Jak co ranek udałam się na skromne polowanko. W krzakach zauważyłam
młodą sarnę. Zaczęłam cicho się skradać i już miałam skoczyć gdy tu
nagle słyszę jakiś okrzyk radości i szybki bieg. Pewien basior wpadł na
mnie i wywalając pod siebie spłoszył sarnę.... Nie byłam osobą mściwą
wiec spojrzałam na niego miło i rzekłam.
-Dzień dobry...-Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz