Nowe stado... Nowe życie...Nowa szansa... Chyba każdy takiej potrzebuje.
Niektórzy twierdzą, że liczy się tylko do drugiej, dalej się nie
zajedzie. Inni zaś pozwalają na błędy, bo przecież jak nie powalczy to
nie wygra. Zawsze można też przegrać, ktoś musi. Jednak wygrana jest
korzystniejsza, czasami to walka o dom, rodzinę, czy nawet życie. Walka
teraz ma wiele definicji. Walka na umysły, walka wręcz, walka na
słowa... Niektórych się po prostu nie wygra- ona toczy się dalej. Tak
jak życie. Ono nie stoi w martwym punkcie, zawsze może być tylko lepiej
lub tylko gorzej. Chociaż zdarzają się przypadki, gdy szczęście tkwi w
miejscu przez długie lata, na przykład ''żyli długo i szczęśliwie''. Ale
dość już tego rozmyślania o szczęściu, trzeba poznać tereny watahy!
Dobra, jestem w jakimś lesie, wszędzie drzewa.
Przyśpieszyłam kroku do biegu. Mijające konary wydawały się teraz
cienkimi paskami po bokach. Przeskakując nad kolejnym zwalonym pniakiem
zauważyłam w oddali jelenia. Ponieważ nie zważałam na głośność moich
kroków i to, czy mnie widać przestraszył się i odbiegł. Chciałam się za
nim rzucić, ale tego nie robiłam. Tera nie pora na jedzenie, tylko
rozkminienie gdzie właściwie jestem. Czy las się właśnie... kończy? Jak
na odpowiedź wybiegłam na jakąś polanę. Rozejrzałam się dookoła, widząc
samą trawę i jednego wilka stojącego na jej środku.
(Ktoś?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz