Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie, nie wiem jak,znalazłem się w tej
cholernej klatce,nie mogłem z niej wyjść ani za bardzo się poruszać,
rozkazałem Amber udawać że śpi, ja jednak sam jednym okiem patrzyłem na
naszego porywacza, coś roił przy stole, pewnie chciał nas zabić i zerwać
z nasz futro, albo jeszcze inaczej, może dowiedział się, że nie
jesteśmy 100 % wilkami i dla tego chce nas zabić, albo po prostu badać.
Mężczyzna położył wszystko na stole znów wychodząc z pokoju, szybko
podniosłem się, uderzając z całej siły w klatkę, która nie chciała mnie
wypuścić.
-To nic nie da ... usłyszałem głos Amber.
Spojrzałem na nią znów uderzają w klatkę.
-Naruto przestań.
-Nie, ja nie mogę długo być w zamknięciu, jestem wolny ... warknąłem
ponownie uderzając w szybę,ta w końcu po tysięcznym razie trochę się
naruszyła, spojrzałem na Amber mówiąc.
-Musisz uderzać w nią może popuści ... powiedziałem starając się uwolnić do puki był jeszcze na to czas.
Amber ? wybacz że takie coś dziwnego mi wyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz