piątek, 18 września 2015

Od Rivaille do kogoś

Słońce coraz to później wyłaniało się zza horyzontu, ja natomiast coraz to później się budziłem. Spojrzałem się na zewnątrz, było już ciemno. Przez chmury które spowiły nocne niebo nie było prawie nic widać. Pokręciłem głową poirytowany, nie lubiłem takiej pogody zwłaszcza kiedy musiałem iść na polowanie. Głód nie dawał mi spokoju już od godziny jednak nie miałem ochoty wychodzić z przytulnej i ciepłej jaskini. Podniosłem się i powolnym wciąż ospałym krokiem wyszedłem na zewnątrz. Wiatr od razu uderzył w moje ciało, zacisnąłem zęby i zacząłem brnąć przez mokre od zeszło nocnej burzy podłoże. Łapy zapadały mi się w błocie mimo zimna i przemoczonych łap szedłem dalej. Nastawiłem uszy i zacząłem się przyczajać słysząc dosyć głośny szelest. Zbliżałem się powoli do wysokiej trawy uważając na każdy krok. Kiedy byłem już odpowiednio blisko wyskoczyłem w górę po czym wygiąłem się. Pysk zanurzyłem w wysokiej trawie, w szczęki chwyciłem młodego zająca.
~*~
Leżałem w pobliżu miejsca w którym upolowałem zwierzynę. Postanowiłem chwilę odpocząć jako, że po zjedzeniu zająca upolowałem jeszcze kilka jego pobratymców. Odetchnąłem z ulgą nie czując już głodu, ułożyłem się wygodnie. Zamknąłem oczy i odprężyłem się i zacząłem odpływać. Rozproszył mnie jednak melodyjny śpiew. Uniosłem głowę i nastawiłem uszy, był to słodki i bardzo przyjemny dla słuchu głos. Podniosłem się i powoli podążyłem za nim. Już po chwili stałem za siedzącą nad strumykiem waderą.

(Jakaś wadera ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT