sobota, 19 września 2015

Od Ashity do Honey, Vincenta i Tiamo

Rzuciłam się na jelenia razem z Tiamo. Wbiłam swoje kły w szyję stworzenia, zaś basior gryzł jego łapy. Po kilku sekundach zwierzę upadło na ziemię, rozpaczliwie machając łbem. W pewnym momencie uderzył mnie jednym ze swoich rogów po prawej stronie czoła i poczułam, jak moje prawe oko zalewa krew. Zignorowałam to, jeszcze mocniej zaciskając szczęki na skórze jelenia. Łania odbiegła gdzieś daleko, ale w tym momencie nie było czasu na pogoń. Vin stał kilka metrów od nas, trzymając na grzbiecie nieznajomą waderę.
Po kilku sekundach stworzenie przestało się ruszać. Wstałam, pocierając łapą swoją ranę i oko, aż w końcu mogłam widzieć na oba ślepia. Lulu czekał na mnie w zaroślach, aż polowanie się zakończy. Przywołałam go kiwnięciem łba, a ten szybko podreptał w moją stronę i wskoczył mi na grzbiet. Podbiegłam do Vina, podobnie jak Tiamo.
- Co z nią?- zapytałam.
- Średnio, ale przeżyje- odparł basior.- Wydaje mi się, że ma złamaną łapę. Zanieśmy ją do medyczki. Meredith jest najbliżej.
- Racja.
Nagle w głębi lasu rozległo się wycie. Tiamo natychmiast zwrócił łeb w tamtym kierunku.
- To chyba Esme- mruknął.- Pójdę do niej.
- Iść z tobą?
- Nie trzeba.
Wilk odbiegł w prawo, zostawiając za sobą tylko delikatne wgniecenia w trawie. Cicho westchnęłam, a w tym samym momencie nieznajoma wadera uniosła powieki.
- Gdzie ja jestem?- zapytała cicho.
- Spokojnie. Ja jestem Ashita, ten tutaj to Vincent. Znajdujesz się na terenie Watahy Porannych Gwiazd. Zabierzemy się teraz do medyczki. Jak się nazywasz i co tutaj robisz?
< Honey? Vin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT