czwartek, 29 października 2015

Od Ashity do Meliendore

Wybrałam się dzisiaj razem z Lulu do Lodowej Krainy. Stworek rzadko kiedy odwiedzał miejsce swoich narodzin, a ja chciałam odetchnąć od tego całego hałasu. Dotarłam aż do podnóża wysokich gór- według niektórych, było to jedno z pasm Spiczastych Gór, które wiele stuleci temu zyskały zdolność chodzenia. Zdołały zawędrować aż tu, jednak pewnej zimnej nocy- mroźnej nawet jak na standardy tutejszych krain- nierozważnie zatrzymały się na kilka godzin. Kiedy chciały ruszyć dalej odkryły, iż lód tak je otoczył, iż nie są w stanie nawet wykonać kroku. Natura, wzburzona tą bezmyślnością, uczyniła je na powrót zwykłymi górami i od tamtej pory o wiele ostrożnej przydzielała dary.
Całkowicie pochłonięta tymi rozmyśleniami, nawet nie zauważyłam, jak zawędrowałam do połowy drogi na jeden ze szczytów. Zatrzymałam się na chwilę, by złapać oddech.
- Jest tu ktoś?- usłyszałam nagle.
- Tak- odpowiedziałam odruchowo.
Szukałam źródła głosu. Po chwili dojrzałam szczenię o całkowicie białej sierści, drżące na chłodzie.
- Hej- powiedziałam cicho.- Skąd się tu wziąłeś? Gdzie twoi rodzice?
Maluch spojrzał na mnie, szeroko otwierając oczy. Zdałam sobie sprawę, że dla niego mogę być równie dobrze okrutnym potworem.
- Nie bój się. Jestem Ashita, Alfa pobliskiej watahy. Naprawdę nic ci nie zrobię. A to Lulu- wskazałam na yujina, który zeskoczył z mojego grzbietu, najwyraźniej bardzo zainteresowany wilczkiem.- Chodź, wyjdziemy z tego mrozu, a w drodze mi opowiesz, co tu robisz, może być?
< Meliendore?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT