Jeszcze kilka minut siedziałyśmy w wodzie. W końcu znudziło nam się i
wyszłyśmy. Otrzepałam się z nadmiaru wody i usiadłam wygrzewając się w
słońcu. Amber dosiadła się obok. Kiedy wyschły nam futra, wstałam.
- Zapolujemy? O tej porze roku jest dużo miejsc gdzie roi się od saren - uśmiechnęłam się do wadery.
- Jasne. To pływanie zaostrza apetyt. - Odarła. Po drodze jedna myśl nie
dawała mi spokoju. "Czy ja ją spotkałam już wcześniej? "Moja
przyjaciółka wyglądała podobnie..."- myślałam. Ustałam.
- Hej, Amber... Czy my się nie poznałyśmy wcześniej?- spytałam.
- To nie możliwe chyba, że...- zamyśliła się.
- Chyba, że co?- naciskałam.
- Przypominasz mi moją przyjaciółkę z dzieciństwa... - Dokończyła.
Na te słowa ustałam jak słup soli. Czyżby to ona..? Moja najlepsza przyjaciółka z czasów starej watahy? Pamięta mnie?
- To ja - odpowiedziałam cicho.
- Hm?
- To ja Amber. Twoja przyjaciółka, pamiętasz mnie?- dodałam nieco głośniej.
- Moment... Przypominam sobie, wojna, twoi rodzice, ucieczka i dawna przyjaźń... - Odparła z nadzieją w głosie.
- Też to pamiętam. Amber co się z Tobą działo! Ta głupia wojna
rozdzieliła naszą przyjaźń. Pamiętasz jak obiecałyśmy sobie wtedy na
łące, wieczną znajomość?- spytałam z nadzieją. W tej chwili wszystko
wokół mnie zniknęło, przed moimi oczami byłam ja i Amber. Na polanie,
wycie wilków - sygnał ostrzegawczy i płonących las. Wojna, śmierć
rodziców, ludzie! Z mojego koszmaru wybawił mnie głos wadery,
mówiącej...
<Amber? Znów przyjaciółki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz