Szedłem spokojnie podziwiając widoki z gór, w których mieszkałem od
urodzenia. Nie wyobrażałem sobie mieszkać w innym miejscu. Mimo iż było
tutaj bardzo niebezpiecznie, uwielbiałem to miejsce, jednak zaczynało mi
brakować towarzystwa. Po 3 latach spędzonych praktycznie w samotności
każdy miałby już dość. Idąc tak nad przepaścią spojrzałem w dół, na dnie
coś się świeciło więc postanowiłam to sprawdzić. Wzbiłem się w
powietrze i poleciałem w dół. Gdy znalazłem się na dole ujrzałem
klejnot. Ale nie taki zwykły. Klejnot mieniący się wszystkimi kolorami
tęczy. Przyjrzałem mu się i ujrzałem Mizu no Yume. Była to magiczna
rzeka, którą widziałem jakiś czas temu. Wiedziałem tylko Tyle że należy
ona do jednej z watah, która mieszkała w pobliżu. I wtedy mnie olśniło.
Może ten kryształ chciał mi pokazać miejsce, w którym znajdę nowy dom.
Chwilę zastanawiałem się, ale postanowiłem, że polecę tam. Był to kawał
drogi, ale co to dla takiego basiora jak ja. Wzbiłem się ponownie w
powietrze i ruszyłem przed siebie. Po jakiś 15 minutach dotarłem na
miejsce. Wylądowałem i rozejrzałem się naokoło. Piękne miejsce
pomyślałem, ale nadal miałem wątpliwości co tu robię. Pomału ruszyłem
przed siebie kiedy ktoś wyskoczył z krzaków i wpadł na mnie. Zanim
dostałem w głowę zorientowałem się że była to jakaś wadera, ładna
wadera.
<<Jakaś piękna wadera będzie miała ochotę kontynuować?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz