Zdarzyło się to pewnej nocy, gdy potomstwo Ramzy i Letusa, wilki
obdarzone boską mocą rodzicielki sprawowały pieczę nad światem, za ich
matkę, która poległa w boju. Wspólnie starali się odbudować świat,
cierpiący po wojnie z przesiąkniętymi złą magią tworami Chaosu.
Suna, opiekunka zwierząt i szczeniąt krążyła właśnie po jednym z lasów,
obdarowując do przeróżnymi mieszkańcami-jeleniami, dzikami, wiewiórkami,
wężami, insektami. W pewnej jednak chwili zamyśliła się. Objęła
wzrokiem uśpiony nocną aurą las i stwierdziła, iż to magiczne miejsce w
mroku traci swą majestatyczną poświatę. Postanowiła, zatem stworzyć
istotki małe , delikatne i niegroźne, równocześnie jednak wyróżniające
się na tle nocy i tajemnej kniei. Całą następną noc i cały następny
dzień skupiała się na tworzeniu małego insekta, który w mroku pocznie
błyskać żywym, radosnym światełkiem. Ot jednak pojawił się problem-Suna,
bowiem nie była w stanie obdarować stworzonka blaskiem podobnym do
wesołego płomyka, gdyś ani światłem, ani ogniem władać nie potrafiła.
Udała się, zatem do boga ognia, Musuko, by poprosić go o promyk dla ów
istotek. Basior nie widział ku temu przeciwwskazań. Tchnął w owada
cząstkę swej mocy, nadając mu zdolność lśnienia, gdy wokół zapanuje
mrok. Suna podziękowała serdecznie władcy ognia i wróciła wraz z tworem
do magicznego lasu.
Już następnej nocy pomiędzy pniami starych sosen hasały w powietrzu
tysiące małych, skrzących się w mroku owadów. Od światła przez nie
rzucanego Suna ochrzciła nowy gatunek nazwą Świetliki. Bardzo była dumna
z hożych insektów, lubujących się w wieczornych harcach. Sama nie raz
łapała się na beztroskiej zabawie z robaczkami, dostrzegła również
innych bogów zafascynowanych lśniącymi świetlikami.
Wiadomość o nowych mieszkańcach lasu szybko obiegła bogów, w tym
panującego czasem Jikana. Basior udał się o późnej porze do magicznego
lasu by ów wspaniały twór podziwiać. Nie tylko on wpadł na tej pomysł,
bowiem bogini mądrości-Myalo również nie widziała świetlików i tej
akurat nocy postanowiła w końcu odkryć nowe stworzenia. Tak wpadli na
siebie w samym sercu kniei, na małej polance zroszonej światłem księżyca
i ozdobionej setkami świecących jasnym blaskiem świetlików. Jikan
zawstydził się bardzo-zapatrzony w małe istotki nie spostrzegł kroczącej
w tą sama stronę wadery, tak, więc zderzenie było nieuniknione.
-Wybacz mi, droga Myalo. – uchylił nisko głowę. – Majestat ów owadów tak
zwrócił mą uwagę, iż nie spostrzegłem twej osoby. Wybacz, proszę.
-Ależ Jikanie, wina nie leży tylko po twej stronie. – odparła spokojnie
bogini. – Ja również zapatrzyłam się na twory Suny i nie zwróciłam uwagi
na istoty wokół mnie. Powinnam przeprosić, gdyż przyczyniłam się do
zderzenia w równym stopniu, co ty, bogu czasu.
Jikan skinął nieśmiało głową, prostując się niby pewnie, lecz w tym
geście kryła się trwoga-bowiem obecność Myalo działała na niego w sposób
onieśmielający. Nigdy nie odważył się porozmawiać z waderą, a tym
bardziej wyznać jej uczucie. Jednak teraz, nocą w czasie pełni, otoczeni
wspaniałym tłumem rozbrykanych świetlików postanowił w końcu przełamać
mur. Zaproponował swej lubej spacer o magicznym lesie. Wielka była jego
radość, gdy Myalo przyjęła propozycję. Tak każdej nocy krążyli po
puszczy, zapatrzeni w magiczny blask światełek, rozmawiając i zakochując
się w sobie. Tak skryte marzenie Jikana spełniło się-w końcu miał przy
sobie waderę, z którą chciał spędzić całą swoją wieczność. A gdy na
świat przyszła ich córeczka, bogini przeznaczenia, Unmei, ich szczęściu
nie było końca. Razu pewnego zabrali swe szczenię na pamiętną polankę.
Opowiedzieli córeczce o magii świetlików, że to dzięki nim ich miłość
powstała i za ich sprawą narodziła się właśnie ona. Unmei zachwycona
błyszczącymi owadami, a także tym, czego dokonały, postanowiła po raz
pierwszy użyć swej mocy. Tchnęła w część istoto magię szczęścia i
przeznaczenia-pomyślała, bowiem, że skoro te niewinne istotki nawet,
jako śmiertelne, niewinne twory były w stanie złączyć serca dwójki
bogów, to będą w stanie uszczęśliwić także inne wilki zamieszkujące te
ziemię. Tak oto lśniące insekty obdarzone zostały darem spełniania
marzeń.
-Złapać je będzie trudno, gdyż marzenia nie można urzeczywistnić od
tak.-pomyślała mała Unmei. –Jednak, jeśli ktoś będzie wytrwały w swych
celach to pewnego dnia ziści się ona za sprawą tychże stworzeń.
Mimo wielkiej mocy nadanej przez bogini przeznaczenia, magia świetlików
nie była na tyle silna, aby spełnić każde marzenie-zamiast tego w tych
trudniejszych celach dawały siłę i wiarę, by dalej przeć do ich
spełnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz