Słysząc słodki głos Riki uchyliłem powieki, lekko się uśmiechnąłem i westchnąłem. Wadera spojrzała się na mnie zawstydzona.
-Czemu już nie śpiewasz ?
Spytałem ledwo słyszalnym głosem, byłem skołowany i senny.
-Dobrze wiesz, że nie lubię jak ktoś słucha.
Riki uśmiechnęła się po czym odwróciła głos na wejście do jaskini, ja natomiast usłyszałem delikatne kroki.
-Już jestem.
-Mogę jakoś pomóc ?
Zaśmiałem się cicho kiedy tylko Riki poderwała się z ziemi. Meredith
zaczęła tłumaczyć waderze, że póki co sama sobie poradzi. Riki usiadła
obok wadery i patrzyła co ta robi. Usypiałem do chwili kiedy poczułem
jak medyczka zdjemuje mi bandaż. Syknąłem z bólu i chciałem odsunąć łapę
jednak nie mogłem nią ruszać.
-Spokojnie.
Spokojny głos medyczki rozbrzmiewał w mojej głowie jednak ja dalej
kręciłem się niespokojnie. Wadera czyściła ranę co strasznie bolało.
Jednak wszystko nasiliło się kiedy Meredith przyłożyła mi do łapy jaką
papkę. Cała rana i skóra w jej okolicy zaczęła mnie piec i szczypać.
Zapiszczałem po czym zacisnąłem zęby chcąc powstrzymać się od dalszego
skamlenia. Riki na to zachowanie zareagowała bardzo wybuchowo przez co
Meredith kazała jej wyjść.
~*~
Wszystko wreszcie się skończyło, łapa była owinięta świerzym bandażem a
po bogach umocowane były usztywnienia, Meredith zabroniła mi brania
udziału w polowaniach i innych obciążających łapę czynnościach. Na
dodatek miałem do niej przychodzić na zmianę ziół oraz opatrunku.
Westchnąłem głośno, już nie byłem senny. Ból za bardzo mnie pobudził
jednak mimo to nie mogłem się zbytnio ruszać. Dopiero teraz medyczka
pozowliła wejść Riki do środka, wadera wpadła uradowana i od razu
podbiegła do mnie.
-I jak się czujesz ?
-Lepiej.
Wymamrotałem próbując się podnieść jednak zarówno ona jak i medyczka
stwierdziły, że będę mógł wstać dopiero po posiłku który będzie
upolowany przez Meredith. Wadera wyszła z jaskini zostawiając mnie z
Riki.
(Riki ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz