Po otrzymaniu zadania i próbki zapachu od razu ruszyłam w drogę. Ale zacznijmy od samego początku...
Wstałam wcześnie rano, obudził mnie śpiew ptaków. Podniosłam ciężkie
powieki i ziewnęłam. Wstałam i się rozciągnęłam, do jaskini wpadały
promienie słońca, które gdy tylko wyszłam na zewnątrz mnie oślepiły.
Rozejrzałam się, pogoda zapowiadała się ładnie. Zmierzyłam do centrum
watahy w poszukiwaniu jakiegoś zlecenia. Gdy się tam znalazłam, od razu
dało się w oczy, że wiele osób rozmawiało po cichu. Udało mi się
podsłuchać rozmowę, że z watahy uciekł wilk, który zbierał informacje.
I, że szukają kogoś kto go zabije. Dowiedziałam się, że trzeba zgłosić
się do alfy. Nie zwlekając ruszyłam do jej jaskini....
Po dość długiej rozmowie w której dowiedziałam się wiele szczegółów
ruszyłam w drogę. Rozmyślałam o tym co mi powiedziała. Podobno wilk ten
dowiedział się, że nasze wilki są osłabione i nie zdolne do walki.
Martwiło mnie to. Błądziłam już parę godzin gdy poczułam bardzo już
niewyczuwalny zapach zbiega. Mój zmysł odezwał się znacząco. Z nosem
przy ziemi zmierzyłam za tropem...
Dotarłam do miasteczka. Zamieniłam się w człowieka i weszłam w jego
tereny. Teraz będzie trudniej, na szczęście zmysły pozostały wilcze. Po
chwili weszłam do karczmy, w której byłam pewna znajduje się uciekinier.
Usiadłam przy barze, obserwując wszystkich. Nic nie zamawiałam co
stanowczo nie podobało się barmanowi. Nagle wyczułam go, spojrzałam w
tamtą stronę, wchodził na zaplecze. Wypytałam o miejsce w którym teraz
znajdował się chłopak, jednak wielu informacji nie dostałam. Poszłamdo
toalety i stałam się niewidzialna. Wyszłam z niej i poszłam na zaplecze.
Usłyszałam głosy, zamieniłam się w wilka. Gdy skręciłam ujrzałam paru
mężczyzn gadających przy stołku. Dopiero zaczęli rozmowę, nie mogłam
zwlekać. Wskoczyłam na stół i obróciłam do uciekiniera. Po czym
pojawiłam się i wbiłam w jego szyje swoje ostre kły. Gdy już go zabiłam,
wytrąciłam jednemu broń z ręki zanim jeszcze strzelił i wybiegłam przez
lekko uchylone tylne drzwi prowadzące na dwór. Wskoczyłam na wielki
kosz, z niego na płot, a potem na dach. Biegnąc po nich wróciłam do
watahy z wykonanym zadaniem.
The End
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz