełko...-westchnęłam.
-I co teraz?-spytał.
Męskie myślenie...
-No,chyba trzeba się nim zaopiekować,nie?-zaśmiałam się.
Mack potakiwał lekko głową.
-Chodź do mojej jaskini-uśmiechnęłam się.
-Ok-odpowiedział.
*W mojej jaskini*
-Usiądź sobie tam,Mack. Ja go ułożę tam,o-powiedziałam.
Mack usiadł przy moim stoliku-tak sama wystrugałam. Mam talent.
-Zrobić ci czekoladę?-spytałam.
-Tak,psze pani-zaśmiał się.
Przy nim czuję się swobodnie. Lubię to. Nie myślałam,że kogoś mogę tak bardzo polubić...
Uśmiechnęłam się do Macka.
Cieszę się,że jest ze mną. Jest dobrym przyjacielem.
Mack? Uwierz,że wilki piją czekoladę
Parsknęłam śmiechem.
Nie wie,że szłam za nim.
Chciałabym wiedzieć,jakie jest jego marzenie.
Jednakże...moja wędrówka za nim na nic. Wypowiedział życzenie cicho. Nie miałam szansy usłyszeć. A podlecieć nie mogłam.
-Co?-spytał też się śmiejąc.
-Idziemy gdzieś? Choć nad Wodospad,co?
-Ok,ok-zaśmiał się,lecz widać było,że jest zdezorientowany.
*W drodze*
-Jak się spało?-spytał.
-Dobrze. Masz jaskinię na lepszym powietrzu,wiesz? Łatwiej jest zasnąć.
Uśmiechnął się.
Drzewa były pięknie pomarańczowe. Liście tworzyły fajny,szeleszczący dywan. Specjalnie szurałam łapami,by poczuć,jak liście fajnie szeleszczą z każdym moim krokiem. Mack się dołączył.
-Mack? Kto pierwszy w tamtej kupce liści?!-krzyknęłam uradowana i rzuciłam się do biegu. Mack próbował za mną nadążyć. Równocześnie zniknęliśmy w kupce liści.
Wstałam. Mack też.
-Patrz!-krzyknęłam i wywołałam wiatr trzepotaniem moich marnych,wróżkowych skrzydełek. Nienawidziłam ich. Czułam się w nich odmienna nie licząc faktu,że samo posiadanie skrzydeł jest odmienne. Teraz cieszyłam się,że mogą mi sprawiać radość.
Liście poszybowały w górę.
Pod koniec wylądowaliśmy znowu w kupce liści.
Zmęczyłam się. Mack chyba też.
Śmialiśmy się tak,jakbyśmy wpadli w trans.
Coś obok nas spadło. Szybko się poderwałam. Był to mały ptak. Był bardzo wystraszony.
-Co to?-spytał basior.
-Patrz jaki biedny maluszek...chyba ma zwichnięte skrzydełko...-westchnęłam.
-I co teraz?-spytał.
Męskie myślenie...
-No,chyba trzeba się nim zaopiekować,nie?-zaśmiałam się.
Mack potakiwał lekko głową.
-Chodź do mojej jaskini-uśmiechnęłam się.
-Ok-odpowiedział.
*W mojej jaskini*
-Usiądź sobie tam,Mack. Ja go ułożę tam,o-powiedziałam.
Mack usiadł przy moim stoliku-tak sama wystrugałam. Mam talent.
-Zrobić ci czekoladę?-spytałam.
-Tak,psze pani-zaśmiał się.
Przy nim czuję się swobodnie. Lubię to. Nie myślałam,że kogoś mogę tak bardzo polubić...
Uśmiechnęłam się do Macka.
Cieszę się,że jest ze mną. Jest dobrym przyjacielem.
Mack? Uwierz,że wilki piją czekoladę
Od Meliendore Cd Ashity
Nieznajoma wadera miała bardzo przyjemny głos. Wydawał się być taki... bezpieczny??
- Dobrze - odparłem potulnie.
Wadera uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę zachodzącego słońca. Westchnąłem z ulgą. Myślałem, że umrę na tym mrozie...
- W takim razie, co tam robiłeś? Nie było Ci za zimno? - zapytała mnie przyjaźnie wadera.
- Nie, nie było - skłamałem. W życiu bym nie przyznał o mojej słabości! - Uciekłem z domu.
Wadera nagle zatrzymała się. Spojrzała na mnie szerokootwartymi oczami. Zdawało się, że chciała mi coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rozmyśliła się.
Po chwili niezręcznego milczenia, dobiegła do nas dwójka szczeniąt.
< Ashita? Lelouch? >
- Dobrze - odparłem potulnie.
Wadera uśmiechnęła się i zaczęła iść w stronę zachodzącego słońca. Westchnąłem z ulgą. Myślałem, że umrę na tym mrozie...
- W takim razie, co tam robiłeś? Nie było Ci za zimno? - zapytała mnie przyjaźnie wadera.
- Nie, nie było - skłamałem. W życiu bym nie przyznał o mojej słabości! - Uciekłem z domu.
Wadera nagle zatrzymała się. Spojrzała na mnie szerokootwartymi oczami. Zdawało się, że chciała mi coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rozmyśliła się.
Po chwili niezręcznego milczenia, dobiegła do nas dwójka szczeniąt.
< Ashita? Lelouch? >
Od Alice Cd Drizzix'a
-Tak...lubię to miejsce. Jest magiczne.
Drizzix patrzył na taflę wody.
-Czujesz?
-Co?-spytał.
-Wiśnie...
-No,może i tak.
Uśmiechnęłam się.
-To jest takie magiczne miejsce,że tu nigdy liście nie tracą różowego blasku. Nigdy nic się tu nie zmienia. Tylko jak jest śnieg,to wszystko jest nim obsypane,ale nie zabiera mu to uroku...kocham to miejsce.
Czasami sobie tu cicho śpiewam piosenki...najróżniejsze.
Jednakowoż nie umiałabym śpiewać gdzieś indziej.
Nie mówię o tym nikomu. Nikt raczej nie usłyszy jak śpiewam i dobrze.
Uśmiechnęłam się.
-Co?-spytał Drizzix.
-Nic. Po prostu jestem związana z tym miejscem i czuję się tu jak w drugim domu....-westchnęłam.
Drizzix?
Drizzix patrzył na taflę wody.
-Czujesz?
-Co?-spytał.
-Wiśnie...
-No,może i tak.
Uśmiechnęłam się.
-To jest takie magiczne miejsce,że tu nigdy liście nie tracą różowego blasku. Nigdy nic się tu nie zmienia. Tylko jak jest śnieg,to wszystko jest nim obsypane,ale nie zabiera mu to uroku...kocham to miejsce.
Czasami sobie tu cicho śpiewam piosenki...najróżniejsze.
Jednakowoż nie umiałabym śpiewać gdzieś indziej.
Nie mówię o tym nikomu. Nikt raczej nie usłyszy jak śpiewam i dobrze.
Uśmiechnęłam się.
-Co?-spytał Drizzix.
-Nic. Po prostu jestem związana z tym miejscem i czuję się tu jak w drugim domu....-westchnęłam.
Drizzix?
Od Alice do Shadow Naruto
Obudziłam się bardzo,bardzo wcześnie. Leniwie ziewnęłam przekręcając się
na drugi bok i zobaczyłam pająka...tak naprawdę to boję się pająków,ale
nikomu o tym nie mówię.
Wybiegłam ze skowytem z jaskini w stronę Mizu No Ume,czy tam czegoś podobnego. Już chciałam wskoczyć do wody,lecz coś mnie zatrzymało,a raczej ktoś-mianowicie jakiś basior.
Wpatrywał się w taflę wody,prawdopodobnie oglądał swoje odbicie.
Wysłałam ku niemu powiew wiatru. Wpadł do wody. Niezdarnie machał łapkami by utrzymać się na powierzchni. Wytworzyłam wielką bańkę powietrzną i uniosłam go w powietrze.
Był przerażony.
Zaśmiałam się lekko.
Spojrzał na mnie.
Nie sądziłam,że na mnie spojrzy.
Zamurowało mnie.
Bańka pękła a on wylądował tuż obok mnie.
-Cz...cześć?-szepnęłam nieśmiało.
-Cześć...dlaczego to zrobiłaś?
-Co?
-Czemu mnie wepchnęłaś do wody,a potem wzięłaś mnie do jakiejś psychicznej bańki?
-Bo...bo lubię-zaśmiałam się.
Basior uśmiechnął się kątem pyska,lecz drugi nadal był bez wyrazu.
-Jestem Alice-przedstawiałam się.
-Shadow Naruto-powiedział prężąc się.
Uśmiechnęłam się.
Shadow Naruto? Chyba wybaczysz xd
Wybiegłam ze skowytem z jaskini w stronę Mizu No Ume,czy tam czegoś podobnego. Już chciałam wskoczyć do wody,lecz coś mnie zatrzymało,a raczej ktoś-mianowicie jakiś basior.
Wpatrywał się w taflę wody,prawdopodobnie oglądał swoje odbicie.
Wysłałam ku niemu powiew wiatru. Wpadł do wody. Niezdarnie machał łapkami by utrzymać się na powierzchni. Wytworzyłam wielką bańkę powietrzną i uniosłam go w powietrze.
Był przerażony.
Zaśmiałam się lekko.
Spojrzał na mnie.
Nie sądziłam,że na mnie spojrzy.
Zamurowało mnie.
Bańka pękła a on wylądował tuż obok mnie.
-Cz...cześć?-szepnęłam nieśmiało.
-Cześć...dlaczego to zrobiłaś?
-Co?
-Czemu mnie wepchnęłaś do wody,a potem wzięłaś mnie do jakiejś psychicznej bańki?
-Bo...bo lubię-zaśmiałam się.
Basior uśmiechnął się kątem pyska,lecz drugi nadal był bez wyrazu.
-Jestem Alice-przedstawiałam się.
-Shadow Naruto-powiedział prężąc się.
Uśmiechnęłam się.
Shadow Naruto? Chyba wybaczysz xd
Wyzwanie ,,Od Riki"
- Hej. Dlaczego wyglądałaś na taką… Spóźnioną?- zapytałam.
- Chciałam trochę pobiegać po prostu i poskakać. Nie byłam nigdzie spóźniona- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
- I chciała bym się przeprosić za to, że na ciebie wpadłam- schyliła trochę łeb a ja się zaśmiałam.
- Ty wiesz ile razy ja tak się przewalałam? Jedna z wielu moich wywrotek- popatrzyłam na waderę która już miała znowu łeb w górze.
- Chcesz może ze mną kontynuować spacer na który się wybrałam?- zaproponowałam.
- Chętnie!- odrzekła żwawo wadera. Przymknęłam oczy na chwile z uśmiechem po czym ruszyłyśmy. Gadałyśmy sobie o różnych sprawach. Ważnych i nie ważnych ale tak jest zawsze. Podczas naszej rozmowy usłyszałam dźwięk rwanego mięsa.
- Ciii. Ktoś, coś tam je- powiedziałam i wskazałam na krzaki z których dobiegał odgłos. Popatrzyłyśmy na siebie i powoli zaczęłyśmy iść za krzaki. To co dostrzegłam od razu wywołało na mojej twarzy uśmiech. Leżał tam Rivaille jedzący dorodną sarnę.
- Rivaille!- krzyknęłam na raz z Reiko. Basior popatrzy na nas zdezorientowany lecz po chwili dostrzegł nasze uśmiechy i również się uśmiechną.
- Co tu robicie?- zapytał.
- Ja wybrałam się na spacer a po drodze Reiko wpadła na mnie. Później razem spacerowałyśmy no i tak trafiłyśmy na ciebie- opowiedziałam w skrócie wszystko.
- Rozumiem… Może przysiądziecie się do jedzenia? Jeszcze nie dawno upolowana- zaproponował Rivai i wskazał na zdobycz. Z Reiko pokiwałam głową na znak, że z chęcią po czym podeszłyśmy do basiora, położyłyśmy się i zabrałyśmy do jedzenia. Teraz ja Reiko i Rivaille rozmawialiśmy. Czas miną na szybko.
- Co powiecie by przejść się na jaką polanę?- rzuciłam hasło.
- No, czemu nie? Co o tym myślisz Rivaille?- odrzekła Reiko. Basior się chwile zastanawiał po czym powiedział.
- Też jestem za. Ruszamy?- wstał i spojrzał na nas dwie. Uśmiechnęłyśmy się i również wstałyśmy. Ruszyliśmy w drogę. Podczas kiedy szliśmy na jaką polanę którą zaproponował Rivaille, to opowiadaliśmy sobie różnie dowcipy. Niektóre bardzo przypadły mi do gustu. W końcu byliśmy na miejscu. Usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w otwartą przestrzeń. Uśmiechnęłam się po czym dotknęłam łapą grzbietu Reiko i szybko odbiegłam od niej krzycząc.
- Berek!
Popatrzyła się na mnie lekko zdezorientowana lecz po chwili załapała o co mi chodzi. Dotknęła pospiesznie Rivaille który jeszcze nie zdołał zrozumieć, że gramy w berka. Reiko odbiegła od basiora który popatrzył się na nas obie. Zaśmiałyśmy się lecz później zauważyłyśmy zbliżającego się basiora. Zaczęłyśmy uciekać. Rivai złapał najpierw Reiko która nie przestawała biec i złapała mnie. Odwróciłam się szybko do niej i znowu ją klepnęłam. Zabawa trwałą w najlepsze. Zostałam po raz kolejny złapana. Podbiegłam do Rivaille i szybko się odwróciłam.
- Riki!- usłyszałam nagle głos Reiko. Podskoczyłam i spojrzałam w stronę z której dobiegał. Nie zobaczyłam tam moich przyjaciół lecz tylko dwie głębokie dziury w ziemi. Stałam zdezorientowana. Nagle po moimi łapami zaczęła pękać ziemia po czym się zawaliła. Leciałam w jakimś wydrążonym tunelu a nieba oddalała się coraz bardziej.
- Riki!- usłyszałam dwa głosy. Obok mnie leciał Rivaille i Reiko.
- Całe szczęście, że nic wam nie jest! Ale czy ktoś z was wie gdzie my jesteśmy i co się dzieje?!- krzyknęłam. Basior i wadera pokiwali przecząco głową. Zamknęłam na chwile oczy, lecz po chwili je otworzyłam. Rozglądaliśmy się z trudnością z przyczyny iż lecieliśmy z dużą prędkością. Spojrzałam w duł. W końcu zobaczyłam zielony punkt, który powiększał się z każdym miniętym centymetrem.
- Patrzcie w duł!- powiedziałam. Rivaill i Reiko posłusznie spojrzeli w duł.
- Em… Wiecie co?! To chyba jest ziemia a upadek może być nieprzyjemny!- rzekł Rivaille.
- Chyba trzeba to jakoś przeboleć chyba, że masz jakiś pomysł by nie walnąć o ziemie!- krzyknęłam. Po chwili daliśmy spokój i czekaliśmy aż nas zaboli. Nareszcie docieraliśmy do końca lotu. Zebraliśmy siły i czekaliśmy. No i upadek. Nie stało się tak jak przeczuwaliśmy. Upadek był jak bym spadła na chmurę.
- Czy ja tylko spadłam tak miękko?- z pytałam z niedowierzaniem, że tak się to skończyło.
- Na szczęście nie tylko ty- powiedziała z uśmiechem Reiko i wstała z ziem.
- No ja też spadłem przyjemnie- rzekł Rivaille który też się podniósł. Wszystko wyglądało jak normalny świat, jednak powietrze było tak jakby cięższe. Rozglądaliśmy się.
- Em… Dziewczyny?- powiedział Rivai. Spojrzałyśmy w jego stronę. Niedaleko było stado ogromnych dinozaurów! Wszyscy otworzyliśmy lekko pyszczki. W tedy do głowy przyszła mi pewna myśl. Cofnęliśmy się w czasie! Nie mogła w to uwierzyć.
- Wiecie co? Chyba przenieśliśmy się w czasie- powiedział.
- Też mi się tak wydaje- rzekła Reiko. Byłam tym zafascynowana. Jednak po chwili wszyscy poczuliśmy lekkie trzęsienie ziemi. Spojrzeliśmy w prawo. Nic. Spojrzeliśmy w lewo. Jeszcze większy dinozaur, dodatkowo masywniejszy i z bardziej uzębioną szczęką i zwierzał w nasza stronę.
- Ja sugeruje ucieczkę!- krzyknęłam. Wszyscy zaczęliśmy uciekać przed stworzeniem. Niestety dogonił nas. Jednak byliśmy tak mali w porównaniu do niego, że nie mógł nas złapać swoją paszczą.
- Tutaj!- usłyszałam jakiś głos dobiegający z pewnej pobliskiej jaskini. Spojrzałam w stronę miejsca. Zobaczył pysk wilka! Postanowiłam tam zaprowadzić Reiko i Rivaille’go.
- Hej! Za mną!- krzyknęłam do moich towarzyszy. Popatrzyli się w moją stronę. Zaczęłam biec do jaskini a oni za mną. W końcu dotarliśmy do niej. Na szczęście była mała i dinozaur ni jak by mógł się do niej zmieścić. Odpuścił po pewnym czasie. Byliśmy ukryci. Zaczęłam się rozglądać za tym wilkiem którego zobaczyłam. Nagle z wnętrza jaskini wyszedł ów wilk. Wyglądał mniej-więcej tak:
Wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Witajcie w moich skromnych progach!- powiedział.
- Kim jesteś?- zapytał Rivaille.
- Ano, tak. Nie przestawiłem się. Rico. Rico Mądry- ukłonił się lekko. Patrzyłam na niego lekko zdziwiona. Wyglądał jak jakiś szaman. Basior staną znowu normalnie i zaczął iść w głąb jaskini. W pewnym momencie się zatrzymał i popatrzył na nas.
- Chodźcie! Przecież chyba nie będzie tu tak stać!- powiedział z uśmiechem. Wszyscy niepewnie ruszyliśmy za nim. W końcu byliśmy tam gdzie Rico chciał nas zaprowadzić. Był to koniec jaskini, umeblowany jak na szamana przystało. Znaczy nie wiem czy on szamanem jest. Przynajmniej na takiego mi wygląda. Na środku stało drewniany stolik z pięcioma krzesłami.
- Siadajcie, siadajcie! Zaraz coś dam do picia! Może być herbatka ziołowa?- zapytał nas. My w pierw usiedliśmy po czym pokiwaliśmy głowami. Basior się uśmiechną. Wziął z półki trzy torebki. Wszystko wyglądało na własnoręcznie zrobione. Raczej to była racja bo w tym świecie tego by chyba nie znalazł. Po kilku minutach przed nami stały drewniane kubki z herbatą.
- Em… Tak właściwie to co możesz nam o sobie powiedzieć?- zapytała Reiko i popatrzyła na Rico.
- Ja? A więc tak: wylądowałem tu jak miałem sześć lat. Siedzę tu jakieś osiem. Ta… wyglądam na młodszego ale w tym świecie jakoś mój wygląd się nie starzeje. No dobra dalej… Wyglądam wam pewnie na szamana. W mojej ostatniej watasze byłem nim. Mój pokoik też wygląda jak pokój szamana, nie?- skończył basior. Pokiwaliśmy głowami.
- A jak tu trafiłeś?- zadał pytanie Rivaille.
- Ziemia się pod mną zawaliła no i tu jestem. Pewnie wy też tu tak trafiliście. Ano i jakbyście się pytali jak radze sobie z dinozaurami to jakoś sobie radzę- uśmiechną się Rico.
- A twoje ,,nazwisko” brzmi tak bo byłeś szamanem?- odezwałam się.
- Trochę tak, trochę nie. Bardziej to przez to, że umiałem wyleczyć każda chorobę. Każdą jaka spotkałem- odpowiedział.
- A tak ogółem to ja się przestawiłem, a wy nie- zauważył basior.
- Racja. Ja jestem Riki, Rivaille to ten basior, a Reiko to ta wadera- wskazałam po kolei na moich towarzyszy.
- Miło poznać- Rico uśmiechną się szeroko. My również się uśmiechnęliśmy. Jednak nagle Reiko ziewnęła głośno. Rico podskoczył na krześle.
- Właśnie, właśnie! Czas spać! A pewnie zmęczeni jesteście. Poczekajcie chwileczkę, przygotuje miejsce do spania!- wstał gwałtownie z krzesła po czym podszedł do czego podobnego do komody, wyją jakieś koce i popatrzył się na nas z uśmiechem.
- A więc tak… Któraś z pań będzie mogła spać na łóżku mym, a pan i jedna z was, młode damy będą spały pod kocami na ziemi. Oczywiście koce też dostanie wilczek który będzie spał na łóżku- skończył.
- A ty gdzie będziesz spał?- zapytał Rivaille.
- Ja? Ja musze pozwiedzać trochę… Inaczej zrobić nocną wycieczkę- odpowiedział i po chwili dodał- To co? Która z pań śpi na łóżku?
- Reiko- popatrzyłam na waderę.
- Riki- również na mnie popatrzyła. Zaśmiałyśmy się. W końcu Reiko ustąpiła. Ja z Rivai położyliśmy się na ziemi i przykryliśmy się kocami. Zaczęłam powoli zasypiać.
- Dobranoc…- wyszeptałam.
- Dobranoc- usłyszałam głos Reiko i Rivaille’go. Ostatnie co jeszcze zobaczyła zanim zamknęłam powieki, to Rico wychodzącego z jaskini. Później popadłam w głęboki sen. Śniło mi się, że przechadzam się po pięknej polanie pełnej cudnych kwiatów, lecz nagle słyszę potworny ryk. Za sobą zobaczyłam jakąś maszkarę. Zaczęłam uciekać, ale bestia mnie dogonił. Otworzyła swoją wielką paszczę i już miał mię chwycić gdy się obudziłam. Porozglądałam się trochę. Na stole stało śniadanie przygotowane dla trzech osób, wiec chyba dla nas. Dokładniej to były trzy krzesła przysunięte do stołu, trzy miski z wodą i trochę jedzenia. Ominęłam Rivaille’go i podeszłam do stołu po czym usiadłam na krześle. Po pewnym czasie skończyłam skromny posiłek. Nagle usłyszałam głośny ziew Reiko. Zaczęłam powoli otwierać oczy.
- Dobry…- powiedziała i ziewnęła raz jeszcze.
- Cześć. Wstawaj, śniadanie czeka- uśmiechnęłam się. Wadera zeszła z łóżka, ominęłam śpiącego basiora i usiadła na krześle. Zaczęła brać coś sobie do jedzenia. Podczas posiłku trochę porozmawiałyśmy.
- Widzę, że wy już na nogach- powiedział znajomy głos. Popatrzyłyśmy się w stronę Rivaille’go bo z tam tond dochodził. Był to oczywiście Rivaille. Spojrzał na nas zaspany.
- Wstawaj śpiochu!- zaśmiała się Reiko, a ja wraz z nią. Basior podniósł się i zasiadł do stołu. Teraz i z nim rozmawiałyśmy.
- Dzień dobry i smacznego- rzekł ktoś. Był to mianowicie Rico. Uśmiechną się do nas szeroko.
- Jak nocne zwiady?- zapytał Rivaille.
- A bardzo dobrze, wręcz wyśmienicie. Chyba wiem jak możemy wrócić do naszego świata- odpowiedział.
- Tak?!- wykrzyknęliśmy chórem.
- Powiedziałem, że chyba. Przekonamy się jak sprawdzimy- skończył po czym podszedł do krzesła które stało w końcię i zaczął je pchać w stronę stołu. W końcu je przysuną, usiadł na nim i sam zaczął jeść. W końcu je przysuną, usiadł na nim i sam zaczął jeść. W końcu każdy skończył konsumowanie posiłku.
- Mógłbyś nam teraz powiedzieć co odkryłeś na zwiadach?- zapytałam.
- Oczywiście. A więc tak… Od pewnego czasu obserwuję jaką wioskę, ale wioska ludzi to absolutnie nie jest. Mieszkają tam istoty ,które nie mają nóg. Mają sam tłów i ręce, które służą im za nogi. Chodzą po prostu na nich. Te ich ręce posiadają pióra, ale latać na nich nie mogą. A co do ich głów to mają głowę czapli. Zacząłem do nich chodzić. Chowam się w pobliskich krzakach i ich obserwuję. Ostatnio zobaczyłem, że potrafią robić coś w stylu portalu. Przechodzą przez nie i wracają z różnymi rzeczami. Zawsze wyglądają one inaczej wiec pewnie mogą przechodzić do różnych wymiarów. Najpewniej do naszego też, ale myślę, że tam się nie zapuszczają bo są dość duzi wiec ludzie by ich szybko dostrzegli jak by byli w ich okolicach- skończył.
- Czyli musimy ich jakoś przekonać by otworzyli na portal do naszego świata, tak?- rzekła Reiko.
- Bingo. Niedługo wyruszymy- odpowiedział.
- Jak to niedługo?- zapytałam zdziwiona.
- No nie ma na co czekać! Czas, czas goni!- wykrzykną z uśmiechem i zszedł z krzesła. Podniósł jaką skórzaną torbę i zaczął do niej pakować różne rzeczy. Było tam dużo lekarstw i tym podobnych. Założył ją na szyje po czym przewlekł przez jedną, przednią łapę.
- Gotowi?- zapytał.
- A czy ty w ogóle wiesz czy oni mogą być przyjaźnie nastawieni?- zapytał Rivaille.
- Nie wiem. Zobaczymy!- rzekł. Nie no wspaniale. Nawet nie wiemy czy nas nie zabiją. No, ale chyba musimy tam pójść. W końcu wyruszyliśmy. W pobliżu nie było żadnego dinozaura więc dobrze. Szaman prowadził nas w stronę pewnego pagórka który był pełny drzew. Można było też dostrzec jakieś budynki. Doszliśmy. Ukryliśmy się w dość dużych krzakach.
- To co teraz?- zapytałam.
- Wyjdziemy i zapytamy się któregoś z nich czy możemy rozmawiać z wodzem- uśmiechną się szeroko Rico.
- Tak po prostu?- powiedziałam.
- Tak po prostu. A teraz chodźcie!- rzekł basior i wyszedł z krzaków, a my w ślad za nim. Natrafiliśmy od razu na pierwszego lepszego osobnika.
- Witaj, czy mógłbyś nas zaprowadzić do swojego wodza?- zapytał szaman z szerokim uśmiechem. Istota popatrzyła się na nas.
- Intryzi!- krzykną. Od razu wszyscy się na nas popatrzyli. Zaczęli biec w naszą stronę jednak te z którym chcieliśmy porozmawiać, podciął na nogi. Upadliśmy na ziemię. Za nim zdarzyliśmy się podnieść to uderzył nas jedną ze swoich kończyn. Wszyscy straciliśmy przytomność. Obudziliśmy się w jednym z tych ich domów. Wejście było zamknięte kratami grubych badyli, a przy nim znajdowało się dwójka strażników. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Głowa mnie jeszcze trochę bolała, ale zbagatelizowałam to. Podniosłam się powoli.
- Ech… Świetnie…- usłyszałam głos Rivaille’go. Popatrzyłam się za siebie. Basior również zaczął się powoli podnosić, a wraz z nim Reiko i Rico.
- A tam. Uda nam się wydostać- powiedział optymistycznie szaman i staną na równie nogi. Rivai też już stał i podszedł do Rico patrząc na niego wymownie.
- Gdybyś nie zapytał od tak tego stwora o jego wodza to penie byśmy tu nie byli!- krzykną Rivaille na szamana.
- A miałeś lepszy pomysł?!- Rico również krzykną.
- Tak miałem! Byśmy znaleźli na własną łapę ich wodza i może by nas wysłuchał!- odpowiedział.
- To dlaczego tego nie powiedziałeś?!- odkrzykną szaman.
- Kiedy byliśmy w krzakach to chciałem powiedzieć. Ale pan wielmożny Rico musiał już z nich wyjść i zagadać do jednej z tych istot! Powinieneś się nazywać Rico Nierozsądny, a nie Rico Mądry!- odpowiedział Rivai. Rico znowu chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam.
- Dość!- krzyknęłam a mój głos rozniósł się echem po budynku.
- Myślicie, że coś zdziałacie wrzeszcząc na siebie?! Nie! Wiec się zamknijcie i pomyślcie nad tym jak możemy się wydostać i dotrzeć do ich wodza! Wasze krzyki zrobią tyle, że każdy, każdemu się wyżali, ale nic szczególnego nie zrobicie!- skończyłam.
- Riki ma racje- rzekła Reiko, która do tych czas siedziała cicho.
- No dobra, ale co my zrobimy mając tego matoła- powiedział Rivai patrząc pogardliwie na Rico.
- Tak poza tym, mam lepsze pomysł od ciebie- rzekł Rico. I teraz pytanie. Po której stronie stanąć? Zdecydowanie po stronie Rivaille’go, ale chwila. W tedy w mojej głowie usłyszałam moje motto życiowe: ,,Kiedy mam wybierać miedzy złem a złem, wole nie wybierać wcale”. W tej sytuacji to sprawdzało się idealnie. Tupnęłam łapą.
- Powiedziałam dość!- znowu krzyknęłam. Teraz nie wytrzymałam. Zawsze kiedy jestem tak porządnie zła, moja moc ogłuszającego śpiewu ,,wyzwala” się. No i bum. Po całym pomieszczeniu rozniósł się mój głos. Strażnicy zaczęli chodzić w kółko i krzyczeć, a kraty które zastawiały wyjście, pękły. W końcu przestałam. Zachwiałam się.
- Riki, wszystko w porządku?- zapytał mnie Rivai.
- T-tak. Wybaczcie mi…- powiedziałam ze skruchą i opuściłam łeb.
- Za co przepraszasz? Dzięki tobie możemy wyjść!- rzekła entuzjastycznie Reiko. Spojrzałam na wejście. Cudownie! Zaczęłam biec w stronę wyjścia, a moi towarzysze w ślad za mną. Kiedy byłam na zewnątrz, zaczęłam się rozglądać. Strażników na razie w pobliżu nie było, ale czułam, że zaraz się zjawią. Mieliśmy mało czasu.
- Tam!- krzykną Rico i wskazał łapa na dość spory budynek. Zaczęliśmy iść w jego stronę. Straże, które chroniły budynek, były jeszcze oszołomione wiec bez problemu weszliśmy. Zobaczyliśmy bardzo dużego osobnika z tej rasy. On też był chyba lekko oszołomiony, ale spostrzegł nas. Chciał zawołać straże, ale nie dałam mu dojść do słowa.
- Wysłuchaj nas!- krzyknęłam. Wódz potrzasną głową. Jak widać oszołomienie minęło. W nasz stronę pędziło już kilka tych stworów.
- Stać!- krzykną wódz- Wysłucham was, małe istoty- dokończył.
- A więc tak…- popatrzyłam jeszcze na moich przyjaciół tak, czy bym mogła mówić czy któreś z nich. Wszyscy pokiwali głową. Więc ciągnęłam dalej.
- A więc tak. Wszyscy wylądowaliśmy tutaj z nieznanych nam okoliczności. To oto stworzenie- pokazałam łapą na Rico. Basior popatrzył się na mnie pytająco. Pewnie chodziło mu o to dlaczego powiedziałam ,,stworzenie’’, ale to przez to, ze te istoty nie znają słowa ,,wilk”.
- Jest tu prawie siedem lat. My jesteśmy tu od niedawna. Otóż chodzi o to, że potraficie tworzyć portale przez które przechodzicie do innych światów. Pewnie słyszeliście o świecie ludzi- powiedziałam. Wódz pokiwał głową.
- My jesteśmy z tego świata. Chcielibyśmy cię poprosić o to byś otworzył portal do naszego świata. Chcielibyśmy wrócić- skończyłam.
- Rozumiem was. Z chęcią otworze portal do waszego świata. Wyjdźmy z budynku i stworze portal- odpowiedział Wódz. Co właśnie się wydarzył? Tak po prostu się zgodził? Choć, tym lepiej.
Wyszliśmy z budynku. Cała wioska zgromadziła się w pobliżu. Wszyscy się nam przyglądali.
- A teraz oddalcie się trochę- powiedział wódz do zgromadzonych. Nas też się to tyczyło więc zrobiliśmy kilka kroków w tył. Wódz zaczął machać swoją głową w kółko aż w końcu przed nim można było widać błękitny portal.
- Oto i wasz świat. Choć długo nie rozmawialiśmy to i tak miło mi było was poznać. Wybaczcie mi też, że na początku wtrąciłem was do lochu- powiedział wódz.
- Nic nie szkodzi. Ważne, że teraz nam pomogłeś- powiedziałam. Moi towarzysze się uśmiechnęli, a ja wraz z nimi. Popatrzyłam na portal.
- Bywaj- powiedziałam i wkroczyłam w portal, a reszta w ślad za mną. Poczułam się tak jak bym zasnęła lecz po chwili otworzyłam oczy. Powietrze nie było już takie ciężkie. Słyszałam śpiew ptaków i poczułam pode mną liście. Tak! To mój świat! Otworzyłam już całkowicie oczy i wstałam. Kiedy wstałam, zobaczyłam moich przyjaciół którzy też już byli na nogach.
- Udało się!- krzyknęła Reiko.
- Udało!- krzykną Rico.
- Teraz chyba czas wrócić do swoich domów…- powiedziałam.
- Dom…- szepną szaman.
- Właśnie. Gdzie ty będziesz teraz mieszkał?- zapytał Rivaille basiora.
- Ja? Ja chyba będę chodził po świecie i pomagał wilkom. Mozę znajdę kiedyś watahę do które dołączę- odpowiedział Rico.
- Może chcesz do naszej watahy dołączyć?- zaproponowała Reiko.
- Nie. Pójdę w świat. Na pewno nie w tych okolicach. Gdzieś znacznie dalej- powiedział i się uśmiechną szaman.
- A teraz żegnajcie. Wyruszam tam, gdzie mnie łapy poniosą- rzekł Rico i ruszył przed siebie.
- Żyjcie w zdrowiu!- krzykną jeszcze. Wszyscy się uśmiechnęliśmy.
- Myślę, że fajnie było go poznać- stwierdziła Reiko. Pokiwałam głową z Rivaille.
- Wiecie gdzie mniej-więcej jesteśmy?- zapytałam.
- Chyba trafiliśmy tak dobrze, że wyrzuciło nas niedaleko Wodospadu Mizu. Więc w tamtych okolicach są nasze jaskinie- powiedział Rivai i wskazał łapą.
- A więc ruszajmy!- krzyknęłam radośnie. Basior i wadera się zaśmiali. Również się zaśmiałam. No więc ruszyliśmy. To cofnięcie się w czasie było niesamowitą przygodą. Jednak teraz mam ochotę by zasnąć w mojej jaskini i żeby obudziły mnie promienie rannego słońca.
<Dawno temu dostałam od Ashity wyzwanie by napisać opowiadanie na mniej-więcej taki temat jaki jest zawarty w tym opowiadaniu. Zaliczone? xd>
Od Kichi Cd Sebastian
Spojrzałam na basiora lekko nie zadowolona że wrzucił mnie do wody.
Jednak wykąpałam się i wyszłam z wody. Moje futro błyszczało się w
słońcu od kropel wody na nim. Spojrzałam na basiora który też wyszedł z
wody. Nie powiem ale był przystojny. Otrzepałam się z wody.
-Jak widzę, nie mi jednej przemaka podszerstek. -Szepnełam na mokrego jak szczur Sebe delikatnie się śmiejąc.
?
-Jak widzę, nie mi jednej przemaka podszerstek. -Szepnełam na mokrego jak szczur Sebe delikatnie się śmiejąc.
?
Od Galaxy
Kolejny nudny, taki sam jak inne- dzień. Powoli szłam przez las z
opuszczoną głową. Urozmaiciłam to wyobrażeniem sobie latającymi nad moją
głową smokami. Miały czarne głowy a reszta tułowia była biała. Smoki te
pięknie śpiewały... Ale spłoszył je dźwięk wycia. Uniosłam głowę i
wstrzymałam oddech.
Zarys wilka pojawił się przede mną.
Zmrużyłam oczy.
- Kim jesteś?- obeszłam wilka dookoła. Ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- A z resztą..- prychnęłam. Poszłam dalej. Jednak nieznajomy mnie zaciekawił. Od dawna jestem sama, a luźna rozmowa nic nie zaszkodzi.
Odwróciłam łeb.
- Ach... Przepraszam. Jestem Galaxy. A ty?- spytałam spokojnie.
Ktoś?
Zarys wilka pojawił się przede mną.
Zmrużyłam oczy.
- Kim jesteś?- obeszłam wilka dookoła. Ten spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- A z resztą..- prychnęłam. Poszłam dalej. Jednak nieznajomy mnie zaciekawił. Od dawna jestem sama, a luźna rozmowa nic nie zaszkodzi.
Odwróciłam łeb.
- Ach... Przepraszam. Jestem Galaxy. A ty?- spytałam spokojnie.
Ktoś?
Od Error'a cd Annie
Gdy tylko przekroczyliśmy granicę ogrodu poczułem,że z moimi ubraniami
dzieje się coś dziwnego.Po chwili byłem już całkowicie
przebrany.Ponieważ nie miałem pojęcia o ludzkiej modzie nie widziałem
niczego dziwnego w moim nowym stroju.Miałem na sobie ciemnoniebieski
smoking,a pod nim czarną kamizelkę z pozłacanymi elementami i
guzikami.Pod kamizelką znajdowała się jeszcze błękitna koszula również z
pozłacanymi guzikami.Na szyi miałem zawiązaną dużą muchę z koronkami,a
przy kamizelce znajdował się mały kieszonkowy zegarek bogato zdobiony
najróżniejszymi szlachetnymi kamieniami.Zamocowany był na złotym
łańcuszku.W butonierce znajdowała się niewielka misternie i bardzo
starannie złożona materiałowa chusteczka.Moje normalnie poczochrane
włosy były teraz sztywno i gładko zaczesane do tyłu.Spojrzałem na
Ann,ona też była przebrana.Po całym ogrodzie krzątali się ludzie w
strojach podobnych do naszych.
- Ann... - Zacząłem zdziwionym tonem - Dlaczego jesteśmy tak ubrani?
- Nie wiem - Odpowiedziała Dziewczyna oglądając swoją sukienkę.
Gdy podniosła wzrok na mnie wybuchła głośny śmiechem
- Wyglądasz komicznie - Powiedziała wciąż chichocząc
Natychmiast rozczochrałem sobie włosy,by chociaż trochę przypominać siebie.
- Myślisz,że powinniśmy iść do tego pałacu? - Wskazałem palcem na wielki zamek
< Annuś? >
- Ann... - Zacząłem zdziwionym tonem - Dlaczego jesteśmy tak ubrani?
- Nie wiem - Odpowiedziała Dziewczyna oglądając swoją sukienkę.
Gdy podniosła wzrok na mnie wybuchła głośny śmiechem
- Wyglądasz komicznie - Powiedziała wciąż chichocząc
Natychmiast rozczochrałem sobie włosy,by chociaż trochę przypominać siebie.
- Myślisz,że powinniśmy iść do tego pałacu? - Wskazałem palcem na wielki zamek
< Annuś? >
Od Luny Cd Torso
Spojrzałam na niego uśmiechając się delikatnie.
-Rozumiem cię doskonale.
Basior spojrzał na mnie nic nie mówiąc.
Między nami zapadła cisza, która trochę mnie denerwowała.
-Ym to co idziemy gdzieś czy stoimy w miejscu ? ... zapytałam patrząc na niego spokojnym oraz bardzo opanowanym wzrokiem.
-Możemy iść jeśli chcesz ... odpowiedział.
Uśmiechnełam się w duchu idąc przodem, szczerze mówiąc ten las wydawał mi się bardzo magiczny i taki niesamowity.
Przyciągał mnie sobą swoimi dźwiękami, które słyszałam coraz głośniej.
-Słyszysz ? ... zapytałam basiora.
-Ale co mam słyszeć ?
-Te dziwne dźwięki .... odpowiedziałam stając w miejscu.
<Torso ?>
-Rozumiem cię doskonale.
Basior spojrzał na mnie nic nie mówiąc.
Między nami zapadła cisza, która trochę mnie denerwowała.
-Ym to co idziemy gdzieś czy stoimy w miejscu ? ... zapytałam patrząc na niego spokojnym oraz bardzo opanowanym wzrokiem.
-Możemy iść jeśli chcesz ... odpowiedział.
Uśmiechnełam się w duchu idąc przodem, szczerze mówiąc ten las wydawał mi się bardzo magiczny i taki niesamowity.
Przyciągał mnie sobą swoimi dźwiękami, które słyszałam coraz głośniej.
-Słyszysz ? ... zapytałam basiora.
-Ale co mam słyszeć ?
-Te dziwne dźwięki .... odpowiedziałam stając w miejscu.
<Torso ?>
Od Meliendore do Sebastiana
Nieznajomy zaproponował :
- Czy chciałbyś ze mną pójść do watahy porannych gwiazd? Tam będziesz bezpieczny i zostaniesz przez wszystkich mile przyjęty.
Patrzyłem na basiora osłupiały i przez chwile, kompletnie nie wiedziałem, jak mam zareagować.
Po chwili odrzchnąknąłem i powiedziałem :
- Pierwsze - nie chciałbym iść nigdzie z nieznajomą osobą, o której nic nie wiem.
Czy będę tam bezpieczny? Szczerze wątpie; przecież życie w watasze to pasmo niebezpieczeństw wynikających z misji, lub też wrogich stad, czy nawet ludzi. Prawdę mówiąc, nie ma takiego miejsca, w któtym będę ,, bezpieczny ". Tak myślę.
Czy zostane przez wsytkich mile przyjęty? Zawsze znajdzie się osoba, która czuje do mnie niechęć. Prawdopodobnie będzie to ukrywać, ale nigdy nic nie wiadomo...
Skończyłem swój wywód. Nagle, odskoczyłem od Sebastiana.
- To znaczy... Powiedziałem zbyt wiele. Przepraszam - podkuliłem ogon i cofnąłem wzrok, na znak skruchy. Na szczęście nie zacząłem się trząść; przestałem się bać tego basiora podświadomie, jednak świadomość jeszcze się go obawiała.
< Sebastian? <: >
Od Yuko C.D Annabell
Teraz to mnie zatkało, no dobra, może i umiem dużo mówić, ale jeszcze
nigdy nie spotkałam się z osobą, która będzie gadać tyle samo co ja.
Siedziałam przez chwilę cicho, ale nadal podążałam za waderą. Nie
wiedziałam co ze sobą zrobić, nudzić się całymi dniami, i rozmyślać nad
swoim dalszym życiem.
Westchnęłam, i odezwałam się do wadery.
- Nie nudzi cię czasem takie życie?
- Hę? - Wyłoniła swój łeb z korony drzewa.
- To wszystko, jesz, śpisz, chodzisz. Nie nudzi cię takie życie? - Spytałam patrząc na nią przez dłuższą chwilę. A właśnie mnie się nudzi. Cały czas ta sama rutyna, no może z wyjątkami. Tylko jak kogoś się spotka to jest jakaś rozrywka. Ale tylko chwilowa.
Między nami nastała taka dłuuga cisza. Łeb miała skierowany w prawą stronę, i patrzyła na ziemię, jakby się nad czymś zastanawiała. Według mnie nie ma tu się nad czym zastanawiać, to życie jest... nudne. Ciekawe jak mają ludzie, tylko że ich jest więcej niż nas. Kłębią się wielkimi stadami, i mają co robić. Np. zabijanie nas dla futra*.
A co by było gdyby ja bym była człowiekiem... Tego się nie dowiem w najbliższym życiu.
Usiadłam na ziemi krzyżując przednie łapy. A zwierzęta, które zjadamy, one tez mogą chcieć żyć. Tak to sobie natura wymyśliła, a my nie mamy nic do gadania...
<Annabell? Oto co napisałam bez weny>
*To opis z oczu wilka, więc nie dziwcie się
Westchnęłam, i odezwałam się do wadery.
- Nie nudzi cię czasem takie życie?
- Hę? - Wyłoniła swój łeb z korony drzewa.
- To wszystko, jesz, śpisz, chodzisz. Nie nudzi cię takie życie? - Spytałam patrząc na nią przez dłuższą chwilę. A właśnie mnie się nudzi. Cały czas ta sama rutyna, no może z wyjątkami. Tylko jak kogoś się spotka to jest jakaś rozrywka. Ale tylko chwilowa.
Między nami nastała taka dłuuga cisza. Łeb miała skierowany w prawą stronę, i patrzyła na ziemię, jakby się nad czymś zastanawiała. Według mnie nie ma tu się nad czym zastanawiać, to życie jest... nudne. Ciekawe jak mają ludzie, tylko że ich jest więcej niż nas. Kłębią się wielkimi stadami, i mają co robić. Np. zabijanie nas dla futra*.
A co by było gdyby ja bym była człowiekiem... Tego się nie dowiem w najbliższym życiu.
Usiadłam na ziemi krzyżując przednie łapy. A zwierzęta, które zjadamy, one tez mogą chcieć żyć. Tak to sobie natura wymyśliła, a my nie mamy nic do gadania...
<Annabell? Oto co napisałam bez weny>
*To opis z oczu wilka, więc nie dziwcie się
Od Meliendore Cd Riki
- Mizu no Yume - powtórzyłem w zamyśleniu.
Nie wiem dlaczego, ale ta nazwa zdawała mi się dziwnie znajoma. Wzruszyłem jednak ramionami; nic nie mogłem sobie przypomnieć.
- Ma w sobie coś hipnotyzującego - stwierdziłem zdziwiony.
- O, rzeczywiście - przyznała wadera.
Wpatrywaliśmy się w bystrą rzekę Argusowym okiem.
- Ta rzeka nie jest rzeką - powiedziałem, przerywając długie milczenie.
- Jak ,, rzeka '' może ,, nie być rzeką " ? - odparła zagubiona Riki.
- Może - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Zresztą, sama zaraz zobaczysz.
Rozciągnąłem moje śnieżnobiałe łapki i położyłem się na pobliskim głazie. Wlepiłem wzrok w rwącą wodę i parsknąłem dyskretnym śmiechem na widok nic nie rozumiejącej wadery.
Po chwili, jak gdyby nigdy nic, rzeka wstała przybierając człekokształtną postać. Zrobiła kilka kroków, po czym rozbiła się na krople. W miejscu przebywania tego... czegoś zaczęła płynąć rzeka, tym razem prawdziwa.
- Co to było? - zapytała z uśmiechem zdezorientowana wilczyca.
- Już Ci tłumacze. To był demon, dokładniej stwór leśny. Na codzień udaje jeziora, stawy, czy też, jak w tym przypadku - rzeki. Takich jak on jest masa. Jedne posiadają rozum, inne udają, że go mają, a niektóre są pod postacią roślin i są kompletnie nieświadome. One są wszędzie; należy tylko uważnie patrzeć - pochwaliłem się, dumny ze swojej wiedzy.
< Riki?? >
Nie wiem dlaczego, ale ta nazwa zdawała mi się dziwnie znajoma. Wzruszyłem jednak ramionami; nic nie mogłem sobie przypomnieć.
- Ma w sobie coś hipnotyzującego - stwierdziłem zdziwiony.
- O, rzeczywiście - przyznała wadera.
Wpatrywaliśmy się w bystrą rzekę Argusowym okiem.
- Ta rzeka nie jest rzeką - powiedziałem, przerywając długie milczenie.
- Jak ,, rzeka '' może ,, nie być rzeką " ? - odparła zagubiona Riki.
- Może - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Zresztą, sama zaraz zobaczysz.
Rozciągnąłem moje śnieżnobiałe łapki i położyłem się na pobliskim głazie. Wlepiłem wzrok w rwącą wodę i parsknąłem dyskretnym śmiechem na widok nic nie rozumiejącej wadery.
Po chwili, jak gdyby nigdy nic, rzeka wstała przybierając człekokształtną postać. Zrobiła kilka kroków, po czym rozbiła się na krople. W miejscu przebywania tego... czegoś zaczęła płynąć rzeka, tym razem prawdziwa.
- Co to było? - zapytała z uśmiechem zdezorientowana wilczyca.
- Już Ci tłumacze. To był demon, dokładniej stwór leśny. Na codzień udaje jeziora, stawy, czy też, jak w tym przypadku - rzeki. Takich jak on jest masa. Jedne posiadają rozum, inne udają, że go mają, a niektóre są pod postacią roślin i są kompletnie nieświadome. One są wszędzie; należy tylko uważnie patrzeć - pochwaliłem się, dumny ze swojej wiedzy.
< Riki?? >
Od Annabell c.d Shadow Naruto
Spojrzałam na basiora z szerokim uśmiechem, oznajmiając:
-Bardzo dobry pomysł-Naruto ruszył przed siebie, a ja za nim. Przyśpieszyłam by dogonić mojego towarzysza. Gdy wyrównałam, skierowałam pyszczek w strone basiora i zapytałam:
-Co planujesz?
-Dowiesz się w swoim czasie-Przez to że nie patrzyłam gdzie biegne zacziliczyłam zderzenie bliskiego stopnia z drzewem. Które pod wpływem mojego rozpędu pękło, upadając i łamiąc się jak sucha gałązka. Spod kory wypełzły białe wijące się robaki. Gdy jeden z nich zbliżył się do mojego pyszka, wstałam szybko, otrzepując się z odrazą. Przyznam wszystko mnie bolało, ale dzięki atmosferze lasu szybko powróciłam do zdrowia. Basior widząc to zaśmiał się złośliwie, podeszłam do niego i zapytałam:
-Biegniesz, czy wolisz się szczerzyć?-Basior ruszył przed diebie, a ja zaraz po nim. Szybko go dogoniłam i ze złośliwym uśmiechem, podstawiłam mu pod łapy ogon. Naruto wywrócił się, zrobił pare fikołków i uderzył grzbietem o martwe drzewo, robiąc w nim wgniecenie. Stanęłam nad Naruto i oznajmiłam oschle:
-Tak kończy się śmianie ze mnie
<Na co wpadniesz Naruto ? ^^>
-Bardzo dobry pomysł-Naruto ruszył przed siebie, a ja za nim. Przyśpieszyłam by dogonić mojego towarzysza. Gdy wyrównałam, skierowałam pyszczek w strone basiora i zapytałam:
-Co planujesz?
-Dowiesz się w swoim czasie-Przez to że nie patrzyłam gdzie biegne zacziliczyłam zderzenie bliskiego stopnia z drzewem. Które pod wpływem mojego rozpędu pękło, upadając i łamiąc się jak sucha gałązka. Spod kory wypełzły białe wijące się robaki. Gdy jeden z nich zbliżył się do mojego pyszka, wstałam szybko, otrzepując się z odrazą. Przyznam wszystko mnie bolało, ale dzięki atmosferze lasu szybko powróciłam do zdrowia. Basior widząc to zaśmiał się złośliwie, podeszłam do niego i zapytałam:
-Biegniesz, czy wolisz się szczerzyć?-Basior ruszył przed diebie, a ja zaraz po nim. Szybko go dogoniłam i ze złośliwym uśmiechem, podstawiłam mu pod łapy ogon. Naruto wywrócił się, zrobił pare fikołków i uderzył grzbietem o martwe drzewo, robiąc w nim wgniecenie. Stanęłam nad Naruto i oznajmiłam oschle:
-Tak kończy się śmianie ze mnie
<Na co wpadniesz Naruto ? ^^>
Od Luny Cd Ann
Na początku bałam się tych centaurów, wydawały się być groźne, jednak
gdy zaczęły mówić do nas jak do swoich, mój strach całkowicie zniknął.
Młody księże był przesłodkim chłopcem, na prawdę polubiłam jego osobę, szliśmy przodem rozmawiając o wszystkim i niczym.
Słuchając niektórych jego żartów po prostu miałam ochotę pęknąć ze śmiechu, przez całą drogę aż do zamku rozśmieszał mnie a ja śmiałam się jak małe dziecko nie umiejąc przestać.
Książę zatrzymał się przed wejściem do zamku, który był prze ogromny,wielkie drzwi z drewnianych beli otworzyły się, a za nich wyszedł kolejny wielki centaur, cofnęłam się trochę do tyłu stając obok mojej siostry.
-Spokojnie nic ci nie zrobią ... powiedziała patrząc na mnie.
-Wiem, jednak nie lubię tłoku.
Centaur podszedł do księcia, każąc mu iść za nim.
Oczywiście my musiałyśmy iść za nimi, w tedy właśnie dowiedziałam się,że owy Centaur jest tak na prawdę nauczycielem chłopca,siedziałam tam słuchając jak opisują mu gwiazdy i jak opisują mu przyszłość z nich.
Najpierw nie wierzyłam w te bzdury, jednak po czasie uwierzyłam w to, gdy jeden z nich opowiedział mi moją przeszłość, nie wiedziałam,że z gwiazd da się wyczytać również przeszłość.
Podeszłam do siostry patrząc na nią, wciąż zaskoczona tym co usłyszałam.
-Kurcze nie wiedziałam,że tak się da... wydukałam.
-Zaskoczona ? ... zapytała.
-Nawet bardzo.
-To dobrze ... odpowiedziała uśmiechając się.
-A może chcesz poznać swoją przyszłość ? ... zapytał Centaur patrząc na mnie.
-Nie dziękuję lubię sama odkrywać swoją przyszłość ... odpowiedziałam.
-A ty Ann ? .. zapytał centaur patrząc na moją siostrę.
Ann ? co ty na to powiesz xd
Młody księże był przesłodkim chłopcem, na prawdę polubiłam jego osobę, szliśmy przodem rozmawiając o wszystkim i niczym.
Słuchając niektórych jego żartów po prostu miałam ochotę pęknąć ze śmiechu, przez całą drogę aż do zamku rozśmieszał mnie a ja śmiałam się jak małe dziecko nie umiejąc przestać.
Książę zatrzymał się przed wejściem do zamku, który był prze ogromny,wielkie drzwi z drewnianych beli otworzyły się, a za nich wyszedł kolejny wielki centaur, cofnęłam się trochę do tyłu stając obok mojej siostry.
-Spokojnie nic ci nie zrobią ... powiedziała patrząc na mnie.
-Wiem, jednak nie lubię tłoku.
Centaur podszedł do księcia, każąc mu iść za nim.
Oczywiście my musiałyśmy iść za nimi, w tedy właśnie dowiedziałam się,że owy Centaur jest tak na prawdę nauczycielem chłopca,siedziałam tam słuchając jak opisują mu gwiazdy i jak opisują mu przyszłość z nich.
Najpierw nie wierzyłam w te bzdury, jednak po czasie uwierzyłam w to, gdy jeden z nich opowiedział mi moją przeszłość, nie wiedziałam,że z gwiazd da się wyczytać również przeszłość.
Podeszłam do siostry patrząc na nią, wciąż zaskoczona tym co usłyszałam.
-Kurcze nie wiedziałam,że tak się da... wydukałam.
-Zaskoczona ? ... zapytała.
-Nawet bardzo.
-To dobrze ... odpowiedziała uśmiechając się.
-A może chcesz poznać swoją przyszłość ? ... zapytał Centaur patrząc na mnie.
-Nie dziękuję lubię sama odkrywać swoją przyszłość ... odpowiedziałam.
-A ty Ann ? .. zapytał centaur patrząc na moją siostrę.
Ann ? co ty na to powiesz xd
Od Klair cd Rasuto
/Rasuto, od razu chcę powiedzieć, że to nie były zwidy!/
Z dużą prędkością wbiegłam na polankę gdy tylko usłyszałam jakiś dziwny ryk. Nie zważałam na to, że cała ta sytuacja może mieć coś wspólnego z tymi gwiazdami. W tej chwili ważne było by zobaczyć co się dzieje. Kiedy biegłam w stronę stwora zaczęłam coś krzyczeć w rodzaju "Uciekaj ty potworze" Czego tu chcesz?!". Gdy była zaledwie kilka metrów od stworzenia, zauważyłam wilka leżącego przy łapach potwora. Miał on trzy ogony i maskę, nie miałam wątpliwości, że to był Rasuto. Zahamowałam ostro stając w miejscu i zaczynając atak. Strzelałam w niego ( w potwora ) strzałami.
- Strzały Skute Lodem! - krzyknęłam po czym zza moich pleców jakby z nikąd pojawiły się zbrylone lodem strzały. Tupiąc w ziemię puściłam je w stronę potwora. Nie odnióśł jednak poważnych obrażeń. Najwyżej kilka zadrapań za które i tak bardzo się zdenerwował. Zaryczał krótko i machnął ogonem posyłając mi ostre kolce. Odskoczyłam, a kolce trafiły w ziemię. Skorzystałam z okazji kiedy się odwracał i pobiegłam w stronę Rasuto. Położyłam się obok niego i rozkładając nad nami tarczę uchroniłam nas.
- Rasuto! Słyszysz mnie!? - zaczęłam nerwowo szeptać.
- T- tak - odparł niemal nieprzytomnie. Podniósł się.
- Tarcza długo nie wytrzyma, Rasuto. Dasz radę walczyć?
<Rasuto? Brak weny>
Z dużą prędkością wbiegłam na polankę gdy tylko usłyszałam jakiś dziwny ryk. Nie zważałam na to, że cała ta sytuacja może mieć coś wspólnego z tymi gwiazdami. W tej chwili ważne było by zobaczyć co się dzieje. Kiedy biegłam w stronę stwora zaczęłam coś krzyczeć w rodzaju "Uciekaj ty potworze" Czego tu chcesz?!". Gdy była zaledwie kilka metrów od stworzenia, zauważyłam wilka leżącego przy łapach potwora. Miał on trzy ogony i maskę, nie miałam wątpliwości, że to był Rasuto. Zahamowałam ostro stając w miejscu i zaczynając atak. Strzelałam w niego ( w potwora ) strzałami.
- Strzały Skute Lodem! - krzyknęłam po czym zza moich pleców jakby z nikąd pojawiły się zbrylone lodem strzały. Tupiąc w ziemię puściłam je w stronę potwora. Nie odnióśł jednak poważnych obrażeń. Najwyżej kilka zadrapań za które i tak bardzo się zdenerwował. Zaryczał krótko i machnął ogonem posyłając mi ostre kolce. Odskoczyłam, a kolce trafiły w ziemię. Skorzystałam z okazji kiedy się odwracał i pobiegłam w stronę Rasuto. Położyłam się obok niego i rozkładając nad nami tarczę uchroniłam nas.
- Rasuto! Słyszysz mnie!? - zaczęłam nerwowo szeptać.
- T- tak - odparł niemal nieprzytomnie. Podniósł się.
- Tarcza długo nie wytrzyma, Rasuto. Dasz radę walczyć?
<Rasuto? Brak weny>
Od Shadow Naruto Cd Amber
Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, nie wiem jak,znalazłem się w tej
cholernej klatce,nie mogłem z niej wyjść ani za bardzo się poruszać,
rozkazałem Amber udawać że śpi, ja jednak sam jednym okiem patrzyłem na
naszego porywacza, coś roił przy stole, pewnie chciał nas zabić i zerwać
z nasz futro, albo jeszcze inaczej, może dowiedział się, że nie
jesteśmy 100 % wilkami i dla tego chce nas zabić, albo po prostu badać.
Mężczyzna położył wszystko na stole znów wychodząc z pokoju, szybko podniosłem się, uderzając z całej siły w klatkę, która nie chciała mnie wypuścić.
-To nic nie da ... usłyszałem głos Amber.
Spojrzałem na nią znów uderzają w klatkę.
-Naruto przestań.
-Nie, ja nie mogę długo być w zamknięciu, jestem wolny ... warknąłem ponownie uderzając w szybę,ta w końcu po tysięcznym razie trochę się naruszyła, spojrzałem na Amber mówiąc.
-Musisz uderzać w nią może popuści ... powiedziałem starając się uwolnić do puki był jeszcze na to czas.
Amber ? wybacz że takie coś dziwnego mi wyszło.
Mężczyzna położył wszystko na stole znów wychodząc z pokoju, szybko podniosłem się, uderzając z całej siły w klatkę, która nie chciała mnie wypuścić.
-To nic nie da ... usłyszałem głos Amber.
Spojrzałem na nią znów uderzają w klatkę.
-Naruto przestań.
-Nie, ja nie mogę długo być w zamknięciu, jestem wolny ... warknąłem ponownie uderzając w szybę,ta w końcu po tysięcznym razie trochę się naruszyła, spojrzałem na Amber mówiąc.
-Musisz uderzać w nią może popuści ... powiedziałem starając się uwolnić do puki był jeszcze na to czas.
Amber ? wybacz że takie coś dziwnego mi wyszło.
Od Shadow Naruto Cd Amiry
Patrzyłem na waderę nie zbliżając się do wody, nie lubiłem jej wolałem patrzeć na nią ale nie pływać w niej.
Amira bawiła się bardzo dobrze,nie przeszkadzając jej stałem myśląc o czymś bardzo istotnym dla mnie, a mniej istotnym dla niej.
Wadera chyba zauważyła,że nie za bardzo chcę zbliżyć się do wody, wyszła z niej podchodząc do mnie.
-Nie wejdziesz ? ... zapytała.
-Nie, wiesz nie mam ochoty odpowiedziałem.
-Dla czego ? .. zapytała.
-Po prostu jakoś nie mam dziś chęci do pływania.
Odpowiedziałem chodź prawda była taka,że nie potrafiłem pływać, jednak nie lubiłem się do tego przyznawać, taki już byłem tajemniczy i nie ugięty.
Amira ?
Amira bawiła się bardzo dobrze,nie przeszkadzając jej stałem myśląc o czymś bardzo istotnym dla mnie, a mniej istotnym dla niej.
Wadera chyba zauważyła,że nie za bardzo chcę zbliżyć się do wody, wyszła z niej podchodząc do mnie.
-Nie wejdziesz ? ... zapytała.
-Nie, wiesz nie mam ochoty odpowiedziałem.
-Dla czego ? .. zapytała.
-Po prostu jakoś nie mam dziś chęci do pływania.
Odpowiedziałem chodź prawda była taka,że nie potrafiłem pływać, jednak nie lubiłem się do tego przyznawać, taki już byłem tajemniczy i nie ugięty.
Amira ?
Od Shadow Naruto Cd Ann
Słysząc te słowa, mój pyszczek sam uśmiechnął się do wadery, uwielbiałem
takie tereny widać było,że ona też dla tego bardzo chętnie z nią
poszedłem.
Las był mroczny i taki hym można by rzec że straszny, coś co uwielbiałem, kontem oka zerknąłem na waderę która rozglądała się po lesie.
-Ann ... szepnąłem cicho.
-Słucham cię ?
-Lubisz takie miejsca prawda ?
-Tak, czuję się tu bezpiecznie.
-Mam super pomysł.
-Jaki to pomysł ? ... zapytała patrząc na mnie.
-Dziś jest Hallowen.
-I co w związku z tym ? .. zapytała.
-Możemy zaszaleć i pobawić się emocjami innych, może być nawet zabawnie, wiesz jak będą krzyczeć ze strachu ... powiedziałem obmyślając w głowie już trochę podły plan.
Ann ? zgadzasz się będzie fajnie XD
Las był mroczny i taki hym można by rzec że straszny, coś co uwielbiałem, kontem oka zerknąłem na waderę która rozglądała się po lesie.
-Ann ... szepnąłem cicho.
-Słucham cię ?
-Lubisz takie miejsca prawda ?
-Tak, czuję się tu bezpiecznie.
-Mam super pomysł.
-Jaki to pomysł ? ... zapytała patrząc na mnie.
-Dziś jest Hallowen.
-I co w związku z tym ? .. zapytała.
-Możemy zaszaleć i pobawić się emocjami innych, może być nawet zabawnie, wiesz jak będą krzyczeć ze strachu ... powiedziałem obmyślając w głowie już trochę podły plan.
Ann ? zgadzasz się będzie fajnie XD
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Wszystko potoczyło się tak szybko, nawet nie skumałem kiedy zmieniliśmy
się w ludzi,a potem ten pocałunek odskoczyłem od niej jako poparzony
patrząc w ziemię, moje policzki zrobiły się całe czerwone, skrępowany
nie wiedziałem co powiedzieć, gapiłem się w ziemię starając się ukryć
rumieniec na mojej twarzy, w końcu nie wypadało mi się rumienić, potwór
nie robi takich rzecz.
Oddychałem nerwowo nie wiedząc co powiedzieć, w głowie tylko słyszałem śmiech mojego przyjaciela, który drwił z mojego zachowania.
~Zamilcz ... warknąłem do niego.
Demon nic nie odpowiedział milknąć, spojrzałem na dziewczynę, poważnym wzrokiem moje oczy i twarz nie wyrażała już żadnych uczuć,
-Sorry ... rzuciłem z obojętnością w głosie patrząc na dziewczynę.
Kichi ?
Oddychałem nerwowo nie wiedząc co powiedzieć, w głowie tylko słyszałem śmiech mojego przyjaciela, który drwił z mojego zachowania.
~Zamilcz ... warknąłem do niego.
Demon nic nie odpowiedział milknąć, spojrzałem na dziewczynę, poważnym wzrokiem moje oczy i twarz nie wyrażała już żadnych uczuć,
-Sorry ... rzuciłem z obojętnością w głosie patrząc na dziewczynę.
Kichi ?
Od Kichi Cd Shadow Naruto
Spojrzałam na niego z drwiną w oczach.... -Tak, tak... -Odparłam rozśmieszona.
-Nie wierzysz mi?
-Nie.
-To źle... -Podszedł do mnie.
-Serio? A co ty mi możesz zrobić? -Warknęłam.
-Wszystko... -Spojrzał na mnie łapczywie.
-Nie sądzę... -Chciałam mówić dalej ale mój towarzysz popchnął go na mnie. Poturlaliśmy się aż na kwiatową łąkę i żeby się zatrzymać zmieniliśmy się w dwu nogach. A gdy już to nastało ten leżał na mnie, a nasze wargi się stykały.
Naruto?
Od Shadow Naruto cd Kichi
Spojrzałem na nią gniewnym wzrokiem, warcząc coś pod nosem, oburzony jej
zachowaniem. -Co ty tam blukasz ? .. zapytała
-Ja nie blukam ja mówię.
-Tssa jasne, więc co tam gaworzysz ? Zacisnąłem zęby mając ochotę przywalić jej w łeb, jednak nie wolno mi było, zacisnąłem jedynie zęby patrząc w jej oczy miała szczęście że byłem w wilczej postaci.
-Mówię tylko ,że masz dużo szczęścia.
-Dla czego ? ... zapytała.
-Bo gdyby moja osoba była teraz w ludzkiej postaci, na pewno oberwała być za to co zrobiłaś.
-Czy ty mi grozisz ? zapytała unosząc jedną brew
-Nie ja tylko ostrzegam i lepiej uważaj, bo jako wilk cię nie skrzywdzę ale jako człowiek, mogę to zrobić bez mrugnięcia okiem ... burknąłem zły.
Kichi ?
-Ja nie blukam ja mówię.
-Tssa jasne, więc co tam gaworzysz ? Zacisnąłem zęby mając ochotę przywalić jej w łeb, jednak nie wolno mi było, zacisnąłem jedynie zęby patrząc w jej oczy miała szczęście że byłem w wilczej postaci.
-Mówię tylko ,że masz dużo szczęścia.
-Dla czego ? ... zapytała.
-Bo gdyby moja osoba była teraz w ludzkiej postaci, na pewno oberwała być za to co zrobiłaś.
-Czy ty mi grozisz ? zapytała unosząc jedną brew
-Nie ja tylko ostrzegam i lepiej uważaj, bo jako wilk cię nie skrzywdzę ale jako człowiek, mogę to zrobić bez mrugnięcia okiem ... burknąłem zły.
Kichi ?
Od Kichi Cd Shadow Naruto
Spojrzałam na niego i westchnęłam głośno. Położyłam głowę na łapy i
poszłam spać... Jednak gdy się obudziłam zobaczyłam że on leży sobie po
części na mnie, po części obok. Delikatnie przygryzłam jego ucho aby się
obudził.
-Kto ci pozwolił robić ze mnie poduszkę? -Spytałam zaspanego basiora.
-...-Ten nic nie mówiąc ponownie położył na mnie łeb i poszedł spać...
-Ehhh... -Westchnęłam i zarzucając go z siebie przyciągnełam się. Podeszłam do niego i spytałam.
-Wstaniesz po dobroci?
-Nie... -Mruknął.
-To wstawaj! -Naskoczyłam mu na grzbiet, a ten wstał od razu. I spojrzał na mnie.
Naruto?
-Kto ci pozwolił robić ze mnie poduszkę? -Spytałam zaspanego basiora.
-...-Ten nic nie mówiąc ponownie położył na mnie łeb i poszedł spać...
-Ehhh... -Westchnęłam i zarzucając go z siebie przyciągnełam się. Podeszłam do niego i spytałam.
-Wstaniesz po dobroci?
-Nie... -Mruknął.
-To wstawaj! -Naskoczyłam mu na grzbiet, a ten wstał od razu. I spojrzał na mnie.
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Zacisnąłem kły patrząc wściekły na waderę trochę zaczęło mnie wkurzać to co robiła, lecz z drugiej strony podobało mi się to.
Widać że czasem potrafi się postawić co mi się bardzo spodobało..
Skierowałem się za wadera, ta weszła do jaskini kładąc się na swoim legowisku.
Usiadłem na ziemię gapiąc się na nią bez ustanie.
Chyba zaczęło ją to irytować bo spojrzał na mnie zła .
-Nie masz co robić ?
-Mam... odpowiedziałem krótko
- To idź to robić gdzie indziej.
-Nie,robię to właśnie tu siedząc i się na ciebie gapiąc .. odpowiedziałem śmiejąc się z jej miny.
Kichi Xd
Widać że czasem potrafi się postawić co mi się bardzo spodobało..
Skierowałem się za wadera, ta weszła do jaskini kładąc się na swoim legowisku.
Usiadłem na ziemię gapiąc się na nią bez ustanie.
Chyba zaczęło ją to irytować bo spojrzał na mnie zła .
-Nie masz co robić ?
-Mam... odpowiedziałem krótko
- To idź to robić gdzie indziej.
-Nie,robię to właśnie tu siedząc i się na ciebie gapiąc .. odpowiedziałem śmiejąc się z jej miny.
Kichi Xd
Od Kichi cd Shadow Naruto
Podeszłam do basiora.
-Wielka dzidzia strzela foha?-Spytałam patrząc na jego obrażony pysk. Ten zaczoł cos warczeć na mnie.
-Ojć, ktoś tu się zdenerwował...-Zaśmiałam się.
-jesteś irytująca.-Syknął.
-Wiem, a teraz przepraszam bo idę na sjestę...-Rzekłam i ruszyłam w stronę jaskini.
Naruto?
-Wielka dzidzia strzela foha?-Spytałam patrząc na jego obrażony pysk. Ten zaczoł cos warczeć na mnie.
-Ojć, ktoś tu się zdenerwował...-Zaśmiałam się.
-jesteś irytująca.-Syknął.
-Wiem, a teraz przepraszam bo idę na sjestę...-Rzekłam i ruszyłam w stronę jaskini.
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Kichi wepchnęła mnie do wody, najpierw nie wiedziałem co mam ze sobą
zrobić, moje ciało nie chciało się ruszyć, czułem jak zanurzam się pod
wodą, w takim momencie zostało zamienić mi się w człowieka.
Wynurzyłem głowę ciężko oddychając.
-I co Panie niczego się nie bojąc, co Pan nam teraz powie.
Spojrzałem na nią wściekły , moja ludzka polowa miała ochotę po prostu ją zabić, wyszedłem z wody zmieniając się w wilka.
Wadera śmiała się jednak mnie to nie za bardzo ruszało, otrząsaczem futro z wody kładąc się na słońce.
Kichi podeszła patrząc na mnie.
-Czego?. ...warknąłem zły.
-Zastanawiam się jak można się bać wody.
- JA SIĘ WODY NIE BOJE, JA PŁYWAĆ NIE UMIEM !!! .... krzyknelem zły.
Może i w ludzkiej postaci plywalem jednak w wilczej omijałem wody, by nie wchodziła we frakcję z moimi mocami.
Kichi dzięki 😞
Wynurzyłem głowę ciężko oddychając.
-I co Panie niczego się nie bojąc, co Pan nam teraz powie.
Spojrzałem na nią wściekły , moja ludzka polowa miała ochotę po prostu ją zabić, wyszedłem z wody zmieniając się w wilka.
Wadera śmiała się jednak mnie to nie za bardzo ruszało, otrząsaczem futro z wody kładąc się na słońce.
Kichi podeszła patrząc na mnie.
-Czego?. ...warknąłem zły.
-Zastanawiam się jak można się bać wody.
- JA SIĘ WODY NIE BOJE, JA PŁYWAĆ NIE UMIEM !!! .... krzyknelem zły.
Może i w ludzkiej postaci plywalem jednak w wilczej omijałem wody, by nie wchodziła we frakcję z moimi mocami.
Kichi dzięki 😞
Od Kichi cd Shadow Naruto
Po niedługim czasie wyszłam z wody.
-Czyżby panicz bał sie wody?-Spytałam.
-Ja niczego się nie boję.-Mrujnoł.
-Och na prawdę?...A to ciekawe...-Powiedziałam wpychając go pod jeden z wodospadów... Patrzałam na basiora...Był taki śmieszny i głupi.
Naruto?
-Czyżby panicz bał sie wody?-Spytałam.
-Ja niczego się nie boję.-Mrujnoł.
-Och na prawdę?...A to ciekawe...-Powiedziałam wpychając go pod jeden z wodospadów... Patrzałam na basiora...Był taki śmieszny i głupi.
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Waderka po woli zaczęła mnie irytować.
~Uparte i wredne .... Zaś miał się mój przyjaciel.
~Prawie jak my.... odpowiedziałem mu.
~No tak tylko ze ty nie używasz mnie by straszyć innych.
~Bo nie jestem na tyle głupi by używać twojej mocy do czegoś takiego.
Kurama zaśmiał się a ja razem z nim, pokręciłem głową patrząc jak waderę pływa, sam jednak stałem daleko od wody, ponirwasz moja mocą był ogień i cień co nie za dobrze grało z wodą.
- Jak już co się to znudzi to powiedz .... mruknolem do wadery odsuwając się jeszcze bardziej od wody.
(Kichi Xd dzięki za zlewke będziesz jeszcze chciała czegoś ode mnie 😂 )
~Uparte i wredne .... Zaś miał się mój przyjaciel.
~Prawie jak my.... odpowiedziałem mu.
~No tak tylko ze ty nie używasz mnie by straszyć innych.
~Bo nie jestem na tyle głupi by używać twojej mocy do czegoś takiego.
Kurama zaśmiał się a ja razem z nim, pokręciłem głową patrząc jak waderę pływa, sam jednak stałem daleko od wody, ponirwasz moja mocą był ogień i cień co nie za dobrze grało z wodą.
- Jak już co się to znudzi to powiedz .... mruknolem do wadery odsuwając się jeszcze bardziej od wody.
(Kichi Xd dzięki za zlewke będziesz jeszcze chciała czegoś ode mnie 😂 )
Od Kichi Cd Shadow Naruto
Spojrzałam niego, a mój wzrok ja zwykle bez entuzjazmu musiał go teraz
denerwować. -Powiedział głupi basior do wadery która
nie wiem jakim cudem jeszcze go nie sfajczyła....-Powiedziałam zrzucając
go z siebie.
-A spadaj niedorozwoju....-Warknełam i ruszyłam w stronę wodospadu.
-Jak tyś mnie nazwała?
-Nie lubię sie powtarzać, po ze tym słyszałeś....
-Wiem ale chcę to usłyszeć jeszcze raz..... -Jak już mówiłam nie lubie sie powtarzać, a tak po za tym to dowidzenia Panie popie****lony.-Syknełam. ten podszedł do mnie i już chciał mi coś zrobić, ale zanim mu sie to udało zmieniałam się w smoka o najgłośniejszym tonie jaki istniał naskoczyłam na niego przewracając go na grzbiet i rycząc na niego wściekle. Widocznie zabolały go uszka, bo przykrył je łapami. Gdy skończyłam przyprawiając go o ból głowy. Wstałam i odmieniając się ruszyłam do wodospadu i przez niego do źrudeł... Gdy weszłam do wody wściekły basior akurat tam wparował i podszeł do mnie. krzycząc abym wyszła z wody. Po dłóższym czasie zrobiłam to chamsko sie na niego wytrzepałam i wróciłam do ciepłej wody....
Naruto? (kolejna zlewka)
-A spadaj niedorozwoju....-Warknełam i ruszyłam w stronę wodospadu.
-Jak tyś mnie nazwała?
-Nie lubię sie powtarzać, po ze tym słyszałeś....
-Wiem ale chcę to usłyszeć jeszcze raz..... -Jak już mówiłam nie lubie sie powtarzać, a tak po za tym to dowidzenia Panie popie****lony.-Syknełam. ten podszedł do mnie i już chciał mi coś zrobić, ale zanim mu sie to udało zmieniałam się w smoka o najgłośniejszym tonie jaki istniał naskoczyłam na niego przewracając go na grzbiet i rycząc na niego wściekle. Widocznie zabolały go uszka, bo przykrył je łapami. Gdy skończyłam przyprawiając go o ból głowy. Wstałam i odmieniając się ruszyłam do wodospadu i przez niego do źrudeł... Gdy weszłam do wody wściekły basior akurat tam wparował i podszeł do mnie. krzycząc abym wyszła z wody. Po dłóższym czasie zrobiłam to chamsko sie na niego wytrzepałam i wróciłam do ciepłej wody....
Naruto? (kolejna zlewka)
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Patrzyłem na nią mrużąc oczy,szczerze to co powiedziała nawet mnie nie
ruszyło może dla tego ze nie obchodziła mnie cudza opinia.
-Wstawaj nie udawaj że spać ci się chce.
- Nie udaje zostaw mnie.
- Nie .... bąknąłem wybijając kły w jej ogon po chwili wyciągając ja z jaskini.
-Ale tu upierdliwy jesteś.
-Mówi to princess która robi z siebie wielka panią
-Że co przeginasz gamoniu .... warknęła.
-To co słyszałaś.
-Lepiej uważaj co mówisz bo możesz tego pożałować/
-Pf tssa bo się boję ... mruknolem.
Właśnie w tydy oberwałem od nie w łeb.
Oburzony jej zachowanie skończyłem na nią dociskając ja do ziemi.
-Uważaj na kogo łapę ponosisz, za chwile ją stracisz i tego pożałujesz. .. syknelem patrzac w jej oczy.
Kichi Xd złą wełnę przywitał wiatr.
-Wstawaj nie udawaj że spać ci się chce.
- Nie udaje zostaw mnie.
- Nie .... bąknąłem wybijając kły w jej ogon po chwili wyciągając ja z jaskini.
-Ale tu upierdliwy jesteś.
-Mówi to princess która robi z siebie wielka panią
-Że co przeginasz gamoniu .... warknęła.
-To co słyszałaś.
-Lepiej uważaj co mówisz bo możesz tego pożałować/
-Pf tssa bo się boję ... mruknolem.
Właśnie w tydy oberwałem od nie w łeb.
Oburzony jej zachowanie skończyłem na nią dociskając ja do ziemi.
-Uważaj na kogo łapę ponosisz, za chwile ją stracisz i tego pożałujesz. .. syknelem patrzac w jej oczy.
Kichi Xd złą wełnę przywitał wiatr.
Od Kichi Cd Shadow Naruto.
Nie rób tak....- Powiedziała bez zainteresowania,
-Jak?
-Nie udawaj smutnego.... To na mnie nie działa.-Powiedziałam chamsko zrzucając go z posłania i odwracając się do niego grzbietem.
-A powiesz mi chociaż czemu mnie nie lubisz?
-Już mówiłam nie lubię natrętnych, wrednych, bezdusznych basiorów którzy lubią bawić sie cudzymi uczuciami....-Ziewnęłam przeciągliwie i gdy już zamknęłam oczy basior podszedł do mnie stanoł nade mną. otworzyłam jedno oko...
Naruto?
-Jak?
-Nie udawaj smutnego.... To na mnie nie działa.-Powiedziałam chamsko zrzucając go z posłania i odwracając się do niego grzbietem.
-A powiesz mi chociaż czemu mnie nie lubisz?
-Już mówiłam nie lubię natrętnych, wrednych, bezdusznych basiorów którzy lubią bawić sie cudzymi uczuciami....-Ziewnęłam przeciągliwie i gdy już zamknęłam oczy basior podszedł do mnie stanoł nade mną. otworzyłam jedno oko...
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Spojrzałem na nią kładąc się obok niej.
-Idź sobie stąd. .... mruknęła.
-Nie, skoro ty mnie zlewasz to ja zrobię to samo.
-Ty serio chyba nie masz kolegów .... burknęła.
- No kolegów nie mam bo nie lubię basiorów ale koleżanki mam .... odpowiedziałem uśmiechając się.
- To idź sobie do niech.
-Ale już byłem.
-U każdej ? .... dopisała.
- Nie jeszcze została nie jedna.
-Wiedz idź sobie do niej a mnie zostaw.
-Ym, no nie mogę do niej iść bo już u niej jestem.
-Proszę cie ja Cię nawet nie lubię.
Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem.
-Nie lubisz mnie dla czego? Zapytałem patrząc na nią.
Kichi Xd olewasz mnie xd to się źle skończy
Od Kichi cd Shadow Naruto
-Ja już byłam na spaceraze, po za tym uczpiłeś sie mnie jak żep.... Nie
masz nic lepszego do roboty? -Może mam może nie mam.... To
idziesz?-Spytał.
-Po co żebyś znowu mnie po uchu lizał! To obrzydliwe!-Wzdrygało mnie.
-Jak nie pójdziesz to wyliżę ci cały pysk....-Uśmiechnął się szatańsko.
-Uważaj bo gryzę....-Powiedziałam znudzona kładąc pysk na łapach i mrużąc ślepia....
Naruto? taka zlewka XD
-Po co żebyś znowu mnie po uchu lizał! To obrzydliwe!-Wzdrygało mnie.
-Jak nie pójdziesz to wyliżę ci cały pysk....-Uśmiechnął się szatańsko.
-Uważaj bo gryzę....-Powiedziałam znudzona kładąc pysk na łapach i mrużąc ślepia....
Naruto? taka zlewka XD
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Wadera zmieniła się w smoka znikając razem ze szczylem.
Znudzony postanowiłem trochę pozwiedzać jej jaskinie.
~Wiesz że to bezczelne ? ... mrukną Kurama.
~Tak, wiem ale uczę się od najlepszych ..... odpowiedziałem uśmiechając się.
~No i prawidłowo. .. Zaśmiał się.
Rozejrzałem się po jaskini, nic nad zwyczajnego, jaką jest stają jest ,usiadłam przed wejściem gapiac się na nią, po chwili Kichi przyleciała pytając co robię jak zawsze zadrwiłem sobie z niej, ta jedynie warknęła obrażona coś pod nosem.
Kładąc się na swoim miejscu.
-Ej... A może coś porobimy ? .... zapytałem podchodząc do niej.
-Co dokładnie masz na myśli ? .... dopytała.
-Hym, możemy iść na niebezpieczny spacer lub na całkiem przyjemny spacer ... zaproponowałem .
Kichi ? Co ty na to ?
Znudzony postanowiłem trochę pozwiedzać jej jaskinie.
~Wiesz że to bezczelne ? ... mrukną Kurama.
~Tak, wiem ale uczę się od najlepszych ..... odpowiedziałem uśmiechając się.
~No i prawidłowo. .. Zaśmiał się.
Rozejrzałem się po jaskini, nic nad zwyczajnego, jaką jest stają jest ,usiadłam przed wejściem gapiac się na nią, po chwili Kichi przyleciała pytając co robię jak zawsze zadrwiłem sobie z niej, ta jedynie warknęła obrażona coś pod nosem.
Kładąc się na swoim miejscu.
-Ej... A może coś porobimy ? .... zapytałem podchodząc do niej.
-Co dokładnie masz na myśli ? .... dopytała.
-Hym, możemy iść na niebezpieczny spacer lub na całkiem przyjemny spacer ... zaproponowałem .
Kichi ? Co ty na to ?
Od Kichi cd Shadow Naruto
-Martw się o siebie...-Syknęłam ruszając w stronę lodowej krainy.
-A ty gdzie?-Spytał.
-Odprowadzić ja.....-Syknęłam, po czym zmieniając się w smoka wzięłam ją za ogon i wzbiłam się w powietrze. Odstawiłam małą do gniazda i wyjaśniłam jej matce co się stało, po czym wróciłam do jaskini. Na wejściu i w ogóle nie wiem jakim prawem w mojej jaskini siedział sobie Shadow... -A ty tu co?-odmieniłam się.
-Zwiedzam....-Uśmiechnął się chamsko.
-Uważaj bo zabłądzisz....-Ostrzegłam znudzona i położyłam sie na swoim posłaniu....
Naruto?
-A ty gdzie?-Spytał.
-Odprowadzić ja.....-Syknęłam, po czym zmieniając się w smoka wzięłam ją za ogon i wzbiłam się w powietrze. Odstawiłam małą do gniazda i wyjaśniłam jej matce co się stało, po czym wróciłam do jaskini. Na wejściu i w ogóle nie wiem jakim prawem w mojej jaskini siedział sobie Shadow... -A ty tu co?-odmieniłam się.
-Zwiedzam....-Uśmiechnął się chamsko.
-Uważaj bo zabłądzisz....-Ostrzegłam znudzona i położyłam sie na swoim posłaniu....
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Mruknąłem pod nosem coś nie zrozumiałego, patrząc na małego smoka.
-Obrońca ściśnionych dusz się znalazł ... mruknąłem kpiąco.
-Coś ty powiedział ? .... zapytała.
- Nie rób ze mnie id..ty przecież wiem że słyszałaś.
-Ale chce byś powtórzył.
-Po co powtarzać coś co się słyszało ?
-Bo może tego chce.
-Skoro tego chcesz to se to sama powtórz. ... mruknąłem.
-Uważaj co mówisz. .. mruknęła.
Podszedłem do niej patrząc na nią kpiąco.
-Wiesz co mówię co chce i jak chce, jednak radzę co zrobić coś z tym małym szczylem bo inaczej może się to źle dla Was skończyć. ... odparłem patrząc na małego szczyla.
Kichi ?
Od Kichi cd Shadow Naruto
Spojrzałam na basiora po czym tylko się uśmiechając odrzekłam.
-Dziękuję....-Powiedziałam odchodząc.
Poszłam do domu i położyłam się w mojej jak że przytulnej jaskini. Ułożyłam się i poszłam spać. Gdy nagle usłyszałam pewien niepodobny do niczego pisk...otworzyłam oczy, na wejściu do mojej jaskini stał świeżo wykluty smoczek. Widocznie szukał mamy. Podeszłam do niego i spytałam. -Co ty tu robisz?
-Szukam mamy....
-A jak wygląda mama
-Jest.... Nie wiem wypadłam z gniazda i się zgubiłam...-Powiedziała smutno.
-Rozumiem.... Jednak jestem wilkiem i nie pomagam smokom....-Powiedziałam wracając w głąb jaskini a małe gó... poleciało za mną.
-Co ty se robisz?
-No...No ja....Proszę....Pomożesz mi?-Spytała.
-Ehh....No dobra, możesz tu spać.
-Dziękuję! Pisnęła i gdy położyłam się na moim posłaniu ta poszła spać obok mnie. Zaskoczona odsunęłam ją od siebie i przewróciłam się do smoka tyłem. W naszych oczach smoki to wielkie bestie bez rozumu, które próbują nas zjeść, choć ja tak nie myślałam, bo mnie kiedyś wychował smok, a żyję.... rano obudziłam się z samego rana i poszłam na polowanie. Gdy wróciłam smoczek akurat się obudził.... dałam mu coś do zjedzenia z litości i wyszłam na spacer a młode nadal za mną leciało.
-Po co za mną łazisz?
-No bo....-Zaczęła.
-Dobra ale jak ktoś cie zaatakuje to nie moja wina....-Powiedziałam a wtedy Naruto naskoczył na smoka próbując go zagryźć. Ugryzłam basiora w grzbiet, a ten z bólu puścił smoczka który schował się za mną. Nie zrobiłam nic basiorowi bo nie chciałam, ten spojrzał na mnie zaskoczony....
-Kichi! To smok!
-Młody i nieświadomy życia.... To moja towarzyszka....-Syknęłam na basiora chcąc odejść...
Naruto?
-Dziękuję....-Powiedziałam odchodząc.
Poszłam do domu i położyłam się w mojej jak że przytulnej jaskini. Ułożyłam się i poszłam spać. Gdy nagle usłyszałam pewien niepodobny do niczego pisk...otworzyłam oczy, na wejściu do mojej jaskini stał świeżo wykluty smoczek. Widocznie szukał mamy. Podeszłam do niego i spytałam. -Co ty tu robisz?
-Szukam mamy....
-A jak wygląda mama
-Jest.... Nie wiem wypadłam z gniazda i się zgubiłam...-Powiedziała smutno.
-Rozumiem.... Jednak jestem wilkiem i nie pomagam smokom....-Powiedziałam wracając w głąb jaskini a małe gó... poleciało za mną.
-Co ty se robisz?
-No...No ja....Proszę....Pomożesz mi?-Spytała.
-Ehh....No dobra, możesz tu spać.
-Dziękuję! Pisnęła i gdy położyłam się na moim posłaniu ta poszła spać obok mnie. Zaskoczona odsunęłam ją od siebie i przewróciłam się do smoka tyłem. W naszych oczach smoki to wielkie bestie bez rozumu, które próbują nas zjeść, choć ja tak nie myślałam, bo mnie kiedyś wychował smok, a żyję.... rano obudziłam się z samego rana i poszłam na polowanie. Gdy wróciłam smoczek akurat się obudził.... dałam mu coś do zjedzenia z litości i wyszłam na spacer a młode nadal za mną leciało.
-Po co za mną łazisz?
-No bo....-Zaczęła.
-Dobra ale jak ktoś cie zaatakuje to nie moja wina....-Powiedziałam a wtedy Naruto naskoczył na smoka próbując go zagryźć. Ugryzłam basiora w grzbiet, a ten z bólu puścił smoczka który schował się za mną. Nie zrobiłam nic basiorowi bo nie chciałam, ten spojrzał na mnie zaskoczony....
-Kichi! To smok!
-Młody i nieświadomy życia.... To moja towarzyszka....-Syknęłam na basiora chcąc odejść...
Naruto?
Od Rasuto Cd. Riki
W pewnym momencie zatrzymałem się. Riki spojrzała na mnie nieco
zdziwiona, zapewne chciała spytać co się dzieje. Zignorowałem jej wzrok,
zacząłem krążyć między drzewami z łbem zadartym do góry. Z punktu
widzenia wadery wyglądałem teraz jakbym oszalał, ja jednak miałem
głębszy cel. Moja towarzyszka z początku przyglądała mi się w ciszy, ale
w pewnym momencie zapytała:
- Co ty robisz?
Nie odpowiedziałem, tylko tajemniczo podniosłem łapę kierując ją do góry. Na mój psyk wcisnął się uśmiech, patrzyłem jak wadera próbuje odgadnąć o co mi chodzi. Nie szło jej to za dobrze, wpatrywała się we mnie czekając aż coś powiem. Przewróciłem oczami.
- Niebo. Gwiazdy. Kierując się nimi znajdziemy drogę powrotną. - powiedziałem z nutą irytacji w głosie
Riki skierowała wzrok w górę.
- Stąd nie widać gwiazd. Drzewa nam je zasłaniają. - mruknęła po chwili
- A więc musimy znaleźć jakieś wzniesienie, czy coś w tym guście. Stamtąd będzie lepszy widok. Co ty na to?
Wadera nie odpowiedziała, wzruszyła tylko ramionami. Widać nie miała lepszego pomysłu, ja zresztą też. Musieliśmy jednak się sprężać, bo do wschodzu Słońca pozostało niewiele czasu, więc to nie była okazja na dyskusje. Poszedłem przodem, a Riki ruszyła za mną. Nie miałem ochoty prowadzić z nią rozmowy, zwłaszcza że chwilę przedtem prawie pozbawiłem ją życia. Nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Krążyliśmy więc w ciszy. Mijały minuty, kwadranse, a kiedy czułem, że zaczyna mijać pierwsza godzina poszukiwać wściekłem się i stanąłem w miejscu. Wadera zdziwiła się, pomachała łapą na znak, że mam się ruszyć i iść dalej.
- Daj sobie spokój, to nic nie da. W środku lasu nie da się od tak znaleźć jakiejś górki. To chyba na tyle. - warknąłem
- Ej, nie poddawaj się. Może i nie wiemy którędy iść, ale jeśli będziemy tak krążyć z pewnością znajdziemy drogę powrotną. - powiedziała pogodnie Riki
- Będziemy krążyć dokładnie tak, jak przed chwilą. Mogą mijać godziny, dni i tygodnie a my nie znajdziemy drogi. Nie da się dojść bez drogowskazu. - mruknąłem
- A więc co chcesz zrobić?
- Musimy kierować się gwiazdami. Jeśli drzewa zasłaniają gwiazdy... powinniśmy się wspiąć na drzewa. Stamtąd napewno uda nam się coś zobaczyć, może nawet wypatrzymy jakąś drogę. - rzuciłem zamyślony
- Chcesz się wspiąć na drzewo? Ty? - prychnęła
Przekręciłem głowę. Owszem, nie należę do najbardziej zwinnych, a wizja upadku z wysokości i skręcenia karky wzbudzała we mnie strach. Całe dzieciństwo spędziłem jednak w górach. Niby skakanie po skałach to coś innego niż wspinanie się po gałązkach, które w każdej chwili mogą się złamać pod moim ciężarem, ale co mi szkodzi spróbować? Popatrzyłem ostatni raz na moją towarzyszkę, wziąłem głęboki oddech i wyprostowałem się dumnie. Rozejrzałem się wokół szukając drzewa o jak najgrubszych gałęziach, a kiedy któreś wreszcie się nadawało obszedłem je wokół szukając jak najlepszego miejsca na start. Cofnąłem się nieco i zgiąłem przednie łapy, żeby jak najwyżej się wybić. Skoczyłem wbijając się pazurami w korę. Na tak niskiem poziomie nie było żadnej gałęzi, więc mogłem tylko piąć się do góry wykorzytując zaczepność pazurów. To było dość trudne, ale podciągając się wspiąłem się na wysokość około trzech metrów, gdzie zaczęły się piąć pierwsze gałęzie. Kiedy stanąłem na jednej zatrzymałem się na chwilę żeby wziąść oddech. Spojrzałem przy tym w dół, na ziemi stała Riki wpatrująca się we mnie jak na wariata. Nie wierzyła, że mi się uda. Nie? A więc wyzwanie przyjęte. Chciałem jej udowodnić, że dam radę. Ta myśl napełniła mnie energią, uśmiechnąłem się drwiąco i skoczyłem w górę. Wylądowałem na kolejnej gąłęzi, a potem skoczyłem jeszcze wyżej. Ta czynność była dużo prostsza, nawet dawała mi trochę przyjemności. Im dalej szłem, tym gałęzie robiły się cieńsze i bardziej od siebie oddalone, więc musiałem improwizować. Czasem wspinałem się po pniu, czasem wbijałem w wyższą gałąź tylko przednie łapy, a następnie się podciągałem. Zaczęło mnie ogarniać zmęczenie, ale nie mogłem tego okazać. W końcu się zatrzymałem. Wydawało mi się, że osiągnąłem już wystarczającą wysokość, a poza tym byłem już praktycznie przy koronie. Słyszałem uspokajający szum liści, których wielkie skupisko znajdowało się tuż przy mojej głowie.
- I co, ja nie dałem rady? - krzyknąłem do Riki
Wadera zaśmiała się.
- W porządku, w porządku. Widzisz gwiazdy? - spytała
No tak, w końcu po coś tu jestem. Przekręciłem głowę i spojrzałem przed siebie. Widok mnie całkowicie oszołomił. Widziałem korony najwyższyw drzew, spowite mgłą. Westchnąłem cicho, jednak po chwili skierowałem wzrok wyżej. Ciemnoniebieskie niebo wydawało się być teraz tak blisko, gwiazdy wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Pierwsze promienie wschodzącego Słońca, które dostrzegłem za horyzontem przywróciły mnie jednak do rzeczywistości. Szukałem wzrokiem Gwiazdy Polarnej. Była to ta najjaśniej świecąca, więc nie miałem trudności z odnalezieniem jej. Potem już szło łatwiej, wypatrzyłem kilka fragmentów gwiazdozbiorów. Moim głównym celem na tę chwilę było wyznaczenie kierunków.
- Z mojej jaskini doskonale widać zachód słońca, a więc musi być na zachodzie... Południe jest tu, a więc zachód... - szeptałem sam do siebie próbując wykształcić w głowie plan drogi
Z mojego punktu widzenia widać było też zarysy kilku terenów, więc po chwili wiedziałem już gdzie iść.
- Riki, już wiem! Już wiem, gdzie musimy isć! To jest w tamtą stronę. - krzyczałem wyciągając lewą łapę i pokazując nią jakiś punkt w oddali
Szybko skakałem w dół, a po chwili znalazłem się koło wadery. Byłem szczęśliwy, wreszcie uda nam się stąd wydostać.
- Musimy iść tamtędy, chodź! - krzyknąłem z dziwnym entuzjazmem, po czym ruszyłem biegiem przed siebie
Za kilka godzin powinniśmy być na miejscu.
<Riki?>
- Co ty robisz?
Nie odpowiedziałem, tylko tajemniczo podniosłem łapę kierując ją do góry. Na mój psyk wcisnął się uśmiech, patrzyłem jak wadera próbuje odgadnąć o co mi chodzi. Nie szło jej to za dobrze, wpatrywała się we mnie czekając aż coś powiem. Przewróciłem oczami.
- Niebo. Gwiazdy. Kierując się nimi znajdziemy drogę powrotną. - powiedziałem z nutą irytacji w głosie
Riki skierowała wzrok w górę.
- Stąd nie widać gwiazd. Drzewa nam je zasłaniają. - mruknęła po chwili
- A więc musimy znaleźć jakieś wzniesienie, czy coś w tym guście. Stamtąd będzie lepszy widok. Co ty na to?
Wadera nie odpowiedziała, wzruszyła tylko ramionami. Widać nie miała lepszego pomysłu, ja zresztą też. Musieliśmy jednak się sprężać, bo do wschodzu Słońca pozostało niewiele czasu, więc to nie była okazja na dyskusje. Poszedłem przodem, a Riki ruszyła za mną. Nie miałem ochoty prowadzić z nią rozmowy, zwłaszcza że chwilę przedtem prawie pozbawiłem ją życia. Nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy. Krążyliśmy więc w ciszy. Mijały minuty, kwadranse, a kiedy czułem, że zaczyna mijać pierwsza godzina poszukiwać wściekłem się i stanąłem w miejscu. Wadera zdziwiła się, pomachała łapą na znak, że mam się ruszyć i iść dalej.
- Daj sobie spokój, to nic nie da. W środku lasu nie da się od tak znaleźć jakiejś górki. To chyba na tyle. - warknąłem
- Ej, nie poddawaj się. Może i nie wiemy którędy iść, ale jeśli będziemy tak krążyć z pewnością znajdziemy drogę powrotną. - powiedziała pogodnie Riki
- Będziemy krążyć dokładnie tak, jak przed chwilą. Mogą mijać godziny, dni i tygodnie a my nie znajdziemy drogi. Nie da się dojść bez drogowskazu. - mruknąłem
- A więc co chcesz zrobić?
- Musimy kierować się gwiazdami. Jeśli drzewa zasłaniają gwiazdy... powinniśmy się wspiąć na drzewa. Stamtąd napewno uda nam się coś zobaczyć, może nawet wypatrzymy jakąś drogę. - rzuciłem zamyślony
- Chcesz się wspiąć na drzewo? Ty? - prychnęła
Przekręciłem głowę. Owszem, nie należę do najbardziej zwinnych, a wizja upadku z wysokości i skręcenia karky wzbudzała we mnie strach. Całe dzieciństwo spędziłem jednak w górach. Niby skakanie po skałach to coś innego niż wspinanie się po gałązkach, które w każdej chwili mogą się złamać pod moim ciężarem, ale co mi szkodzi spróbować? Popatrzyłem ostatni raz na moją towarzyszkę, wziąłem głęboki oddech i wyprostowałem się dumnie. Rozejrzałem się wokół szukając drzewa o jak najgrubszych gałęziach, a kiedy któreś wreszcie się nadawało obszedłem je wokół szukając jak najlepszego miejsca na start. Cofnąłem się nieco i zgiąłem przednie łapy, żeby jak najwyżej się wybić. Skoczyłem wbijając się pazurami w korę. Na tak niskiem poziomie nie było żadnej gałęzi, więc mogłem tylko piąć się do góry wykorzytując zaczepność pazurów. To było dość trudne, ale podciągając się wspiąłem się na wysokość około trzech metrów, gdzie zaczęły się piąć pierwsze gałęzie. Kiedy stanąłem na jednej zatrzymałem się na chwilę żeby wziąść oddech. Spojrzałem przy tym w dół, na ziemi stała Riki wpatrująca się we mnie jak na wariata. Nie wierzyła, że mi się uda. Nie? A więc wyzwanie przyjęte. Chciałem jej udowodnić, że dam radę. Ta myśl napełniła mnie energią, uśmiechnąłem się drwiąco i skoczyłem w górę. Wylądowałem na kolejnej gąłęzi, a potem skoczyłem jeszcze wyżej. Ta czynność była dużo prostsza, nawet dawała mi trochę przyjemności. Im dalej szłem, tym gałęzie robiły się cieńsze i bardziej od siebie oddalone, więc musiałem improwizować. Czasem wspinałem się po pniu, czasem wbijałem w wyższą gałąź tylko przednie łapy, a następnie się podciągałem. Zaczęło mnie ogarniać zmęczenie, ale nie mogłem tego okazać. W końcu się zatrzymałem. Wydawało mi się, że osiągnąłem już wystarczającą wysokość, a poza tym byłem już praktycznie przy koronie. Słyszałem uspokajający szum liści, których wielkie skupisko znajdowało się tuż przy mojej głowie.
- I co, ja nie dałem rady? - krzyknąłem do Riki
Wadera zaśmiała się.
- W porządku, w porządku. Widzisz gwiazdy? - spytała
No tak, w końcu po coś tu jestem. Przekręciłem głowę i spojrzałem przed siebie. Widok mnie całkowicie oszołomił. Widziałem korony najwyższyw drzew, spowite mgłą. Westchnąłem cicho, jednak po chwili skierowałem wzrok wyżej. Ciemnoniebieskie niebo wydawało się być teraz tak blisko, gwiazdy wydawały się być na wyciągnięcie ręki. Pierwsze promienie wschodzącego Słońca, które dostrzegłem za horyzontem przywróciły mnie jednak do rzeczywistości. Szukałem wzrokiem Gwiazdy Polarnej. Była to ta najjaśniej świecąca, więc nie miałem trudności z odnalezieniem jej. Potem już szło łatwiej, wypatrzyłem kilka fragmentów gwiazdozbiorów. Moim głównym celem na tę chwilę było wyznaczenie kierunków.
- Z mojej jaskini doskonale widać zachód słońca, a więc musi być na zachodzie... Południe jest tu, a więc zachód... - szeptałem sam do siebie próbując wykształcić w głowie plan drogi
Z mojego punktu widzenia widać było też zarysy kilku terenów, więc po chwili wiedziałem już gdzie iść.
- Riki, już wiem! Już wiem, gdzie musimy isć! To jest w tamtą stronę. - krzyczałem wyciągając lewą łapę i pokazując nią jakiś punkt w oddali
Szybko skakałem w dół, a po chwili znalazłem się koło wadery. Byłem szczęśliwy, wreszcie uda nam się stąd wydostać.
- Musimy iść tamtędy, chodź! - krzyknąłem z dziwnym entuzjazmem, po czym ruszyłem biegiem przed siebie
Za kilka godzin powinniśmy być na miejscu.
<Riki?>
Amira zdobywa towarzysza!
Amira zdecydowała się kupić Jajo Towarzysza, z którego wypadł smok.
Imię: Eridor
Wiek: Z jednej strony nie ma nawet miesiąca, ale jego matka przekazała mu swoją duszę, więc ma ponad 1000 lat.
Płeć: samiec
Gatunek: Smok
Rodzaj: magiczny
Aparycja: Od samego pyska, na grzbiecie i ogonie pokrywa jego skórę wulkany. Gdy się złości wybuchają one i tworzą wulkaniczne wąskie rzeki lawy. Jest koloru czarnego, a spód skrzydeł pokrywa kolor czerwony. Ma również rogi.
*Historia: Amira uratowała go gdy był jeszcze w jajku, była przy tym jak jego mama oddała mu duszę wraz z życiem inaczej by zamarzł.
Rodzina: Matka: Aqua, o reszcie nic nie wie
Żywioł: Ogień/lawa
Moce:
-Włada ogniem i lawą, potrafi się w nie zamieniać i przybierać jakąś postać, powiększać się itp. a potem przybierać realną postać tego.
Umiejętności: Z swojego życia jest bardzo silny i inteligentny, jak i wytrzymały. Po mamie ma zwinność, szybkość i wspaniały spryt.
Charakter: Eridor jest agresywnym i bardzo niebezpiecznym smokiem. Bardzo odważny i lojalny, wierny wobec Amiry. Gdy spróbujesz go dotknąć, pożegnaj się z łapą, albo z życiem, zależy od jej humoru.
Lubi: Ciepło, ogień, lawę i wiele rzeczy.
Nie lubi: wiele rzeczy
Boi się: Eridor boi się, że straci swoją towarzyszkę i śmierci.
Właściciel: Amira
Wiek: Z jednej strony nie ma nawet miesiąca, ale jego matka przekazała mu swoją duszę, więc ma ponad 1000 lat.
Płeć: samiec
Gatunek: Smok
Rodzaj: magiczny
Aparycja: Od samego pyska, na grzbiecie i ogonie pokrywa jego skórę wulkany. Gdy się złości wybuchają one i tworzą wulkaniczne wąskie rzeki lawy. Jest koloru czarnego, a spód skrzydeł pokrywa kolor czerwony. Ma również rogi.
*Historia: Amira uratowała go gdy był jeszcze w jajku, była przy tym jak jego mama oddała mu duszę wraz z życiem inaczej by zamarzł.
Rodzina: Matka: Aqua, o reszcie nic nie wie
Żywioł: Ogień/lawa
Moce:
-Włada ogniem i lawą, potrafi się w nie zamieniać i przybierać jakąś postać, powiększać się itp. a potem przybierać realną postać tego.
Umiejętności: Z swojego życia jest bardzo silny i inteligentny, jak i wytrzymały. Po mamie ma zwinność, szybkość i wspaniały spryt.
Charakter: Eridor jest agresywnym i bardzo niebezpiecznym smokiem. Bardzo odważny i lojalny, wierny wobec Amiry. Gdy spróbujesz go dotknąć, pożegnaj się z łapą, albo z życiem, zależy od jej humoru.
Lubi: Ciepło, ogień, lawę i wiele rzeczy.
Nie lubi: wiele rzeczy
Boi się: Eridor boi się, że straci swoją towarzyszkę i śmierci.
Właściciel: Amira
Od Sebastiana c.d Kichi
Spojrzałem na roześmianą wadere i oznajmiłem z uśmiechem:
-Widzę, że nie można zostawić cię choćby na chwile samej-Wstałem otrzepując się z ziemi, błota i liści i spojrzałem na Kichi która leżała koło mnie nadal się śmiejąc. Ruszając w strone wodospadu Mizu oznajmiłem:
-Chodź udamy się razem do tych źródeł-Wadera szybko wstała i podbiegła do mnie z entuzjazmem. Na jej sierści tak jak na mojej znajdowało się nadal błoto. Kąpiel dobrze nam zrobi. Zanim się zorientowałem znajdowaliśmy się na miejscu. Podeszłem do wąskiego przejścia między kamieniami. Po dłuższej walce udało mi się znaleść na polanie. Spojrzałem z zachwytem na to miejsce. Źródła otoczone było wypolerowanymi i gładkimi kamieniami ułorzonymi w wysokie stosy. Natomiast w powietrzu roznosił się przyjemny zapach leczniczych ziół, które wyrastały ze szczelin między skałami. Trawa w tym miejscu była bardzo miękka o barwie soczystej szmaragdowej zieleni. Mój zachwyt nad tym miejscem przerwał upadek to gorącej wody. Była to wina Kichi, która wychodząc z przejścia wpadła na mnie. Wyskoczyłem szybko ze zbiornika, oparzony przez wode. Otrzepałem się gwałtownie i spojrzałem na roześmianą wadere. Podeszłem do niej i też wepchnąłem ją do wody, po czym powoli zanurzyłem się w gorących źródłach
(Kichi?)
-Widzę, że nie można zostawić cię choćby na chwile samej-Wstałem otrzepując się z ziemi, błota i liści i spojrzałem na Kichi która leżała koło mnie nadal się śmiejąc. Ruszając w strone wodospadu Mizu oznajmiłem:
-Chodź udamy się razem do tych źródeł-Wadera szybko wstała i podbiegła do mnie z entuzjazmem. Na jej sierści tak jak na mojej znajdowało się nadal błoto. Kąpiel dobrze nam zrobi. Zanim się zorientowałem znajdowaliśmy się na miejscu. Podeszłem do wąskiego przejścia między kamieniami. Po dłuższej walce udało mi się znaleść na polanie. Spojrzałem z zachwytem na to miejsce. Źródła otoczone było wypolerowanymi i gładkimi kamieniami ułorzonymi w wysokie stosy. Natomiast w powietrzu roznosił się przyjemny zapach leczniczych ziół, które wyrastały ze szczelin między skałami. Trawa w tym miejscu była bardzo miękka o barwie soczystej szmaragdowej zieleni. Mój zachwyt nad tym miejscem przerwał upadek to gorącej wody. Była to wina Kichi, która wychodząc z przejścia wpadła na mnie. Wyskoczyłem szybko ze zbiornika, oparzony przez wode. Otrzepałem się gwałtownie i spojrzałem na roześmianą wadere. Podeszłem do niej i też wepchnąłem ją do wody, po czym powoli zanurzyłem się w gorących źródłach
(Kichi?)
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Słysząc te słowa wybuchnąłem gromkim śmiechem przewracając się na ziemi.
- Ha ha ha ty chyba sobie kpisz, ty mi coś zrobić.
-Nie wierzysz mi ?
-Hym może tak może nie.
-Głupi jesteś. .. mruknęła.
Wstałem z ziemi patrząc na nią poważnie.
-Dziękuję za komplement.
- To nie był komplement.
-Dla ciebie nie dla mnie tak..
-Odczepisz się ode mnie ? ... warknęła.
-Tak, jeśli chcesz odczepię się w końcu gra grze nie równa. ..odpowiedziałem patrząc na nią
Kichi Xd skapowałaś tego głupka ?
- Ha ha ha ty chyba sobie kpisz, ty mi coś zrobić.
-Nie wierzysz mi ?
-Hym może tak może nie.
-Głupi jesteś. .. mruknęła.
Wstałem z ziemi patrząc na nią poważnie.
-Dziękuję za komplement.
- To nie był komplement.
-Dla ciebie nie dla mnie tak..
-Odczepisz się ode mnie ? ... warknęła.
-Tak, jeśli chcesz odczepię się w końcu gra grze nie równa. ..odpowiedziałem patrząc na nią
Kichi Xd skapowałaś tego głupka ?
Od Kichi cd Shadow Naruto
Spojrzałam na basiora i rzekłam...
-Nie dziękuj, wyznam ci szczerze,pierwsza bym pałkę strzaskała na twej głowie, gdyby nie dziatek pacierze...-Zacytowałam i ruszyłam dalej, ale ten znowu mnie zatrzymał
-Co się znowu stało....?
-Nie rozumiem cie....
-Ja ciebie również... Dowidzenia...
Basior ponownie zatrzymał mnie.
-Ehh.....Odwalisz się?
-Nie?
-Czemu?
-Ponieważ jackuzzi.
-Co?
-Nic...Nic...-Zaśmiał się. Na co ja ponownie go wyminęłam. A ten jakby nie miał co robić zagrodził mi drogę....
-Czy mam ci coś zrobić żebyś się odczepił?-Spytałam mocno podirytowana.
Naruto?
-Nie dziękuj, wyznam ci szczerze,pierwsza bym pałkę strzaskała na twej głowie, gdyby nie dziatek pacierze...-Zacytowałam i ruszyłam dalej, ale ten znowu mnie zatrzymał
-Co się znowu stało....?
-Nie rozumiem cie....
-Ja ciebie również... Dowidzenia...
Basior ponownie zatrzymał mnie.
-Ehh.....Odwalisz się?
-Nie?
-Czemu?
-Ponieważ jackuzzi.
-Co?
-Nic...Nic...-Zaśmiał się. Na co ja ponownie go wyminęłam. A ten jakby nie miał co robić zagrodził mi drogę....
-Czy mam ci coś zrobić żebyś się odczepił?-Spytałam mocno podirytowana.
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Wadera chciała odejść jednak ja zagrodziłem jej drogę.
-Coś nie tak ? ... zapytała patrząc na mnie.
- No tak coś bardzo nie tak.
-Co się stało ? ... zapytała unosząc jedna brew.
- No nie zdążyłam jeszcze czegoś powiedzieć.
-A czego dokładnie ?
Westchnąłem głośno patrząc na waderę te słowa zawsze ciężko było mi wypowiedzieć jednak zrobiłem to.
-Dziękuję. ... szepnąłem delikatnie się do niej uśmiechając.
Kichi ?
-Coś nie tak ? ... zapytała patrząc na mnie.
- No tak coś bardzo nie tak.
-Co się stało ? ... zapytała unosząc jedna brew.
- No nie zdążyłam jeszcze czegoś powiedzieć.
-A czego dokładnie ?
Westchnąłem głośno patrząc na waderę te słowa zawsze ciężko było mi wypowiedzieć jednak zrobiłem to.
-Dziękuję. ... szepnąłem delikatnie się do niej uśmiechając.
Kichi ?
Od Kichi Cd Shadow Naruto
Spojrzałam na niego i jego krwawiącą łapę.
-No dobra dobra... -Powiedziałam podchodząc do niego. Spojrzałam na łapę i rozejrzałam się po okolicy.
-Emmm... Biała paproć. -Szepnęłam pod nosem i pobiegłam po kwiat z krzewu białej paproci która rosła niedaleko. Do tego trochę bluszczu i coś do związania. Jak zwykle przy sobie miałam płyn do odkarazania. Opatrzyłam go i obmyłam z krwi jego futro. Byłam delikatna, bo nie chciałam sprawiać mu większego bólu.
-Skończyłam... -Powiedziałam wstając i chcąc odejść. Było mi dziś nadmiernie smutno. Zdążyłam się zakochać, a on traktował mnie jak rzecz. Spuściłam uszy po sobie i poszłam w swoją stronę. Gdy ten nagle podszedł do mnie i stanął przede mną.
-Coś nie tak? -Powiedziałam lekko podirytowana.
Naruto?
-No dobra dobra... -Powiedziałam podchodząc do niego. Spojrzałam na łapę i rozejrzałam się po okolicy.
-Emmm... Biała paproć. -Szepnęłam pod nosem i pobiegłam po kwiat z krzewu białej paproci która rosła niedaleko. Do tego trochę bluszczu i coś do związania. Jak zwykle przy sobie miałam płyn do odkarazania. Opatrzyłam go i obmyłam z krwi jego futro. Byłam delikatna, bo nie chciałam sprawiać mu większego bólu.
-Skończyłam... -Powiedziałam wstając i chcąc odejść. Było mi dziś nadmiernie smutno. Zdążyłam się zakochać, a on traktował mnie jak rzecz. Spuściłam uszy po sobie i poszłam w swoją stronę. Gdy ten nagle podszedł do mnie i stanął przede mną.
-Coś nie tak? -Powiedziałam lekko podirytowana.
Naruto?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Zacisnelem zęby patrząc na wadere która odchodziła, nie potrafiłem powiedzieć słowa proszę.
Nigdy nie wypowiedziane tego słowa, wstałem próbując wypowiedzieć te okropne słowa.
~Powiedzieć? Czy nie powiedzieć ? ... pytałem sam siebie w myślach.
W końcu jednak szepnąłem.
-Proszę.
Wadera odwróciła się do mnie patrząc na mnie.
-Mówiłeś coś? .... zapytała.
-Tak mówiłem.
-Powtórzysz bo nie słyszałam.
-Yh proszę pomóż mi ... powiedziałem skrepowany tymi słowami
Kichi ? Tak zmuszony Xd
Nigdy nie wypowiedziane tego słowa, wstałem próbując wypowiedzieć te okropne słowa.
~Powiedzieć? Czy nie powiedzieć ? ... pytałem sam siebie w myślach.
W końcu jednak szepnąłem.
-Proszę.
Wadera odwróciła się do mnie patrząc na mnie.
-Mówiłeś coś? .... zapytała.
-Tak mówiłem.
-Powtórzysz bo nie słyszałam.
-Yh proszę pomóż mi ... powiedziałem skrepowany tymi słowami
Kichi ? Tak zmuszony Xd
Od Kichi Cd Shadow Naruto
Spojrzałam na wilka bez większego entuzjazmu.
-Coś zrobił? -Spytałam patrząc na jego zakrwawioną sierść.
-Co? Ja? Nic... -Zaczął się bronić.
-To ja sobie idę. -Powiedziałam znudzona i zawróciłam.
-Czekaj! -Krzyknął za mną.
Jednak nie zareagowałam.
-Głucha jesteś? Czekaj! -Krzyknął.
Znowu nie zareagowałam i nadal się oddalałam. Nie to że nie chciałam mu pomóc, tylko gdy ktoś mnie nie szanuje, nie mam zamiaru mu pomagać. Chłopak mi się podoba, ale się mną bawi. Więc do puki do puki nie poprosi nie zareaguje.
Naruto? Poprosisz?
-Coś zrobił? -Spytałam patrząc na jego zakrwawioną sierść.
-Co? Ja? Nic... -Zaczął się bronić.
-To ja sobie idę. -Powiedziałam znudzona i zawróciłam.
-Czekaj! -Krzyknął za mną.
Jednak nie zareagowałam.
-Głucha jesteś? Czekaj! -Krzyknął.
Znowu nie zareagowałam i nadal się oddalałam. Nie to że nie chciałam mu pomóc, tylko gdy ktoś mnie nie szanuje, nie mam zamiaru mu pomagać. Chłopak mi się podoba, ale się mną bawi. Więc do puki do puki nie poprosi nie zareaguje.
Naruto? Poprosisz?
Od Shadow Naruto Cd Kichi
Nie wiedziałem ze dziewczyna potrafiła zmieniać się w smoka.Nie powiem
zaskoczyło mnie to, zeskoczyłem z drzewa zmieniając się w wilka.
Postanowiłem jednak nie wracać do watahy bo w końcu nie miałem po co tam wracać.
Idąc lasem na swojej drodze napotkane trzy wilki chodzące po naszym lesie, gdy tylko dostrzegli mnie swoim wzrokiem,podszedł do mnie okraszają mnie w koło.
-A ty co tu robisz dzieciaku ? .... warknął jeden z nich.
-Nie jestem dzieciakom ... warknąłem oburzony tym co właśnie usłyszałem.
-Nie pyskuj w końcu jesteś tu sam, dla tego możemy coś z tobą zrobić.
Słysząc te słowa życiem się na niego, zaczęła się krwawa masakra jeden z nich wgryzł mi się w łapę, zawyłem wygrywając łapę z jego pyska , w tedy wściekły wybiłem mu kły w szyję,zabijając go wściekły spojrzałem na dwójkę pozostałych wilków które po prostu się wycofały.
Po woli kulejąc doszedłem do watahy na mojej drodze znów stanęła Kichi.
Położyłam się na ziemi ukrywając mocno krwawiącą ranę, Wander spojrzała na mnie unosząc jedna brew.
-Ym cześć ... powiedziałem sztucznie się uśmiechają, nie uśmiechałem się sztucznie dla tego ze nie chciałem by tu była, lecz uśmiechałem się tak ponieważ próbowałem tym ukryć moja obolałą i mocno krwawicą łapę.
Kichi ?
Postanowiłem jednak nie wracać do watahy bo w końcu nie miałem po co tam wracać.
Idąc lasem na swojej drodze napotkane trzy wilki chodzące po naszym lesie, gdy tylko dostrzegli mnie swoim wzrokiem,podszedł do mnie okraszają mnie w koło.
-A ty co tu robisz dzieciaku ? .... warknął jeden z nich.
-Nie jestem dzieciakom ... warknąłem oburzony tym co właśnie usłyszałem.
-Nie pyskuj w końcu jesteś tu sam, dla tego możemy coś z tobą zrobić.
Słysząc te słowa życiem się na niego, zaczęła się krwawa masakra jeden z nich wgryzł mi się w łapę, zawyłem wygrywając łapę z jego pyska , w tedy wściekły wybiłem mu kły w szyję,zabijając go wściekły spojrzałem na dwójkę pozostałych wilków które po prostu się wycofały.
Po woli kulejąc doszedłem do watahy na mojej drodze znów stanęła Kichi.
Położyłam się na ziemi ukrywając mocno krwawiącą ranę, Wander spojrzała na mnie unosząc jedna brew.
-Ym cześć ... powiedziałem sztucznie się uśmiechają, nie uśmiechałem się sztucznie dla tego ze nie chciałem by tu była, lecz uśmiechałem się tak ponieważ próbowałem tym ukryć moja obolałą i mocno krwawicą łapę.
Kichi ?
Od Annabell c.d Errora
Gdy wybudziłam się z drzemki, przeciągnełam zaspane mięśnie. Jednak
poczułam na sobie czyiś dotyk. Spojrzałam w tamtą strone, uśmiechając
się przy tym. Koło mnie spał Error obejmując mnie przez sen. Pogłaskałam
go delikatnie po policzku, jednak gdy zorientowałam się co czynie
odsunęłam się jak oparzona. Co się ze mną dzieje?! Czy to przez tą
lukrowaną aż do orzygania kraine, czy to wina Rin która zawsze coś
miesza, a może....to przez ten wspólnie spędzony czas? Jedno było pewne
musimy stąd znikać jak najszybciej, puki nie jest za późno. Gdy chłopak
poczuł mój ruch, jęknął protestując. Przytulił się do mnie jeszcze
mocniej, wtulając głowe w zagłębienie obojczyka i szyi. Chyba musiałam
poczekać aż się wybudzi, nie miałam serc....w końcu będzie nie wyspany
co może być opłakane w skutkach. Spojrzałam na swoją prawą dłoń, na
nadgarstku widniał czarny wąż, pamiątka po Owari. Uśmiechnęłam się
szeroko i rozejrzałam do okoła. Jednak mój uśmiech szybko znikł. Nie
widziałam rzadnej duszy, a na pewno otaczały nas jakieś zwierzęta,
przecież słyszałam śpiew ptaków.
***około 3 godziny później***
Po dłuższym czasie Error otworzył oczy, przez chwile zastanawiał się co robi. Gdy zorientował się kogo przytula odsunął się szybko, oblewając się różowym rumieńcem. Wyglądał tak słodko gdy był zawstydzony. Uśmiechnęłam się lekko i oznajmiłam:
-Widze że już wstałeś za tem ruszajmy w droge-Wyszliśmy z namiotu i ruszyliśmy przed siebie, nie wiedziałam tak naprawde co mamy zrobić by wydostać się z labiryntu. Próbowałam otworzyć portal jednak bez skutku, najwyraźniej musieliśmy bawić się w tą chorą zabawe. Szliśmy między kolorowymi drzewami, gdyby nie podejrzane kolory przypominały by one te które rosną w Sadurst Forest. Spojrzałam do góry niebo nadal miało barwe oranżu. Z zamyślenia, wyrwał mnie głos Errora:
-Czy ty to widzisz?-Spojrzałam na miejsce które wskazywał chłopak. Był to sporych rozmiarów pałac, duża ilość złoceń, posągów, płaskorzeźb, kolumn i innych ozdób wskazywały na to iż został zbudowany w stylu barokowym. Ogród otaczający rezydencje nie ustępował przepychowi posiadłości. Widziałam wiele dzikich i rzadkich gatunków roślin, prawie wszędzie można było dostrzec fontanny i ozdobne ławeczki. Najbardziej zdziwił mnie fakt obecności ludzi w tym pałacu.Gdy przekroczyliśmy granice lasu i staneliśmy na wypielęgnowanym niebieskim trawnniku nasze ciuchy znikły, ustępując miejsca bardziej eleganckim. Miałam nna sobie suknie na stelażu sięgającą aż do ziemi. Gorset zawiązany na mojej talii uniemożliwiał mi oddychanie, a dekolt był zdecydowanie za duży. Rozkloszone rękawy przyozdobione były kokardami i wstążkami a na końcu koronką. Spódnica z przyszytymi kamieniami szlachetnymi, była umieszczona na metalowym rusztowaniu, które nadawało jej kształt dzwonu. Moje śnieżnobiałe włosy zostały upięte w fikuśnego i misternie upiętego koka. Cała stilizacja miała kolor moich fioletowo niebieskich oczu. Spojrzałam na Errora by sprawdzić jak on wygląda...
(Error ? ^
***około 3 godziny później***
Po dłuższym czasie Error otworzył oczy, przez chwile zastanawiał się co robi. Gdy zorientował się kogo przytula odsunął się szybko, oblewając się różowym rumieńcem. Wyglądał tak słodko gdy był zawstydzony. Uśmiechnęłam się lekko i oznajmiłam:
-Widze że już wstałeś za tem ruszajmy w droge-Wyszliśmy z namiotu i ruszyliśmy przed siebie, nie wiedziałam tak naprawde co mamy zrobić by wydostać się z labiryntu. Próbowałam otworzyć portal jednak bez skutku, najwyraźniej musieliśmy bawić się w tą chorą zabawe. Szliśmy między kolorowymi drzewami, gdyby nie podejrzane kolory przypominały by one te które rosną w Sadurst Forest. Spojrzałam do góry niebo nadal miało barwe oranżu. Z zamyślenia, wyrwał mnie głos Errora:
-Czy ty to widzisz?-Spojrzałam na miejsce które wskazywał chłopak. Był to sporych rozmiarów pałac, duża ilość złoceń, posągów, płaskorzeźb, kolumn i innych ozdób wskazywały na to iż został zbudowany w stylu barokowym. Ogród otaczający rezydencje nie ustępował przepychowi posiadłości. Widziałam wiele dzikich i rzadkich gatunków roślin, prawie wszędzie można było dostrzec fontanny i ozdobne ławeczki. Najbardziej zdziwił mnie fakt obecności ludzi w tym pałacu.Gdy przekroczyliśmy granice lasu i staneliśmy na wypielęgnowanym niebieskim trawnniku nasze ciuchy znikły, ustępując miejsca bardziej eleganckim. Miałam nna sobie suknie na stelażu sięgającą aż do ziemi. Gorset zawiązany na mojej talii uniemożliwiał mi oddychanie, a dekolt był zdecydowanie za duży. Rozkloszone rękawy przyozdobione były kokardami i wstążkami a na końcu koronką. Spódnica z przyszytymi kamieniami szlachetnymi, była umieszczona na metalowym rusztowaniu, które nadawało jej kształt dzwonu. Moje śnieżnobiałe włosy zostały upięte w fikuśnego i misternie upiętego koka. Cała stilizacja miała kolor moich fioletowo niebieskich oczu. Spojrzałam na Errora by sprawdzić jak on wygląda...
(Error ? ^
Klairney zostaje Deltą!
Klairney przeszła pomyślnie przez Egzamin Delty, w wyniku którego jej stanowisko w hierarchii zostaje podwyższone! Gratulacje!
Od Klair CD Drizzix
Zaśmiałam się lekko i wstałam. Driz chyba się mnie nie spodziewał... Trudno zawsze to jakaś zabawa. Uśmiechnęłam się.
- Cześć, wybacz mi to nagłe wyrwanie z Krainy Snów - zaczęłam.
- Nie nic nie szkodzi - usiadł.
- A co Ci się śniło? - Spytałam siadając obok. Wilk pomyślał chwilę po czym odpowiedział:
- Właściwie to nic. A tobie?
- Mi? - zdziwiłam się. - Mi przyśniło się jak razem z Sun latam po niebie i robimy kawały wilkom z watahy. Szkoda, że to nie realne...
- Dlaczego?
- Sun to skrót od Sunshine, a Sun to wróżka. - pokazałam łapką na moje ucho. Zza którego wyłoniła się po chwili mała wróżka. - Poznaj Sun.
<Drizzix?>
- Cześć, wybacz mi to nagłe wyrwanie z Krainy Snów - zaczęłam.
- Nie nic nie szkodzi - usiadł.
- A co Ci się śniło? - Spytałam siadając obok. Wilk pomyślał chwilę po czym odpowiedział:
- Właściwie to nic. A tobie?
- Mi? - zdziwiłam się. - Mi przyśniło się jak razem z Sun latam po niebie i robimy kawały wilkom z watahy. Szkoda, że to nie realne...
- Dlaczego?
- Sun to skrót od Sunshine, a Sun to wróżka. - pokazałam łapką na moje ucho. Zza którego wyłoniła się po chwili mała wróżka. - Poznaj Sun.
<Drizzix?>
Profil wilka- Galaxy
Imię: Galaxy
*Przezwisko/ ksywka: Lax, Umei
Motto: "Zbyt dużo czasu tracimy, by myśleć o tym, co powiedzą inni"
Wiek: 3 lata
Płeć: wadera- samica
Charakter: Mimo jej początkowej postawy, jest marzycielką. Przeważa u
niej odwaga, szczerość do bólu i mieszane uczucia. Zazwyczaj
samotniczka, ponura i wredna. Ale potrafi być też miła, zabawna,i
szalona. Ryzykantka, o zwariowanych pomysłach. Gdy już zacznie się
śmiać, trudno to powstrzymać. Nie kłamie często. Ale kiedy musi...Poza
tym, jest opiekuńcza, ale też nie do przesady.
Lubi: Lubi, a wręcz kocha ryzyko i adrenalinę.
Oprócz tego:
Lubi biegać
polować
uwielbia patrzeć w ogień i wodę
Nie lubi:
Wrednych, specjalnie pakujących się w kłopoty wilków.
Boi się: Boi się wielu rzeczy, ale nie pokazuje tego po sobie. Jednak największym lękiem całkowita samotność...
Aparycja: Uh...No więc tak- Jej futro jest białe, nie licząc czarnych
szczegółów, czyli "maski" na pyszczku, oraz nielicznych pasków. Ma także
jedną łapę czarną, z Chińskimi znaczkami.Ma też czerwone szczegóły na
futrze na klatce piersiowej. Jej oczy i nos, są niebieskie. Zawsze nosi
koraliki na pojedyńczych pasmach futra. Oprócz tego, jest wysoka.
Hierarchia: zwykły członek
Profesja: Nauczycielka Walki
Żywioł: Magia
Moce:
-Zmiana w człowieka
-Płomień (Jej ciało może zapłonąć, nie robiąc jej krzywdy)
-Furia (W tedy jest jeszcze szybsza, zwinniejsza i silniejsza. Jej znaki na łapie, oraz oczy zaczynają się świecić.)
-Rozmawianie z magicznymi stworzeniami.
Umiejętności: Jest ona silna, wytrzymała, szybka oraz zwinna. Ma bardzo dobry, wyczulony wzrok.
Historia: Urodziła się z bratem w krainie, gdzie wszystko było ponure,
złe...Jej matka za wszelką cenę chroniła ją i jej brata- Luke'a, przed
"królem" tejże krainy. Czyli ojca Laxy. Miał wiele szczeniaków, i wiele
partnerek. Jej matka- Ahaya, musiała się mu podporządkować. Gdy Galaxy
dorosła, jej brat odszedł. Musiał. Do tej pory, Laxy nie wie czemu.
Ojciec był dla niej jeszcze bardziej surowy, i nadal nie miał do niej
szacunku. Nie docenił jej. Pewnego dnia, chciał wygnać Ahay'ę. Ale ona
stanęła w jej obronie. Odpłaciła ojcu wszystkie krzywdy, za te wszystkie
lata.
Gdy już go nie było, ponieważ umarł...A raczej został zabity, miała
przejąć po nim "tron". Jednak opuściła krainę, zostawiając władzę matce.
Wędrowała w poszukiwaniu lepszego miejsca. I takie znalazła.
Rodzina:
Matka- Ahaya
Ojciec- Killer
Brat- Luke
Zauroczenie: Nie...Znaczy...raczej nie.
Partner/ Partnerka: brak
Potomstwo: brak
Patron: Unmei
*Talizman: Klik
Pamiątka od brata
Próbka głosu: Taylor Swift- Blank Space
Towarzysz: brak
*Cel: "Podążaj za marzeniami"
*Inne zdjęcia: -
*Dodatkowe informacje:
Przedmioty: brak
Statystyki:
Siła: 5 ; Zwinność 5 ; Siła magiczna: 10 ; Wytrzymałość: 5 ; Szybkość:3 ; Inteligencja: ;2
ZK (Złote Krążki): 0
Pochwały: 0
Ostrzeżenia: 0
Poziom: 0
Właściciel: LovePinto
Profil szczeniaka- Lelouch
Imię: Lelouch
Ksywka: Większość mówi na niego Lelou, choć niektórzy także Lelo, bądź Leloś, jednak on zdecydowanie woli pierwszą formę
Wiek: kilka godzin
Płeć: basior
Charakter: Lelou jest- jak na szczeniaka- bardzo dojrzały i odpowiedzialny. Za wszelką cenę chce ochraniać swoich bliskich, w szczególności Nami. Basior w stosunku do niej stara się być opiekuńczy, nieraz aż do przesady. Dość łatwo się denerwuje, szczególnie gdy coś mu nie wychodzi, bądź jego siostrzyczce grozi jakieś niebezpieczeństwo. Ciężko mu przychodzi nawiązywanie kontaktów, woli przebywać w gronie najbliższych, już poznanych osób. Jednak wbrew wszystkiemu, kiedy ma poczucie bezpieczeństwa i jest razem z rodziną czy przyjaciółmi, staje się radosny i rozbrykany, każdy nowy przedmiot obwąchuje, ciekawy jego przeznaczenia. Praktycznie cały czas nie spuszcza oczu z Nami, a kiedy ta by się oddaliła o ponad pięćdziesiąt metrów, zacznie wielkie poszukiwania, bo w końcu nic nie wiadomo, co też jej strzeli do łba! Jakby go tu podsumować... cóż, zachowanie Lelou zależy w głównej mierze od sytuacji. I co się dzieje z jego siostrą.
Lubi: spędzać czas z rodziną; trenować; zbierać kamyki; ganiać za ptakami i motylami; pływać; wspinać się
Nie lubi: obcych wilków; nieznajomych zaczepiających jego siostrę
Boi się: utraty rodziny; burzy
Aparycja: Lelou to dość drobny basior o czarnej jak smoła sierści, przez co niektórzy wołają na niego ,,Kruk". Ma krótki ogon, którym- szczególnie podczas pływania z siostrą- macha, merda i jeszcze raz merda! Jedyną rzeczą, która odznacza się od ciemnego umaszczenia szczeniaka są jego żółte ślepia.
Hierarchia: Uczeń
Profesja: Maluch
Przyszła profesja: Chciałby zostać obrońcą jak jego tata i bronić watahę. Oraz siostrę.
Mentor: Wspaniała wadera, która wzbudziła w nim wielki szacunek... Mavis!
Żywioł: Nieodkryty, choć czasem czuje, jak coś mu się tam w środku kolebie.
Moc: Hm... raczej brak. Ale zawsze ,,wyczuwa" gdzie też podziewa się Nami i czy nic jej nie grozi.
Umiejętności: Lelou nie jest zbyt silny, ale za to dość szybki i zwinny (choć zdarza mu się spaść z drzewa, a po niektórych śmiga jak czarna wiewiórka). Niektórzy mówią też, że jego zdolność logicznego myślenia stoi na bardzo wysokim poziomie.
Historia: Cóż... nie jest zbyt długa. Lelou urodził się w tej watasze jako syn pary Alfa. Razem z Nami- która przyszła na świat wcześniej niż on- są jedynymi szczeniakami z miotu. Według jego matki, w czasie ich narodzin, zobaczyła kilku patronów, którzy zapewnili o sile i dobrym życiu maluchów.
Rodzina: Zuko- ojciec; Ashita- matka; Nami- siostra
Patron: Suna
Talizman: Klik Mały kamyk rzeczny, znaleziony w pobliżu Mizu no Yume. Zapoczątkował jego zwyczaj kolekcjonowania, nie posiada mocy, choć według basiora, kamyk czasem do niego coś szepcze.
Ksywka: Większość mówi na niego Lelou, choć niektórzy także Lelo, bądź Leloś, jednak on zdecydowanie woli pierwszą formę
Wiek: kilka godzin
Płeć: basior
Charakter: Lelou jest- jak na szczeniaka- bardzo dojrzały i odpowiedzialny. Za wszelką cenę chce ochraniać swoich bliskich, w szczególności Nami. Basior w stosunku do niej stara się być opiekuńczy, nieraz aż do przesady. Dość łatwo się denerwuje, szczególnie gdy coś mu nie wychodzi, bądź jego siostrzyczce grozi jakieś niebezpieczeństwo. Ciężko mu przychodzi nawiązywanie kontaktów, woli przebywać w gronie najbliższych, już poznanych osób. Jednak wbrew wszystkiemu, kiedy ma poczucie bezpieczeństwa i jest razem z rodziną czy przyjaciółmi, staje się radosny i rozbrykany, każdy nowy przedmiot obwąchuje, ciekawy jego przeznaczenia. Praktycznie cały czas nie spuszcza oczu z Nami, a kiedy ta by się oddaliła o ponad pięćdziesiąt metrów, zacznie wielkie poszukiwania, bo w końcu nic nie wiadomo, co też jej strzeli do łba! Jakby go tu podsumować... cóż, zachowanie Lelou zależy w głównej mierze od sytuacji. I co się dzieje z jego siostrą.
Lubi: spędzać czas z rodziną; trenować; zbierać kamyki; ganiać za ptakami i motylami; pływać; wspinać się
Nie lubi: obcych wilków; nieznajomych zaczepiających jego siostrę
Boi się: utraty rodziny; burzy
Aparycja: Lelou to dość drobny basior o czarnej jak smoła sierści, przez co niektórzy wołają na niego ,,Kruk". Ma krótki ogon, którym- szczególnie podczas pływania z siostrą- macha, merda i jeszcze raz merda! Jedyną rzeczą, która odznacza się od ciemnego umaszczenia szczeniaka są jego żółte ślepia.
Hierarchia: Uczeń
Profesja: Maluch
Przyszła profesja: Chciałby zostać obrońcą jak jego tata i bronić watahę. Oraz siostrę.
Mentor: Wspaniała wadera, która wzbudziła w nim wielki szacunek... Mavis!
Żywioł: Nieodkryty, choć czasem czuje, jak coś mu się tam w środku kolebie.
Moc: Hm... raczej brak. Ale zawsze ,,wyczuwa" gdzie też podziewa się Nami i czy nic jej nie grozi.
Umiejętności: Lelou nie jest zbyt silny, ale za to dość szybki i zwinny (choć zdarza mu się spaść z drzewa, a po niektórych śmiga jak czarna wiewiórka). Niektórzy mówią też, że jego zdolność logicznego myślenia stoi na bardzo wysokim poziomie.
Historia: Cóż... nie jest zbyt długa. Lelou urodził się w tej watasze jako syn pary Alfa. Razem z Nami- która przyszła na świat wcześniej niż on- są jedynymi szczeniakami z miotu. Według jego matki, w czasie ich narodzin, zobaczyła kilku patronów, którzy zapewnili o sile i dobrym życiu maluchów.
Rodzina: Zuko- ojciec; Ashita- matka; Nami- siostra
Patron: Suna
Talizman: Klik Mały kamyk rzeczny, znaleziony w pobliżu Mizu no Yume. Zapoczątkował jego zwyczaj kolekcjonowania, nie posiada mocy, choć według basiora, kamyk czasem do niego coś szepcze.
Próbka głosu: Bleach- Opening 8
Towarzysz: brak
Inne zdjęcia: również brak
Dodatkowe informacje: Zbiera kamyki, które chowa w specjalnym zagłębieniu, niedaleko Wodospadu Mizu. Jego matka twierdzi także, że wygląda niemalże jak ona, kiedy była szczeniakiem. Razem z siostrą często denerwuje rodziców pływaniem w różnych jeziorach, czy wspinaniem się na wysokie drzewa.
Poziom: 0
ZK: 0
Przedmioty: Nic tam nie ma
Pochwały: 0
Ostrzeżenia: 0
Właściciel: Ayame
Inne zdjęcia: również brak
Dodatkowe informacje: Zbiera kamyki, które chowa w specjalnym zagłębieniu, niedaleko Wodospadu Mizu. Jego matka twierdzi także, że wygląda niemalże jak ona, kiedy była szczeniakiem. Razem z siostrą często denerwuje rodziców pływaniem w różnych jeziorach, czy wspinaniem się na wysokie drzewa.
Poziom: 0
ZK: 0
Przedmioty: Nic tam nie ma
Pochwały: 0
Ostrzeżenia: 0
Właściciel: Ayame
Profil szczeniaka- Nanami
Imię: Nanami
*Przezwisko/ ksywka: Nami, Namusia, Ami
Wiek: kilka godzin
Płeć: Wadera
Charakter: Nami jest bardzo nieśmiałą Waderą. Raczej stara trzymać się z dala od grupy swoich rówieśników, chociaż czasami brakuje jej przyjaciółki z którą mogłaby porozmawiać o wszystkim.
Jest też bardzo wrażliwa, jedno złe słowo powiedziane do niej potrafi zapamiętać na bardzo długo, bierze wszystko za bardzo do siebie. Woli też wszystko przemilczeć, niż powiedzieć co tak na prawdę o czymś sądzi...
Lubi: muzykę, śpiewać, biegać, słuchać opowiadań
Nie lubi: pająków, samotności, nadopiekuńczości swojego brata
Boi się: odrzucenia, ludzi, starszych wilków
Aparycja: Nami to drobna wadera o czarnej sierści, podobnie jak jej brat. Z tym, że na futrze wadery widnieją błękitne znaki, zapisane w dziwnym, starożytnym języku, według niektórych określanych jako ,,klucz". Kiedy wilczyca ulega silnym emocjom, symbole zaczynają się jarzyć na niebiesko, podobnie jak jej oczy. Normalnie jednak są dość zwyczajne, ale bardzo ładne, przypominające kolorem niebo. Znaki podobnie, są bledsze, im wadera jest słabsza, dlatego pojawiły się spekulacje, iż są one jakby ,,odzwierciedleniem" jej uczuć oraz mocy.
Hierarchia: uczeń
Profesja: maluch
Przyszła profesja: Nauczyciel historii
Mentor: Annabell
Żywioł: Nieodkryty, choć lada chwila może się to zmienić.
Moc: brak
Umiejętności: Nami jak na swój wiek dość szybko biega.
Historia: Nami urodziła się w tej Watasze jako córka pary Alf. Przyszła na świat kilka minut przed swoim bratem Lelou.
Rodzina: Matka - Ashita, Ojciec - Zuko, Brat - Lelou
Patron: Suna
*Talizman: Miś, który dostała od taty, często nosi go ze sobą.
Próbka głosu: Taylor Swift - I Knew You Were Trouble
*Przezwisko/ ksywka: Nami, Namusia, Ami
Wiek: kilka godzin
Płeć: Wadera
Charakter: Nami jest bardzo nieśmiałą Waderą. Raczej stara trzymać się z dala od grupy swoich rówieśników, chociaż czasami brakuje jej przyjaciółki z którą mogłaby porozmawiać o wszystkim.
Jest też bardzo wrażliwa, jedno złe słowo powiedziane do niej potrafi zapamiętać na bardzo długo, bierze wszystko za bardzo do siebie. Woli też wszystko przemilczeć, niż powiedzieć co tak na prawdę o czymś sądzi...
Lubi: muzykę, śpiewać, biegać, słuchać opowiadań
Nie lubi: pająków, samotności, nadopiekuńczości swojego brata
Boi się: odrzucenia, ludzi, starszych wilków
Aparycja: Nami to drobna wadera o czarnej sierści, podobnie jak jej brat. Z tym, że na futrze wadery widnieją błękitne znaki, zapisane w dziwnym, starożytnym języku, według niektórych określanych jako ,,klucz". Kiedy wilczyca ulega silnym emocjom, symbole zaczynają się jarzyć na niebiesko, podobnie jak jej oczy. Normalnie jednak są dość zwyczajne, ale bardzo ładne, przypominające kolorem niebo. Znaki podobnie, są bledsze, im wadera jest słabsza, dlatego pojawiły się spekulacje, iż są one jakby ,,odzwierciedleniem" jej uczuć oraz mocy.
Hierarchia: uczeń
Profesja: maluch
Przyszła profesja: Nauczyciel historii
Mentor: Annabell
Żywioł: Nieodkryty, choć lada chwila może się to zmienić.
Moc: brak
Umiejętności: Nami jak na swój wiek dość szybko biega.
Historia: Nami urodziła się w tej Watasze jako córka pary Alf. Przyszła na świat kilka minut przed swoim bratem Lelou.
Rodzina: Matka - Ashita, Ojciec - Zuko, Brat - Lelou
Patron: Suna
*Talizman: Miś, który dostała od taty, często nosi go ze sobą.
Próbka głosu: Taylor Swift - I Knew You Were Trouble
Towarzysz: -
*Inne zdjęcia: -
*Inne informacje: Gdy Nami jest smutna śpiewa, zawsze poprawia jej to humor.
Poziom: 0
ZK (Złote Krążki): 0
Przedmioty: -
Pochwały: -
Ostrzeżenia: -
Właściciel: kinga826
*Inne zdjęcia: -
*Inne informacje: Gdy Nami jest smutna śpiewa, zawsze poprawia jej to humor.
Poziom: 0
ZK (Złote Krążki): 0
Przedmioty: -
Pochwały: -
Ostrzeżenia: -
Właściciel: kinga826
Od Ashity do Zuko
Czułam się naprawdę dziwnie. Z jednej strony ten okropny ból, jakby ktoś wydzierał mnie wnętrzności, a z drugiej cudowne uczucie wyczekiwania, świadomość, że zostanę matką... Łapy zaczęły mi coraz mocniej drżeć, jakby nie wytrzymywały mojego ciężaru. Postanowiłam więc nie ryzykować i położyłam się na ziemi.
- Ash... co się dzieje?- zapytał Zuko.
- To nic- nagle chwycił mnie mocny skurcz, przez co zawyłam głośno.- Może już poród... Mogłbyś zawołać Mei?
- Za chwilkę będę, nigdzie nie idź- basior pocałował mnie w policzek i szybko odbiegł.
,,A gdzie miałabym odchodzić?" pomyślałam.
Kiedy tak czekałam, zdałam sobie sprawę, jak nierozsądne było moje zachowanie. Całą winę na bóle zwalałam na stres i niedosypianie, a za powiększający się brzuch obwiniałam zbyt wiele polowań. Miałam co prawda nadzieję, że to ciąża, jednak nie poszłam do medyczki, nie chcąc niszczyć marzeń...
I teraz mam za swoje!
Kolejny skurcz. Zacisnęłam zęby, próbując nie krzyczeć. Dam radę!
Jakby przez mgłę, ujrzałam sylwetki Mei i Zuko. Wadera niosła ze sobą jakieś zioła, a basior podszedł do mnie i chwycił za łapę.
- Będzie dobrze- obiecał.
Kiwnęłam łbem.
Medyczka chodziła w kółko, najwyraźniej zdenerwowana.
- Czemu nie przyszliście wcześniej?! Dałabym jej jakieś leki i teraz nie byłoby aż tylu problemów!
Problemów?!
- Mei- wyszeptałam, próbując nie stracić przytomności.- Czy szczeniakom coś grozi?
- Nie bój nic, Ashi, znam swój fach- wilczyca spojrzała na mnie, teraz łagodniej.- Spróbuj tylko nie zasypiać!
- Jasne. I tak bym nie dała chyba rady.
Zerknęłam na Zuko. Basior tylko zaciskał wargi i patrzył na mnie w milczeniu. Niespotykana odmiana.
- Hej, spokojnie- powiedziałam.- To chyba ja tu rodzę, nie ty,prawda? Nic się nie stanie, tylko przybędzie nam szczęścia, prawda?
- T...tak. Masz rację.
Sądziłam, że wie o czymś, o czym ja nie..
* 2 godziny później*
- Udało się!- zawołała radośnie Mei.- Zdrowa wadera i basior.
Zuko podszedł do szczeniąt. Sama także chciałam to zrobić, jednak ogarnęła mnie senność. Zamknęłam oczy, dosłownie na chwilkę.
Zobaczyłam kilku patronów: Iykosa, Sunę, Musuko, Midori'ego, Jikana, Myalo, Iki...
- Wszyscy przeżyjecie- zapewnił pierwszy z nich.- Wasze potomstwo ma przed sobą ważną przyszłość. Od każdego z nas otrzymały po darze... Chrońcie je!
Wizja zaczęła się rozmazywać.
- Ashi!- medyczka klepała mnie po policzkach.- Nie odpływaj, słyszysz?! Już po wszystkim!
Otworzyłam szeroko oczy. Nadal czułam się wypompowana, ale przepełniało mnie ogromne szczęście. Podeszłam do basiora.
- Lelouch- wyszeptałam, patrząc na małego wilczka.
- Nanami- odparł, trącając noskiem małą waderę.
- Później jeszcze wrócę- obiecała medyczka.- Nacieszcie się nimi teraz sami.
Szeroko się uśmiechnęłam.
< Zuko? Jak tam?>
- Ash... co się dzieje?- zapytał Zuko.
- To nic- nagle chwycił mnie mocny skurcz, przez co zawyłam głośno.- Może już poród... Mogłbyś zawołać Mei?
- Za chwilkę będę, nigdzie nie idź- basior pocałował mnie w policzek i szybko odbiegł.
,,A gdzie miałabym odchodzić?" pomyślałam.
Kiedy tak czekałam, zdałam sobie sprawę, jak nierozsądne było moje zachowanie. Całą winę na bóle zwalałam na stres i niedosypianie, a za powiększający się brzuch obwiniałam zbyt wiele polowań. Miałam co prawda nadzieję, że to ciąża, jednak nie poszłam do medyczki, nie chcąc niszczyć marzeń...
I teraz mam za swoje!
Kolejny skurcz. Zacisnęłam zęby, próbując nie krzyczeć. Dam radę!
Jakby przez mgłę, ujrzałam sylwetki Mei i Zuko. Wadera niosła ze sobą jakieś zioła, a basior podszedł do mnie i chwycił za łapę.
- Będzie dobrze- obiecał.
Kiwnęłam łbem.
Medyczka chodziła w kółko, najwyraźniej zdenerwowana.
- Czemu nie przyszliście wcześniej?! Dałabym jej jakieś leki i teraz nie byłoby aż tylu problemów!
Problemów?!
- Mei- wyszeptałam, próbując nie stracić przytomności.- Czy szczeniakom coś grozi?
- Nie bój nic, Ashi, znam swój fach- wilczyca spojrzała na mnie, teraz łagodniej.- Spróbuj tylko nie zasypiać!
- Jasne. I tak bym nie dała chyba rady.
Zerknęłam na Zuko. Basior tylko zaciskał wargi i patrzył na mnie w milczeniu. Niespotykana odmiana.
- Hej, spokojnie- powiedziałam.- To chyba ja tu rodzę, nie ty,prawda? Nic się nie stanie, tylko przybędzie nam szczęścia, prawda?
- T...tak. Masz rację.
Sądziłam, że wie o czymś, o czym ja nie..
* 2 godziny później*
- Udało się!- zawołała radośnie Mei.- Zdrowa wadera i basior.
Zuko podszedł do szczeniąt. Sama także chciałam to zrobić, jednak ogarnęła mnie senność. Zamknęłam oczy, dosłownie na chwilkę.
Zobaczyłam kilku patronów: Iykosa, Sunę, Musuko, Midori'ego, Jikana, Myalo, Iki...
- Wszyscy przeżyjecie- zapewnił pierwszy z nich.- Wasze potomstwo ma przed sobą ważną przyszłość. Od każdego z nas otrzymały po darze... Chrońcie je!
Wizja zaczęła się rozmazywać.
- Ashi!- medyczka klepała mnie po policzkach.- Nie odpływaj, słyszysz?! Już po wszystkim!
Otworzyłam szeroko oczy. Nadal czułam się wypompowana, ale przepełniało mnie ogromne szczęście. Podeszłam do basiora.
- Lelouch- wyszeptałam, patrząc na małego wilczka.
- Nanami- odparł, trącając noskiem małą waderę.
- Później jeszcze wrócę- obiecała medyczka.- Nacieszcie się nimi teraz sami.
Szeroko się uśmiechnęłam.
< Zuko? Jak tam?>
piątek, 30 października 2015
Od Riki do Meliendore
Mello chyba nie był wychowywany w dobrym domu. Tak mi się wydaje. Raczej
niektóre z tych pytań były oczywiste więc z tond moje przypuszczenia,
ale nie chciałam go o to wypytywać.
- A wiec tak… Robimy raczej to na co mamy ochotę. Tylko żeby to nie łamało zasad watahy. Czy mamy jakiś wrogów… Z tego co wiem to nie, ale mamy trochę sprzymierzeńców. Każdy ma swoja jaskinię w której śpi. Szczeniaki… śpią w jaskiniach rodziców, ale ty będziesz miał swoją jaskinię. Pewnie taką która jest blisko opiekunów szczenią albo po prostu kogoś. Sama nie wiem. Jemy to co upolujemy. Tak swoja droga to umiesz na coś polować?- zapytałam.
- Jasne. Jakiegoś królika potrafię złapać- Mello uśmiechną się. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jeszcze co do jedzenia to opiekunowie szczeniąt przynoszą czasami jakiegoś jelenia. Jest szkółka. Nauczycielem jest z tego co wiem basior Zeke. Uczy was najczęściej w lesie Shinrin…- nagle szczeniak mi przerwał.
- A miły jest ten nauczyciel Zeke?- powiedział Mello.
- Nie wiem. Nigdy go nie poznałam, ale myślę, że miły- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pogodnie.
- Kontynuując… Profesje mamy, ale mają je tylko dorosłe wilki. Ja na przykład jestem wojowniczką- powiedziałam.
- A dużo jest tych profesji?- dopytywał Mello.
- Całkiem sporo. Na pewno jak dorośniesz to sobie jakąś znajdziesz- rzekłam. Szczeniak skiną głową.
- A co do misji to coś tam dostajemy. Różnie bywa. A co do stosunku z ludźmi… Większość z nich by pewnie chciała przeprowadzać na nas badania czy zaciągnąć nas do pracy, ale niektórzy potrafią być mili. Jednak nie musisz się o nich martwić bo nie zapuszczają się w te tereny- skończyłam swoja wypowiedź i uśmiechnęłam się. Mello również się uśmiechną. Spojrzałam przed siebie. Podczas naszej rozmowy nie zauważyliśmy, że już jesteśmy przy wodospadzie. Widok jak zawsze był piękny.
- Jak tu ślicznie…- powiedział Mello.
- Co nie?- uśmiechnęłam się po czym podeszłam do wody, z chyliła łepek i zaczęłam powoli pić wodę. Szczeniak dołączył do mnie. Nagle poczułam wodę na całym moi pyszczku. Gwałtownie podniosłam głowę. Zobaczyłam śmiejącego się Mello. A to urwis mały… Ochlapał mnie to i ja go ochlapię. Zamachnęłam się łapą po czym uderzyłam w tafle wody. Ciecz rozprysła się i oblała Mello. Podskoczyła. Chciał znowu mnie ochlapać ale powiedziałam.
- Koniec. Już jesień i za zimno na takie harce- uśmiechnęłam się.
- No dobrze… A w lato?- zapytał entuzjastycznie.
- W lato już tak- odpowiedziałam.
- Jej!- uśmiechną się szeroko.
- No dobra. To może teraz pokażę ci pewną rzekę która przepływa przez nasz las?- zaproponowałam.
- Z chęcią. A ogółem jak nazywa się nasz las?- zapytał.
- Stardust Forest- odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę Mizu no Yume. Mello został trochę w tyle, ale po chwili mnie dogonił.
- A tak z ciekawości to w jakim wieku jesteś?- zapytałam zaciekawiona.
- Mam dziewięć miesięcy, a co?- powiedział.
- Dziewięć miesięcy? A wyglądasz jak byś miał rok urwisie- rzekłam. Basiorek uśmiechną się. Podczas drogi to naszego celu, Mello pytał mnie jeszcze o różne rzeczy. Z chęcią mu odpowiadałam. W końcu dotarliśmy.
- A o to rzeka przepływająca przez nasz las- Mizu no Yume- powiedziałam i pokazałam łapą na rzekę.
<Meliendore?>
- A wiec tak… Robimy raczej to na co mamy ochotę. Tylko żeby to nie łamało zasad watahy. Czy mamy jakiś wrogów… Z tego co wiem to nie, ale mamy trochę sprzymierzeńców. Każdy ma swoja jaskinię w której śpi. Szczeniaki… śpią w jaskiniach rodziców, ale ty będziesz miał swoją jaskinię. Pewnie taką która jest blisko opiekunów szczenią albo po prostu kogoś. Sama nie wiem. Jemy to co upolujemy. Tak swoja droga to umiesz na coś polować?- zapytałam.
- Jasne. Jakiegoś królika potrafię złapać- Mello uśmiechną się. Odwzajemniłam uśmiech.
- Jeszcze co do jedzenia to opiekunowie szczeniąt przynoszą czasami jakiegoś jelenia. Jest szkółka. Nauczycielem jest z tego co wiem basior Zeke. Uczy was najczęściej w lesie Shinrin…- nagle szczeniak mi przerwał.
- A miły jest ten nauczyciel Zeke?- powiedział Mello.
- Nie wiem. Nigdy go nie poznałam, ale myślę, że miły- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pogodnie.
- Kontynuując… Profesje mamy, ale mają je tylko dorosłe wilki. Ja na przykład jestem wojowniczką- powiedziałam.
- A dużo jest tych profesji?- dopytywał Mello.
- Całkiem sporo. Na pewno jak dorośniesz to sobie jakąś znajdziesz- rzekłam. Szczeniak skiną głową.
- A co do misji to coś tam dostajemy. Różnie bywa. A co do stosunku z ludźmi… Większość z nich by pewnie chciała przeprowadzać na nas badania czy zaciągnąć nas do pracy, ale niektórzy potrafią być mili. Jednak nie musisz się o nich martwić bo nie zapuszczają się w te tereny- skończyłam swoja wypowiedź i uśmiechnęłam się. Mello również się uśmiechną. Spojrzałam przed siebie. Podczas naszej rozmowy nie zauważyliśmy, że już jesteśmy przy wodospadzie. Widok jak zawsze był piękny.
- Jak tu ślicznie…- powiedział Mello.
- Co nie?- uśmiechnęłam się po czym podeszłam do wody, z chyliła łepek i zaczęłam powoli pić wodę. Szczeniak dołączył do mnie. Nagle poczułam wodę na całym moi pyszczku. Gwałtownie podniosłam głowę. Zobaczyłam śmiejącego się Mello. A to urwis mały… Ochlapał mnie to i ja go ochlapię. Zamachnęłam się łapą po czym uderzyłam w tafle wody. Ciecz rozprysła się i oblała Mello. Podskoczyła. Chciał znowu mnie ochlapać ale powiedziałam.
- Koniec. Już jesień i za zimno na takie harce- uśmiechnęłam się.
- No dobrze… A w lato?- zapytał entuzjastycznie.
- W lato już tak- odpowiedziałam.
- Jej!- uśmiechną się szeroko.
- No dobra. To może teraz pokażę ci pewną rzekę która przepływa przez nasz las?- zaproponowałam.
- Z chęcią. A ogółem jak nazywa się nasz las?- zapytał.
- Stardust Forest- odpowiedziałam i zaczęłam iść w stronę Mizu no Yume. Mello został trochę w tyle, ale po chwili mnie dogonił.
- A tak z ciekawości to w jakim wieku jesteś?- zapytałam zaciekawiona.
- Mam dziewięć miesięcy, a co?- powiedział.
- Dziewięć miesięcy? A wyglądasz jak byś miał rok urwisie- rzekłam. Basiorek uśmiechną się. Podczas drogi to naszego celu, Mello pytał mnie jeszcze o różne rzeczy. Z chęcią mu odpowiadałam. W końcu dotarliśmy.
- A o to rzeka przepływająca przez nasz las- Mizu no Yume- powiedziałam i pokazałam łapą na rzekę.
<Meliendore?>
Od Zuko do Ashity
Nie mogłem wydobyć z siebie ani jednego słowa, nic do mnie nie docierało.
- Zuko, wszystko dobrze? - zapytała Wadera patrząc na mnie.
- Będę tatą, będę tatą.... - powtarzałem wciąż w kółko.
- Ciąża pojawiła się tak nagle... - wyszeptała.
- Nic nie mów... - objąłem Ashitę i pocałowałem.
Często wspominałem przy niej o szczeniakach, ale nigdy nie zastanawiałem się co będzie jak już naprawdę będziemy je mieć.
- Ile ich będzie, jaka płeć? - zapytałem szybko.
- Na razie jeszcze nic nie wiadomo, wszystko okaże się przy porodzie.
- Jestem taki szczęśliwy! Poczekaj chwileczkę... - szeroko się uśmiechnąłem i pobiegłem przed siebie.
Po chwili byłem znowu przy Waderze niosąc swoje pudełko w pyszczku.
- Co ty tam masz? - zapytała.
Z pudełka wyjąłem misia, był mały i trochę zniszczony.
- Dostałem go od mamy, kiedy byłem jeszcze szczeniaczkiem. Myślę, że naszym dzieciom też się spodoba...
Wadera wzięła ode mnie misia w łapy.
- W to nie wątpię... - cicho się zaśmiała.
- Obiecuję, że do porodu nie zostawię cię samej ani na chwilę!
- Zuko, na prawdę n-nie m-musisz... - cicho wyszeptała, kładąc się na ziemi.
- Coś się dzieję? Ash, wszystko dobrze?
Nerwowo zacząłem biegać wokół Wadery.
<< To już czas? >>
- Zuko, wszystko dobrze? - zapytała Wadera patrząc na mnie.
- Będę tatą, będę tatą.... - powtarzałem wciąż w kółko.
- Ciąża pojawiła się tak nagle... - wyszeptała.
- Nic nie mów... - objąłem Ashitę i pocałowałem.
Często wspominałem przy niej o szczeniakach, ale nigdy nie zastanawiałem się co będzie jak już naprawdę będziemy je mieć.
- Ile ich będzie, jaka płeć? - zapytałem szybko.
- Na razie jeszcze nic nie wiadomo, wszystko okaże się przy porodzie.
- Jestem taki szczęśliwy! Poczekaj chwileczkę... - szeroko się uśmiechnąłem i pobiegłem przed siebie.
Po chwili byłem znowu przy Waderze niosąc swoje pudełko w pyszczku.
- Co ty tam masz? - zapytała.
Z pudełka wyjąłem misia, był mały i trochę zniszczony.
- Dostałem go od mamy, kiedy byłem jeszcze szczeniaczkiem. Myślę, że naszym dzieciom też się spodoba...
Wadera wzięła ode mnie misia w łapy.
- W to nie wątpię... - cicho się zaśmiała.
- Obiecuję, że do porodu nie zostawię cię samej ani na chwilę!
- Zuko, na prawdę n-nie m-musisz... - cicho wyszeptała, kładąc się na ziemi.
- Coś się dzieję? Ash, wszystko dobrze?
Nerwowo zacząłem biegać wokół Wadery.
<< To już czas? >>
Od Annabell c.d Shadow Naruto
Ruszyliśmy przed siebie, nie za bardzo wiedziałam gdzie możemy się udać,
jednak nie dawałam tego po sobie poznać. Szłam przed siebie dumnym i
pewnym krokiem. Naruto było basiorem, który nie mówił za dużo, co też
było cechą która nas łączyła. Panowała między nami przyjemna cisza,
której nie trzeba było przerywać. Jak to miałam w zwyczaju wspięłam się z
gracją na drzewo i zaczęłam przeskakiwać z gałęzi na gałąź. Moje małe
rozmiary ułatwiały mi to zadanie, a długi i giętki ogon służył do
utrzymywania równowagi. Czułam na sobie zdziwione spojrzenie basiora,
jednak nie usłyszałam od mojego towarzyszania rzadnej uwagi czy pytania.
za co byłam mu bardzo wdzięczna. Zanim się zorientowałam żółte,
pomaranczowe i czerwone liście stały się czarne i szare. Kora pod moimi
łapami obracała się w proch, pozostawiając na moich konczynach smolisty
osad, a gałęzi uginały się z podejrzanym skrzypieniem. W powietrzu można
było wyczuć charakterystyczny zapach krwi i śmierci. Zaczepiłam się
ogonem o gałąź i spuściłam się na dół:
-Znajdujemy się w lesie śmierci.
-Ależ ty odkrywcza-Puściłam gałąź lądując delikatnie obok basiora. Ściółka w tym lesie była tak sucha iż kruszyła się pod lekkim naciskiem. Po mimo tego iż był to las, powietrze w nim było zatęchłe o zapachu zgnilizny, jak w starej piwnicy. Gałęzie splotły się ze sobą tworząc coś w rodzaju dachu, przez który nie przedzierał się ani jeden promień słońca. Było tu przeraźliwie cicho, ten spokój zakłócały jedynie nasze niespokojne oddechy i głośne powarkiwania i ryki rozchodzące się echem po opustoszałym lesie. Przecudne miejsce, czułam że jestem w swoim żywiole. Podniosłam łebek spoglądając rozradowana w oczy Naruto. W tej chwili nie przeszkadzał mi fakt iż sięgam mu jedynie do piersi. Uśmiechnęłam się szeroko i zapytałam:
-Co ty na to by wybrać się na małe zwiedzanie?
(Shadow Naroto ?)
-Znajdujemy się w lesie śmierci.
-Ależ ty odkrywcza-Puściłam gałąź lądując delikatnie obok basiora. Ściółka w tym lesie była tak sucha iż kruszyła się pod lekkim naciskiem. Po mimo tego iż był to las, powietrze w nim było zatęchłe o zapachu zgnilizny, jak w starej piwnicy. Gałęzie splotły się ze sobą tworząc coś w rodzaju dachu, przez który nie przedzierał się ani jeden promień słońca. Było tu przeraźliwie cicho, ten spokój zakłócały jedynie nasze niespokojne oddechy i głośne powarkiwania i ryki rozchodzące się echem po opustoszałym lesie. Przecudne miejsce, czułam że jestem w swoim żywiole. Podniosłam łebek spoglądając rozradowana w oczy Naruto. W tej chwili nie przeszkadzał mi fakt iż sięgam mu jedynie do piersi. Uśmiechnęłam się szeroko i zapytałam:
-Co ty na to by wybrać się na małe zwiedzanie?
(Shadow Naroto ?)
Szablon
NewMooni
SOTT
SOTT