sobota, 31 października 2015

Wyzwanie ,,Od Riki"


Nastał kolejny jesienny dzień. Obudziłam się w mojej jaskini i od razu poczułam chłodny powiew wiatru który przyniósł do mojego schronienia kilka liści. Uśmiechnęłam się lekko po czym zaczęłam się przeciągać. Znowu się położyłam jednak teraz przewracałam się z boku na bok. Umysł mówił mi, że czas wstawać jednak łapy nie chciały tego za żadne skarby. Jeszcze trochę tak ,,walczyłam’’. W końcu umysł wygrał i powoli wstałam. Przymknęłam jeszcze na chwile oczy, lecz po chwili ruszyłam w stronę wyjścia z mojej jaskini. Nie minęło dużo czasu a już byłam na zewnątrz. Postanowiłam zrobić sobie poranny spacer po Stardust Forest. Weszłam w las i zaczęłam bawić się trochę liśćmi. Rzucałam je na wszystkie strony lub skakałam w nie. Śmiałam się przy tym lekko, no bo jak się nie śmiać kiedy bawi się tak świetnie? Uspokoiłam się wreszcie i wróciłam do spokojnego spaceru podczas którego podziwiałam malowniczym krajobraz jesieni. Przymknęłam oczy i zaczęłam nucić sobie piosenkę. No bo ja to nie ja jeśli czegoś sobie nie nucę. Nagle usłyszałam głośnie ,,Uwaga!’’. Otworzyłam oczy i gwałtownie spojrzałam stronę z której dobiegał głos i spostrzegłam Reiko która przeskakiwałam krzaki i nie zauważyła mnie idącą na nimi. Wadera wpadła na mnie po czym obie zaczęłyśmy się turlać trzymając się. W końcu stanęłyśmy. Na ziemi leżała Reiko a ja nad nią. Uśmiechnęłyśmy się do siebie po czym zaczęłyśmy się lekko śmiać. Zeszłam z niej i obie usiadłyśmy.
- Hej. Dlaczego wyglądałaś na taką… Spóźnioną?- zapytałam.
- Chciałam trochę pobiegać po prostu i poskakać. Nie byłam nigdzie spóźniona- odpowiedziała i uśmiechnęła się do mnie pogodnie.
- I chciała bym się przeprosić za to, że na ciebie wpadłam- schyliła trochę łeb a ja się zaśmiałam.
- Ty wiesz ile razy ja tak się przewalałam? Jedna z wielu moich wywrotek- popatrzyłam na waderę która już miała znowu łeb w górze.
- Chcesz może ze mną kontynuować spacer na który się wybrałam?- zaproponowałam.
- Chętnie!- odrzekła żwawo wadera. Przymknęłam oczy na chwile z uśmiechem po czym ruszyłyśmy. Gadałyśmy sobie o różnych sprawach. Ważnych i nie ważnych ale tak jest zawsze. Podczas naszej rozmowy usłyszałam dźwięk rwanego mięsa.
- Ciii. Ktoś, coś tam je- powiedziałam i wskazałam na krzaki z których dobiegał odgłos. Popatrzyłyśmy na siebie i powoli zaczęłyśmy iść za krzaki. To co dostrzegłam od razu wywołało na mojej twarzy uśmiech. Leżał tam Rivaille jedzący dorodną sarnę.
- Rivaille!- krzyknęłam na raz z Reiko. Basior popatrzy na nas zdezorientowany lecz po chwili dostrzegł nasze uśmiechy i również się uśmiechną.
- Co tu robicie?- zapytał.
- Ja wybrałam się na spacer a po drodze Reiko wpadła na mnie. Później razem spacerowałyśmy no i tak trafiłyśmy na ciebie- opowiedziałam w skrócie wszystko.
- Rozumiem… Może przysiądziecie się do jedzenia? Jeszcze nie dawno upolowana- zaproponował Rivai i wskazał na zdobycz. Z Reiko pokiwałam głową na znak, że z chęcią po czym podeszłyśmy do basiora, położyłyśmy się i zabrałyśmy do jedzenia. Teraz ja Reiko i Rivaille rozmawialiśmy. Czas miną na szybko.
- Co powiecie by przejść się na jaką polanę?- rzuciłam hasło.
- No, czemu nie? Co o tym myślisz Rivaille?- odrzekła Reiko. Basior się chwile zastanawiał po czym powiedział.
- Też jestem za. Ruszamy?- wstał i spojrzał na nas dwie. Uśmiechnęłyśmy się i również wstałyśmy. Ruszyliśmy w drogę. Podczas kiedy szliśmy na jaką polanę którą zaproponował Rivaille, to opowiadaliśmy sobie różnie dowcipy. Niektóre bardzo przypadły mi do gustu. W końcu byliśmy na miejscu. Usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w otwartą przestrzeń. Uśmiechnęłam się po czym dotknęłam łapą grzbietu Reiko i szybko odbiegłam od niej krzycząc.
- Berek!
Popatrzyła się na mnie lekko zdezorientowana lecz po chwili załapała o co mi chodzi. Dotknęła pospiesznie Rivaille który jeszcze nie zdołał zrozumieć, że gramy w berka. Reiko odbiegła od basiora który popatrzył się na nas obie. Zaśmiałyśmy się lecz później zauważyłyśmy zbliżającego się basiora. Zaczęłyśmy uciekać. Rivai złapał najpierw Reiko która nie przestawała biec i złapała mnie. Odwróciłam się szybko do niej i znowu ją klepnęłam. Zabawa trwałą w najlepsze. Zostałam po raz kolejny złapana. Podbiegłam do Rivaille i szybko się odwróciłam.
- Riki!- usłyszałam nagle głos Reiko. Podskoczyłam i spojrzałam w stronę z której dobiegał. Nie zobaczyłam tam moich przyjaciół lecz tylko dwie głębokie dziury w ziemi. Stałam zdezorientowana. Nagle po moimi łapami zaczęła pękać ziemia po czym się zawaliła. Leciałam w jakimś wydrążonym tunelu a nieba oddalała się coraz bardziej.
- Riki!- usłyszałam dwa głosy. Obok mnie leciał Rivaille i Reiko.
- Całe szczęście, że nic wam nie jest! Ale czy ktoś z was wie gdzie my jesteśmy i co się dzieje?!- krzyknęłam. Basior i wadera pokiwali przecząco głową. Zamknęłam na chwile oczy, lecz po chwili je otworzyłam. Rozglądaliśmy się z trudnością z przyczyny iż lecieliśmy z dużą prędkością. Spojrzałam w duł. W końcu zobaczyłam zielony punkt, który powiększał się z każdym miniętym centymetrem.
- Patrzcie w duł!- powiedziałam. Rivaill i Reiko posłusznie spojrzeli w duł.
- Em… Wiecie co?! To chyba jest ziemia a upadek może być nieprzyjemny!- rzekł Rivaille.
- Chyba trzeba to jakoś przeboleć chyba, że masz jakiś pomysł by nie walnąć o ziemie!- krzyknęłam. Po chwili daliśmy spokój i czekaliśmy aż nas zaboli. Nareszcie docieraliśmy do końca lotu. Zebraliśmy siły i czekaliśmy. No i upadek. Nie stało się tak jak przeczuwaliśmy. Upadek był jak bym spadła na chmurę.
- Czy ja tylko spadłam tak miękko?- z pytałam z niedowierzaniem, że tak się to skończyło.
- Na szczęście nie tylko ty- powiedziała z uśmiechem Reiko i wstała z ziem.
- No ja też spadłem przyjemnie- rzekł Rivaille który też się podniósł. Wszystko wyglądało jak normalny świat, jednak powietrze było tak jakby cięższe. Rozglądaliśmy się.
- Em… Dziewczyny?- powiedział Rivai. Spojrzałyśmy w jego stronę. Niedaleko było stado ogromnych dinozaurów! Wszyscy otworzyliśmy lekko pyszczki. W tedy do głowy przyszła mi pewna myśl. Cofnęliśmy się w czasie! Nie mogła w to uwierzyć.
- Wiecie co? Chyba przenieśliśmy się w czasie- powiedział.
- Też mi się tak wydaje- rzekła Reiko. Byłam tym zafascynowana. Jednak po chwili wszyscy poczuliśmy lekkie trzęsienie ziemi. Spojrzeliśmy w prawo. Nic. Spojrzeliśmy w lewo. Jeszcze większy dinozaur, dodatkowo masywniejszy i z bardziej uzębioną szczęką i zwierzał w nasza stronę.
- Ja sugeruje ucieczkę!- krzyknęłam. Wszyscy zaczęliśmy uciekać przed stworzeniem. Niestety dogonił nas. Jednak byliśmy tak mali w porównaniu do niego, że nie mógł nas złapać swoją paszczą.
- Tutaj!- usłyszałam jakiś głos dobiegający z pewnej pobliskiej jaskini. Spojrzałam w stronę miejsca. Zobaczył pysk wilka! Postanowiłam tam zaprowadzić Reiko i Rivaille’go.
- Hej! Za mną!- krzyknęłam do moich towarzyszy. Popatrzyli się w moją stronę. Zaczęłam biec do jaskini a oni za mną. W końcu dotarliśmy do niej. Na szczęście była mała i dinozaur ni jak by mógł się do niej zmieścić. Odpuścił po pewnym czasie. Byliśmy ukryci. Zaczęłam się rozglądać za tym wilkiem którego zobaczyłam. Nagle z wnętrza jaskini wyszedł ów wilk. Wyglądał mniej-więcej tak:















 Wszyscy na niego spojrzeliśmy.
- Witajcie w moich skromnych progach!- powiedział.
- Kim jesteś?- zapytał Rivaille.
- Ano, tak. Nie przestawiłem się. Rico. Rico Mądry- ukłonił się lekko. Patrzyłam na niego lekko zdziwiona. Wyglądał jak jakiś szaman. Basior staną znowu normalnie i zaczął iść w głąb jaskini. W pewnym momencie się zatrzymał i popatrzył na nas.
- Chodźcie! Przecież chyba nie będzie tu tak stać!- powiedział z uśmiechem. Wszyscy niepewnie ruszyliśmy za nim. W końcu byliśmy tam gdzie Rico chciał nas zaprowadzić. Był to koniec jaskini, umeblowany jak na szamana przystało. Znaczy nie wiem czy on szamanem jest. Przynajmniej na takiego mi wygląda. Na środku stało drewniany stolik z pięcioma krzesłami.
- Siadajcie, siadajcie! Zaraz coś dam do picia! Może być herbatka ziołowa?- zapytał nas. My w pierw usiedliśmy po czym pokiwaliśmy głowami. Basior się uśmiechną. Wziął z półki trzy torebki. Wszystko wyglądało na własnoręcznie zrobione. Raczej to była racja bo w tym świecie tego by chyba nie znalazł. Po kilku minutach przed nami stały drewniane kubki z herbatą.
- Em… Tak właściwie to co możesz nam o sobie powiedzieć?- zapytała Reiko i popatrzyła na Rico.
- Ja? A więc tak: wylądowałem tu jak miałem sześć lat. Siedzę tu jakieś osiem. Ta… wyglądam na młodszego ale w tym świecie jakoś mój wygląd się nie starzeje. No dobra dalej… Wyglądam wam pewnie na szamana. W mojej ostatniej watasze byłem nim. Mój pokoik też wygląda jak pokój szamana, nie?- skończył basior. Pokiwaliśmy głowami.
- A jak tu trafiłeś?- zadał pytanie Rivaille.
- Ziemia się pod mną zawaliła no i tu jestem. Pewnie wy też tu tak trafiliście. Ano i jakbyście się pytali jak radze sobie z dinozaurami to jakoś sobie radzę- uśmiechną się Rico.
- A twoje ,,nazwisko” brzmi tak bo byłeś szamanem?- odezwałam się.
- Trochę tak, trochę nie. Bardziej to przez to, że umiałem wyleczyć każda chorobę. Każdą jaka spotkałem- odpowiedział.
- A tak ogółem to ja się przestawiłem, a wy nie- zauważył basior.
- Racja. Ja jestem Riki, Rivaille to ten basior, a Reiko to ta wadera- wskazałam po kolei na moich towarzyszy.
- Miło poznać- Rico uśmiechną się szeroko. My również się uśmiechnęliśmy. Jednak nagle Reiko ziewnęła głośno. Rico podskoczył na krześle.
- Właśnie, właśnie! Czas spać! A pewnie zmęczeni jesteście. Poczekajcie chwileczkę, przygotuje miejsce do spania!- wstał gwałtownie z krzesła po czym podszedł do czego podobnego do komody, wyją jakieś koce i popatrzył się na nas z uśmiechem.
- A więc tak… Któraś z pań będzie mogła spać na łóżku mym, a pan i jedna z was, młode damy będą spały pod kocami na ziemi. Oczywiście koce też dostanie wilczek który będzie spał na łóżku- skończył.
- A ty gdzie będziesz spał?- zapytał Rivaille.
- Ja? Ja musze pozwiedzać trochę… Inaczej zrobić nocną wycieczkę- odpowiedział i po chwili dodał- To co? Która z pań śpi na łóżku?
- Reiko- popatrzyłam na waderę.
- Riki- również na mnie popatrzyła. Zaśmiałyśmy się. W końcu Reiko ustąpiła. Ja z Rivai położyliśmy się na ziemi i przykryliśmy się kocami. Zaczęłam powoli zasypiać.
- Dobranoc…- wyszeptałam.
- Dobranoc- usłyszałam głos Reiko i Rivaille’go. Ostatnie co jeszcze zobaczyła zanim zamknęłam powieki, to Rico wychodzącego z jaskini. Później popadłam w głęboki sen. Śniło mi się, że przechadzam się po pięknej polanie pełnej cudnych kwiatów, lecz nagle słyszę potworny ryk. Za sobą zobaczyłam jakąś maszkarę. Zaczęłam uciekać, ale bestia mnie dogonił. Otworzyła swoją wielką paszczę i już miał mię chwycić gdy się obudziłam. Porozglądałam się trochę. Na stole stało śniadanie przygotowane dla trzech osób, wiec chyba dla nas. Dokładniej to były trzy krzesła przysunięte do stołu, trzy miski z wodą i trochę jedzenia. Ominęłam Rivaille’go i podeszłam do stołu po czym usiadłam na krześle. Po pewnym czasie skończyłam skromny posiłek. Nagle usłyszałam głośny ziew Reiko. Zaczęłam powoli otwierać oczy.
- Dobry…- powiedziała i ziewnęła raz jeszcze.
- Cześć. Wstawaj, śniadanie czeka- uśmiechnęłam się. Wadera zeszła z łóżka, ominęłam śpiącego basiora i usiadła na krześle. Zaczęła brać coś sobie do jedzenia. Podczas posiłku trochę porozmawiałyśmy.
- Widzę, że wy już na nogach- powiedział znajomy głos. Popatrzyłyśmy się w stronę Rivaille’go bo z tam tond dochodził. Był to oczywiście Rivaille. Spojrzał na nas zaspany.
- Wstawaj śpiochu!- zaśmiała się Reiko, a ja wraz z nią. Basior podniósł się i zasiadł do stołu. Teraz i z nim rozmawiałyśmy.
- Dzień dobry i smacznego- rzekł ktoś. Był to mianowicie Rico. Uśmiechną się do nas szeroko.
- Jak nocne zwiady?- zapytał Rivaille.
- A bardzo dobrze, wręcz wyśmienicie. Chyba wiem jak możemy wrócić do naszego świata- odpowiedział.
- Tak?!- wykrzyknęliśmy chórem.
- Powiedziałem, że chyba. Przekonamy się jak sprawdzimy- skończył po czym podszedł do krzesła które stało w końcię i zaczął je pchać w stronę stołu. W końcu je przysuną, usiadł na nim i sam zaczął jeść. W końcu je przysuną, usiadł na nim i sam zaczął jeść. W końcu każdy skończył konsumowanie posiłku.
- Mógłbyś nam teraz powiedzieć co odkryłeś na zwiadach?- zapytałam.
- Oczywiście. A więc tak… Od pewnego czasu obserwuję jaką wioskę, ale wioska ludzi to absolutnie nie jest. Mieszkają tam istoty ,które nie mają nóg. Mają sam tłów i ręce, które służą im za nogi. Chodzą po prostu na nich. Te ich ręce posiadają pióra, ale latać na nich nie mogą. A co do ich głów to mają głowę czapli. Zacząłem do nich chodzić. Chowam się w pobliskich krzakach i ich obserwuję. Ostatnio zobaczyłem, że potrafią robić coś w stylu portalu. Przechodzą przez nie i wracają z różnymi rzeczami. Zawsze wyglądają one inaczej wiec pewnie mogą przechodzić do różnych wymiarów. Najpewniej do naszego też, ale myślę, że tam się nie zapuszczają bo są dość duzi wiec ludzie by ich szybko dostrzegli jak by byli w ich okolicach- skończył.
- Czyli musimy ich jakoś przekonać by otworzyli na portal do naszego świata, tak?- rzekła Reiko.
- Bingo. Niedługo wyruszymy- odpowiedział.
- Jak to niedługo?- zapytałam zdziwiona.
- No nie ma na co czekać! Czas, czas goni!- wykrzykną z uśmiechem i zszedł z krzesła. Podniósł jaką skórzaną torbę i zaczął do niej pakować różne rzeczy. Było tam dużo lekarstw i tym podobnych. Założył ją na szyje po czym przewlekł przez jedną, przednią łapę.
- Gotowi?- zapytał.
- A czy ty w ogóle wiesz czy oni mogą być przyjaźnie nastawieni?- zapytał Rivaille.
- Nie wiem. Zobaczymy!- rzekł. Nie no wspaniale. Nawet nie wiemy czy nas nie zabiją. No, ale chyba musimy tam pójść. W końcu wyruszyliśmy. W pobliżu nie było żadnego dinozaura więc dobrze. Szaman prowadził nas w stronę pewnego pagórka który był pełny drzew. Można było też dostrzec jakieś budynki. Doszliśmy. Ukryliśmy się w dość dużych krzakach.
- To co teraz?- zapytałam.
- Wyjdziemy i zapytamy się któregoś z nich czy możemy rozmawiać z wodzem- uśmiechną się szeroko Rico.
- Tak po prostu?- powiedziałam.
- Tak po prostu. A teraz chodźcie!- rzekł basior i wyszedł z krzaków, a my w ślad za nim. Natrafiliśmy od razu na pierwszego lepszego osobnika.
- Witaj, czy mógłbyś nas zaprowadzić do swojego wodza?- zapytał szaman z szerokim uśmiechem. Istota popatrzyła się na nas.
- Intryzi!- krzykną. Od razu wszyscy się na nas popatrzyli. Zaczęli biec w naszą stronę jednak te z którym chcieliśmy porozmawiać, podciął na nogi. Upadliśmy na ziemię. Za nim zdarzyliśmy się podnieść to uderzył nas jedną ze swoich kończyn. Wszyscy straciliśmy przytomność. Obudziliśmy się w jednym z tych ich domów. Wejście było zamknięte kratami grubych badyli, a przy nim znajdowało się dwójka strażników. Zaczęłam powoli otwierać oczy. Głowa mnie jeszcze trochę bolała, ale zbagatelizowałam to. Podniosłam się powoli.
- Ech… Świetnie…- usłyszałam głos Rivaille’go. Popatrzyłam się za siebie. Basior również zaczął się powoli podnosić, a wraz z nim Reiko i Rico.
- A tam. Uda nam się wydostać- powiedział optymistycznie szaman i staną na równie nogi. Rivai też już stał i podszedł do Rico patrząc na niego wymownie.
- Gdybyś nie zapytał od tak tego stwora o jego wodza to penie byśmy tu nie byli!- krzykną Rivaille na szamana.
- A miałeś lepszy pomysł?!- Rico również krzykną.
- Tak miałem! Byśmy znaleźli na własną łapę ich wodza i może by nas wysłuchał!- odpowiedział.
- To dlaczego tego nie powiedziałeś?!- odkrzykną szaman.
- Kiedy byliśmy w krzakach to chciałem powiedzieć. Ale pan wielmożny Rico musiał już z nich wyjść i zagadać do jednej z tych istot! Powinieneś się nazywać Rico Nierozsądny, a nie Rico Mądry!- odpowiedział Rivai. Rico znowu chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam.
- Dość!- krzyknęłam a mój głos rozniósł się echem po budynku.
- Myślicie, że coś zdziałacie wrzeszcząc na siebie?! Nie! Wiec się zamknijcie i pomyślcie nad tym jak możemy się wydostać i dotrzeć do ich wodza! Wasze krzyki zrobią tyle, że każdy, każdemu się wyżali, ale nic szczególnego nie zrobicie!- skończyłam.
- Riki ma racje- rzekła Reiko, która do tych czas siedziała cicho.
- No dobra, ale co my zrobimy mając tego matoła- powiedział Rivai patrząc pogardliwie na Rico.
- Tak poza tym, mam lepsze pomysł od ciebie- rzekł Rico. I teraz pytanie. Po której stronie stanąć? Zdecydowanie po stronie Rivaille’go, ale chwila. W tedy w mojej głowie usłyszałam moje motto życiowe: ,,Kiedy mam wybierać miedzy złem a złem, wole nie wybierać wcale”. W tej sytuacji to sprawdzało się idealnie. Tupnęłam łapą.
- Powiedziałam dość!- znowu krzyknęłam. Teraz nie wytrzymałam. Zawsze kiedy jestem tak porządnie zła, moja moc ogłuszającego śpiewu ,,wyzwala” się. No i bum. Po całym pomieszczeniu rozniósł się mój głos. Strażnicy zaczęli chodzić w kółko i krzyczeć, a kraty które zastawiały wyjście, pękły. W końcu przestałam. Zachwiałam się.
- Riki, wszystko w porządku?- zapytał mnie Rivai.
- T-tak. Wybaczcie mi…- powiedziałam ze skruchą i opuściłam łeb.
- Za co przepraszasz? Dzięki tobie możemy wyjść!- rzekła entuzjastycznie Reiko. Spojrzałam na wejście. Cudownie! Zaczęłam biec w stronę wyjścia, a moi towarzysze w ślad za mną. Kiedy byłam na zewnątrz, zaczęłam się rozglądać. Strażników na razie w pobliżu nie było, ale czułam, że zaraz się zjawią. Mieliśmy mało czasu.
- Tam!- krzykną Rico i wskazał łapa na dość spory budynek. Zaczęliśmy iść w jego stronę. Straże, które chroniły budynek, były jeszcze oszołomione wiec bez problemu weszliśmy. Zobaczyliśmy bardzo dużego osobnika z tej rasy. On też był chyba lekko oszołomiony, ale spostrzegł nas. Chciał zawołać straże, ale nie dałam mu dojść do słowa.
- Wysłuchaj nas!- krzyknęłam. Wódz potrzasną głową. Jak widać oszołomienie minęło. W nasz stronę pędziło już kilka tych stworów.
- Stać!- krzykną wódz- Wysłucham was, małe istoty- dokończył.
- A więc tak…- popatrzyłam jeszcze na moich przyjaciół tak, czy bym mogła mówić czy któreś z nich. Wszyscy pokiwali głową. Więc ciągnęłam dalej.
- A więc tak. Wszyscy wylądowaliśmy tutaj z nieznanych nam okoliczności. To oto stworzenie- pokazałam łapą na Rico. Basior popatrzył się na mnie pytająco. Pewnie chodziło mu o to dlaczego powiedziałam ,,stworzenie’’, ale to przez to, ze te istoty nie znają słowa ,,wilk”.
- Jest tu prawie siedem lat. My jesteśmy tu od niedawna. Otóż chodzi o to, że potraficie tworzyć portale przez które przechodzicie do innych światów. Pewnie słyszeliście o świecie ludzi- powiedziałam. Wódz pokiwał głową.
- My jesteśmy z tego świata. Chcielibyśmy cię poprosić o to byś otworzył portal do naszego świata. Chcielibyśmy wrócić- skończyłam.
- Rozumiem was. Z chęcią otworze portal do waszego świata. Wyjdźmy z budynku i stworze portal- odpowiedział Wódz. Co właśnie się wydarzył? Tak po prostu się zgodził? Choć, tym lepiej.
 Wyszliśmy z budynku. Cała wioska zgromadziła się w pobliżu. Wszyscy się nam przyglądali.
- A teraz oddalcie się trochę- powiedział wódz do zgromadzonych. Nas też się to tyczyło więc zrobiliśmy kilka kroków w tył. Wódz zaczął machać swoją głową w kółko aż w końcu przed nim można było widać błękitny portal.
- Oto i wasz świat. Choć długo nie rozmawialiśmy to i tak miło mi było was poznać. Wybaczcie mi też, że na początku wtrąciłem was do lochu- powiedział wódz.
- Nic nie szkodzi. Ważne, że teraz nam pomogłeś- powiedziałam. Moi towarzysze się uśmiechnęli, a ja wraz z nimi. Popatrzyłam na portal.
- Bywaj- powiedziałam i wkroczyłam w portal, a reszta w ślad za mną. Poczułam się tak jak bym zasnęła lecz po chwili otworzyłam oczy. Powietrze nie było już takie ciężkie. Słyszałam śpiew ptaków i poczułam pode mną liście. Tak! To mój świat! Otworzyłam już całkowicie oczy i wstałam. Kiedy wstałam, zobaczyłam moich przyjaciół którzy też już byli na nogach.
- Udało się!- krzyknęła Reiko.
- Udało!- krzykną Rico.
- Teraz chyba czas wrócić do swoich domów…- powiedziałam.
- Dom…- szepną szaman.
- Właśnie. Gdzie ty będziesz teraz mieszkał?- zapytał Rivaille basiora.
- Ja? Ja chyba będę chodził po świecie i pomagał wilkom. Mozę znajdę kiedyś watahę do które dołączę- odpowiedział Rico.
- Może chcesz do naszej watahy dołączyć?- zaproponowała Reiko.
- Nie. Pójdę w świat. Na pewno nie w tych okolicach. Gdzieś znacznie dalej- powiedział i się uśmiechną szaman.
- A teraz żegnajcie. Wyruszam tam, gdzie mnie łapy poniosą- rzekł Rico i ruszył przed siebie.
- Żyjcie w zdrowiu!- krzykną jeszcze. Wszyscy się uśmiechnęliśmy.
- Myślę, że fajnie było go poznać- stwierdziła Reiko. Pokiwałam głową z Rivaille.
- Wiecie gdzie mniej-więcej jesteśmy?- zapytałam.
- Chyba trafiliśmy tak dobrze, że wyrzuciło nas niedaleko Wodospadu Mizu. Więc w tamtych okolicach są nasze jaskinie- powiedział Rivai i wskazał łapą.
- A więc ruszajmy!- krzyknęłam radośnie. Basior i wadera się zaśmiali. Również się zaśmiałam. No więc ruszyliśmy. To cofnięcie się w czasie było niesamowitą przygodą. Jednak teraz mam ochotę by zasnąć w mojej jaskini i żeby obudziły mnie promienie rannego słońca.

<Dawno temu dostałam od Ashity wyzwanie by napisać opowiadanie na mniej-więcej taki temat jaki jest zawarty w tym opowiadaniu. Zaliczone? xd>












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT