czwartek, 29 października 2015

Od Riki do Rasuto

Po chwili usnęłam. Zapomniałam o bólu i po prostu pogrążyłam się w głębokim śnie. Przyśniło mi się, że urosły mi piękne, czarne skrzydła. Wzniosłam się na nich aż do samego kosmosu. Podziwiałam różne gwiazdy i planety. Piękny sen. Niestety wszystko co piękne, szybko się kończy i ten sen nie był wyjątkiem. Powróciłam do świata rzeczywistego. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Zobaczyłam przed sobą Rasuto. Wpatrywał się w ziemie. Wyglądał na bardzo zmęczonego. W końcu stał na warcie całą noc. Powrócił jeszcze ból oparzeń. Może nie był już taki duży jak wcześniej, ale był, niestety…
- Rasuto?- szepnęłam. Basior gwałtownie odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechną się. Na moim pyszczku też można było znaleźć uśmiech, ale taki lekki.
- Jak się czujesz?- zapytał.
- Nie jest źle, ale nadal rany mnie trochę bolą- odpowiedziałam i spojrzałam na swoje oparzenia. Rasuto również na nie spojrzał.
- Będzie dobrze- rzekł. Skinęłam głową.
- A z tobą jak?- zadałam pytanie basiorowi.
- Ze mną? Wszystko w porządku- uśmiechną się.
- Na pewno? Stałeś całą noc na warcie. Zmęczony chyba jesteś. Może teraz ty się położysz, a ja będę czuwać?- powiedziałam.
- Nie trzeba- odpowiedział po czym podszedł do strumyka w którym wcześniej przemywał moje oparzenia. Włożył pyszczek do wody i po chwili go wyją. Potrząsł głową. Zaczął zmierzać gdzie ostatnio siedział.
- Dziękuje ci za troskę- rzekłam. Rasuto uśmiechną się. Przymknęłam jeszcze na chwile oczy, lecz po chwili je otworzyłam i zaczęłam się podnosić. Kiedy byłam na równych nogach, zachwiałam się lekko. Znów spojrzałam na swoje rany. Miejscami jakoś już to wyglądało, ale sierści w niektórych miejscach mi brakowało. Westchnęłam. No cóż. Mam nadzieje, ż sierść szybko odrośnie.
- Riki… Chciałbym cię przeprosić za to, że cię podpaliłem- powiedział Rasuto. Popatrzyłam się na niego pytająco.
- No bo w tedy, kiedy spadłaś… Spadłaś w ogień… Ogień wywołany przez mnie- dodał.
- Nie mam do ciebie żalu. Nie mogłeś tego w tedy przewidzieć- uśmiechnęłam się.
- Mogłem przewidzieć- rzekł.
- Przestań się obwiniać. Było, minęło- odpowiedziałam. Basior uśmiechną się lekko. Zaczęłam się rozglądać. Od kiedy pająki nas złapały to kompletnie nie wiedziałam gdzie jesteśmy.
- Rasuto, wiesz może gdzie jesteśmy? Albo przynajmniej wiesz w jakim kierunku mamy zmierzać?- zapytałam basiora.
- Mniej-więcej. Myślę, że wiem którędy wyjdziemy, ale pewien nie jestem- odpowiedział. To dobrze, że choć on wie.
- Kiedy wyruszamy?- zapytałam. Basior popatrzył się na mnie.
- Już gotowa jesteś?- zapytał zdziwiony.
- Nie ma na co czekać. No i mam siłę żeby iść- odpowiedziałam.
- No dobra. Ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz powiedzieć, że musisz odpocząć- rzekł. Skinęłam głową. Rasuto zaczął iść, a ja w ślad za nim.
- Z resztą i tak to są tylko oparzenia, a nie głębokie rany- powiedziałam. Rasuto pokręcił głową z uśmiechem.


<Rasuto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT