Spojrzałam zamyślona w strone Toshiro. Bardzo kusiło mnie przyjęcie
zlecenia, jednak odpychała mnie obecność basiora. Po dłuższej chwili
skierowałam swój pyszczek w stronę alf i oznajmiłam:
-Z chęcią podejme się wykonania tego zadania. W końcu jestem przywódcą
zabójców, to mój obowiązek-Chęć mordu okazała się silniejsza od niechęci
do Toshiro. Ashita uśmiechnęła się i ruszyła przdz siebie, a ja i mój
wspólnik posłusznie za nią podążyliśmy. Zatrzymaliśmy się w jaskini Alf.
Czarna wadera usiadła na przeciw nas i odchrząknęła po czym oznajmiła:
-Macie zabić wilka, który utyka na przednią prawą łape i ma blizne pod lewym okiem.-Zuko szybko oznajmił:
-Wybraliśmy was ponieważ pokazaliście sobie nawzajem na co was stać,
znacie już swoje style walki, co będzie bardzo przydatne. Uprzedzam że
szpiega będzie ochraniać duża ilość przeciwników. Dlatego będziecie
musieli ochraniać siebie nawzajem. -Po dłuższej chwili usłyszeliśmy:
-To na tyle. Spakujcie najpotrzebniejsze rzeczy i ruszajcie jak
najszybciej w droge.-Kiwneliśmy oboje zgodnie głowami i wybiegliśmy z
jaskini. Gdy dotarłam do mojego domu zbiegłam szybko korytarzem i
spakowałam do torby, parę buteleczek z truciznami i lekami, bandaże,
noże, naczynie z wodą i troche jedzenia. Gdy byłam pewna że wszystko
gotowe ruszyłam do naszego miejsca zbiórki. Tosiek siedział na polanie
czekając na mnie, gdy ujrzał jak biegne wstał i popędził przed siebie.
Po chwili wyrównaliśmy i biegliśmy koło siebie, na szczęście naszy
szpiedzy spisali się na medal. Dzięki nim wiedzieliśmy gdzie znajduje
się nasz cel. Basior biegł do watahy, która znajdowała się nad morzem.
Urzyłabym portali jednak nie moge przenosić się do miejsc których nie
widziałam. Dlatego nie pozostawało nam nic innego jak bieg. Musieliśmy
się śpieszyć, jednak pośpiech uniemożliwiło nam zmęczenie po naszej
walce. Wędrowaliśmy przez las, pola, łąki, rzeki i wzniesienia, robiąc
co jakiś czas postoje. Przebiegliśmy chyba 30-50 kilometrów,
zawędrowalibyśmy dalej gdyby nie potrzeba odpoczynku. Słońce już dawno
znikło z nieba, ustępując miejsca księżycowi w pełni. Zatrzymaliśmy się
na małej polanie otoczonej dookoła drzewami. Z opadłych liści ułożyliśmy
legowisko, by spało nam się w miare wygodnie. Ustaliłam z Toshiro ,że
najpierw ja stane na czatach. Wspięłam się na drzewo siadając na gałęzi
znajdującej się jakieś 4 metry nad ziemią. Nie wyczuwałam niczyjej
obecności, dlatego strasznie się nudziłam. Zamyślona oglądałam nocne
niebo, dzięki temu iż większość liści opała świetnie było widać
nieboskłon. Gdy byłam w trakcie poszukiwania gwiazdozbioru ryb
usłyszałam podejrzane szelesty. Chwile po tym na polanie pojawiły się
dwa wilki, które zaczęły zbliżać się do Toshiro. Zamieniłam się w cień i
ześlizgnęłam się szybko po korze drzewa, gdy znajdowąłam się obok
napastników, zamieniłam się w wilka i wbiłam kły w kark basiora. Który
zaskomlał próbując mnie zrzucić. Tosiek słysząc to wstął gwałtownie.
Owinęłam szyje brązowego basiora ogonem i usiałam na jego grzbiecie
wołając :
-Iiiii haaa....(nie mogłam się powstrzymać xD) Zacieśniałam uścisk na tchawice przeciwnika, nie zwracając uwagi na mojego towarzysza.
(Toshiro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz