Spojrzałam na niego i jego krwawiącą łapę.
-No dobra dobra... -Powiedziałam podchodząc do niego. Spojrzałam na łapę i rozejrzałam się po okolicy.
-Emmm... Biała paproć. -Szepnęłam pod nosem i pobiegłam po kwiat z
krzewu białej paproci która rosła niedaleko. Do tego trochę bluszczu i
coś do związania. Jak zwykle przy sobie miałam płyn do odkarazania.
Opatrzyłam go i obmyłam z krwi jego futro. Byłam delikatna, bo nie
chciałam sprawiać mu większego bólu.
-Skończyłam... -Powiedziałam wstając i chcąc odejść. Było mi dziś
nadmiernie smutno. Zdążyłam się zakochać, a on traktował mnie jak rzecz.
Spuściłam uszy po sobie i poszłam w swoją stronę. Gdy ten nagle
podszedł do mnie i stanął przede mną.
-Coś nie tak? -Powiedziałam lekko podirytowana.
Naruto?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz