poniedziałek, 26 października 2015

Od Marry cd Sebastiana


Gdy tylko Wilk odbiegł,zaczęłam nie za nim.Nie goniłam go długo,bo po chwili potknął się i upadł.Zauważyłam wtedy,że tym wilkiem jest Sebastian.Był w okropnym stanie.Na jego ciele znajdowało się wiele głębokich ran z których sączyła się ciemna krew.Klatka piersiowa była zapadnięta,więc na pewno miał złamane więcej niż jedno żebro.Oddychał z trudem.
- Przepraszam,że musiałaś to oglądać - Wyszeptał i zamknął oczy
- Sebastian... - Powiedziałam łamiącym się głosem - Nie przepraszaj
Bardzo bolał mnie widok cierpiącego Basiora,nie chciałam by cokolwiek mu się stało,a przez moje głupie zachowanie może teraz umrzeć.Po moim pyszczku spłynęła pojedyncza łza,lecz już po chwili płakałam jak małe dziecko.Deszcz co prawda już nie padał,ale jaskinia Meredith była bardzo daleko stąd,a w pobliżu nie było widać żadnego wilka.Zaczęłam rozglądać się dokoła i wołać rozpaczliwie o pomoc która i tak nie nadeszła.W końcu z trudem powstrzymałam potoki łez i wyruszyłam na poszukiwanie jakichś roślin z których mogłabym zrobić okłady na rany Basiora.Zdobywszy lecznicze rośliny wróciłam jak najszybciej mogłam do Sebastiana.Używając moich mocy przemyłam ciepłą wodą rany i obłożyłam je liśćmi roślin.Wiedziałam,że to co zrobię nie zdziała za wiele,ale musiał wytrzymać do przybycia jakiejś pomocy.Gdy skończyłam moją pracę spojrzałam na niego zatroskana i znowu po policzku spłynęła mi łza.Czułam się być temu wszystkiemu winna.Położyłam się obok niego w kałuży krwi i zaczęłam pogrążać się w smutku,wylewając łzy.Odwróciłam się pyszczkiem do niego i pocałowałam go.Wtedy na chwilę moje serce stanęło...
Nie czułam oddechu,sprawdziłam puls.Nic nie wyczułam.Nic mnie już teraz nie obchodziło,po raz kolejny straciłam kogoś kogo kochałam.Płakałam,mówiąc coś przez łzy którymi już sama się dławiłam do leżącego wilka.Odechciało mi się żyć,poprostu leżałam i płakałam,wtulona w futro Sebastiana.Nagle poczułam na sobie czyjś wzrok.Co prawda nie już teraz mnie to nie interesowało,ale z niechęcią spojrzałam w górę.Nad nami stał wielki czarny,skrzydlaty Basior.Na początku nie zorientowałam się kim on jest
- Kim jesteś i czego tu chcesz?! - Warknęłam ze złością
- Jestem Owari,Bóg śmierci - Oznajmił bardzo poważnie,a ty chyba powinnaś okazać mi trochę szacunku.
Nic mi nie odpowiedziałam,tylko spiorunowałam go wzrokiem
- A więc co cię tu sprowadza - Podniosłam się z ziemi
- Przyszedłem po niego - Ruchem łba wskazał na martwego Sebastiana
- Ale przecież nie zabierasz osobiście wszystkich wilków? - Zapytałam próbując powstrzymać płacz
- Masz rację,ale on jest półdemonem,a to zmienia sytuację - Stwierdził nieco obojętnie
- Nie możesz go zabrać! - Krzyknęłam stając nad Basiorem - Nie pozwolę!
- Odsuń się pukim łaskaw - Owari,był widocznie zirytowany
- Jeżeli go zabierzesz... - Głos mi się załamał - To mnie też musisz zabrać
- Wybacz,ale nie mogę
- To w takim razie sama się zabiję! - Krzyknęłam ze złością,a do oczu ponownie napłynęły mi łzy
Nagle znikąd obok Boga śmierci pojawiła się różowa Wadera.
- Witaj Owari - Zwróciła się do Basiora
- Witaj istotko - Spojrzała na mnie - Widzę,że straciłaś kogoś bliskiego
- Tak - Burknęłam
- Jestem Yajirushi,Bogini miłości - Uśmiechnęła się łagodnie
- Czy mogłabyś go wskrzesić? - Zapytałam,smutno
- Hmmm,może w drodze wyjątku
Owari się wkurzył i już chciał coś powiedzieć,ale Wadera zamknęła mu usta
- Powiedz mi czy go kochałaś?
- Tak,bardzo
- A oddałabyś za niego życie? - Bogini zapytała ponownie
- T -Tak - Szepnęłam
Wadera powiedziała coś na ucho do Owakiego po czym ten westchnął i oświadczył
- Naginając prawo... Przywrócimy do życia tego Wilka
To powiedziawszy obydwoje zniknęli.
Sebastian zakasłał cicho i spojrzał na mnie

< Sebuś? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT