Minęło kilka dni odkąd Ashita mnie przyjęła. Jak co dzień siedziałam
pośród ziół, póki co to ja ich doglądałam. Oczywiście za zgodą alfy.
Dotykałam delikatnie roślin sprawdzając czy nie toczy ich jakaś choroba,
jedynie na małej nie do końca rozwiniętej melisie był jakiś pasożyt.
Zmartwiona usunęłam zarażone liście i łodyżki po czym umyłam roślinę.
-Zawsze tak o nie dbasz ?
Słysząc za sobą nieznany mi głos obróciłam się gwałtownie, przede mną
stał basior.Jeszcze nigdy go nie widziałam. Niepewnie skinęłam głową.
-O wszystko trzeba dbać.
Rzuciłam delikatnie się uśmiechając. Podniosłam się i zrobiłam kilka
kroków w jego stronę. Spojrzał się na mnie z góry, był dużo większy ode
mnie więc delikatnie uniosłam pyszczek.
-Jestem Shiori, ale mów mi Shi.
Uśmiechnęłam się szeroko pokazując białe kły.
(Ktoś ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz