poniedziałek, 21 września 2015

Od Gallardo do jakiejś wadery

Szedłem spokojnie podziwiając widoki z gór, w których mieszkałem od urodzenia. Nie wyobrażałem sobie mieszkać w innym miejscu. Mimo iż było tutaj bardzo niebezpiecznie, uwielbiałem to miejsce, jednak zaczynało mi brakować towarzystwa. Po 3 latach spędzonych praktycznie w samotności każdy miałby już dość. Idąc tak nad przepaścią spojrzałem w dół, na dnie coś się świeciło więc postanowiłam to sprawdzić. Wzbiłem się w powietrze i poleciałem w dół. Gdy znalazłem się na dole ujrzałem klejnot. Ale nie taki zwykły. Klejnot mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. Przyjrzałem mu się i ujrzałem Mizu no Yume. Była to magiczna rzeka, którą widziałem jakiś czas temu. Wiedziałem tylko Tyle że należy ona do jednej z watah, która mieszkała w pobliżu. I wtedy mnie olśniło. Może ten kryształ chciał mi pokazać miejsce, w którym znajdę nowy dom. Chwilę zastanawiałem się, ale postanowiłem, że polecę tam. Był to kawał drogi, ale co to dla takiego basiora jak ja. Wzbiłem się ponownie w powietrze i ruszyłem przed siebie. Po jakiś 15 minutach dotarłem na miejsce. Wylądowałem i rozejrzałem się naokoło. Piękne miejsce pomyślałem, ale nadal miałem wątpliwości co tu robię. Pomału ruszyłem przed siebie kiedy ktoś wyskoczył z krzaków i wpadł na mnie. Zanim dostałem w głowę zorientowałem się że była to jakaś wadera, ładna wadera.

<<Jakaś piękna wadera będzie miała ochotę kontynuować?>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT