- Trudno - mruknęłam - a może jesteś głodny, to już moja pora kolacjowa (XD).
- Dobra, prowadź - uśmiechnął się i wskazał łapa przed siebie.
Poszłam przodem, nie zważając na to, czy poszedł za mną czy nie. Byłam
za bardzo głodna, żeby na niego czekać. Chciałam jak najszybciej dostać w
swoje łapy dzika, i go całego wpałaszować ze smakiem.
Po kilku minutach wywęszyłam wspaniały wielki okaz, i od razu bez
namysłu się na niego rzuciłam. Wgryzłam się w tchawice i już leżał, no
może jeszcze trochę żywy. Nie zwracałam na to uwagi, i zaczęłam go
dosłownie obdzierać ze skóry. To będzie służyć za kołderkę, w trudnych
chwilach będę pod nią płakać, w najlepszych śmiać się, lub obdarowywać
jej ciepłem inne wilki.
Dopiero teraz ogarnęłam, że Sage stoi za mną i patrzy się z przerażeniem
na to co robię. Ja tylko się uśmiechnęłam i powiedziałam:
- Kołderka!
Ten pokiwał głową i podszedł żeby zjeść, urwałam tylko udziec i odeszłam
parę metrów dalej. Położyłam się obok drzewa i zaczęłam się delektować
moim ulubionym przysmakiem, dzikiem.
Gdy już wszystko wszystko zjadłam, i przestałam rozmyślać nad tym, żeby upolować jeszcze jednego, było już ciemno.
Nie miałam już nic innego do roboty, oparłam łeb o drzewo i odpłynęłam do krainy Morfeusza...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz