-Wyczułam, że jesteś silną wojowniczką dlatego proszę cię byś pokonała
mojego strażnika, który pilnuje czy nie używam swoich mocy by się
wydostać w zamian mogę spełnić twoje życzenie i odpowiedzieć na jedno
twoje pytanie
Przyjrzałam jej się uważnie, musiało jej na tym bardzo zależeć, że sprowadziła mnie aż tutaj, dlatego powiedziałam poważnie:
-Nie jestem dobrą wojowniczką, ale pomogę ci. Kto jest twoim
strażnikiem?- Primum skierowała swoją drobną rączkę na jedną ze ścian,
gdy przyjrzałam jej się dokładniej zobaczyłam małe drzwiczki. Gdy
wyszłam z promienia światła znów wyglądałam tak jak wcześniej, szczurzy
ogon, długie uszy wychudzony wygląd. Skierowałam się po chwili do
miejsca które wskazała dziewczynka. Otworzyłam małe drewniane drzwiczki,
były dość niskie tak ,że ocierałam się uszami o framugę. Za nimi
znajdował się dość długi korytarz, szłam nie pewnie przed siebie po
jakiś paru minutach zobaczyłam światełko w tunelu, przez co
przyśpieszyłam kroku. Gdy z niego wyszłam moim oczom ukazał się
przerażający widok. Była to bardzo wielka jaskinia oświetlana porostami
,które emitowały kolorowe światła, pośrodku jej stał dziwny czarny
stwór. Przypominał on budową wielkiego psa, jednak miał bardziej
umięśniony korpus, jego pysk wyposażony był w zęby jak u piranii albo
rekina miał prawie trzy metry wzrostu. Nie miał oczu były one zarośniętą
skórą co tworzyło dość makabryczny widok. Na końcu wielkiego pyska
znajdował się nos wielkości jabłka albo piłki, wielkie nozdrza szybko
się poruszały, wyłapując nawet najdrobniejszy zapach. Uszy w porównaniu
do reszty ciała były normalne, lekko szpiczaste. Zastanawiałam się jak
pokonać to bydle, jednak nie dano mi tego czasu, ponieważ Waru wyczuł
mój zapach. Od razu odwrócił się w moim kierunku i wyszczerzył groźnie
kły próbując mnie zjeść, jednak udało mi się zrobić uniku. Znalazłam się
pod brzuchem bestii już miałam ją zaatakować, ale zostałam
przygnieciona jej wielkim cielskiem. Próbowałam się wyswobodzić jednak
na marne, dlatego użyłam swojej mocy cienia i stworzyłam kolce, które
wbiły się w masywne cielsko bestii. Potwór wstał i skierował swoje ostre
zęby w moim kierunku, wykorzystałam to by wskoczyć mu na głowę.
Próbowałam uśmiercić bestie, jednak miała za grubą szyje i nie mogłam
jak u jelenia przegryźć tchawicy, musiałam znaleźć inny sposób by
pokonać Waru. Gdy monstrum poczuło, że jestem na jego grzbiecie zaczęło
rzucać się na różne strony, by mnie zrzucić. By uniknąć bolesnego
upadku, który najpewniej skończył by się stratowaniem oplotłam swój
długi ogon wokół szyi potwora. Po chwili bestia przestała się rzucać i
zaczęła krztusić się swoją śliną, widząc to jeszcze mocniej zacisnęłam
ogon, jednak gdy to zrobiłam przedstawiciel Waru rzucił się plecami o
twardą ścianę, nie udało mi się na czas uciec dlatego zostałam
przygnieciona do twardego kamienia. Opadłam na ziemie z głuchym odgłosem
mam nadzieje ,że nie mam nic złamanego. Próbowałam wstać jednak
poczułam przeszywający ból w przedniej łapie. Zanim się zorientowałam
pysk bestii znalazł się parę centymetrów ode mnie, gdyby miał oczu już
byłabym martwa. Zmieniłam się w człowieka by móc się jakoś poruszać, tak
jak myślałam przednia łapa była odpowiednikiem ręki, dzięki temu mogłam
dalej walczyć. Wskoczyłam ponownie na grzbiet bestii i objęłam jej
korpus mocno nogami, by znów nie spaść. Wyczarowałam z cienia czarną i
szorstką linę, posłużyłam się nią by udusić potwora, ale nie było to
takie łatwe ponieważ co chwile rzucał się w każdym kierunku próbując
mnie zrzucić. Jednak po kilku nie udanych próbach udało mi się owinąć
szyje bestii sznurem, gdy to zrobiłam pociągnęłam go mocno do siebie
zacieśniając węzeł na szyi potwora. Ten w ramach odpowiedzi na moje
próby zaczął się jeszcze bardziej gwałtownie rzucać, jednak na próżno
ponieważ dzięki sznurkowi trzymałam się mocno na grzbiecie. Bestia
czując, że to nie działa zaczęła obijać się o ściany na których
wyczarowałam kolce, co prawda i moje nogi cierpiały przez to ale nie
przestawałam. Po paru minutach nadziewania się na kolce i duszenia
bestia padła na ziemie z przyjemnym dudnięciem. Zsiadłam z truchła
zdyszana i poobijana, by mieć pewność, że bydlak zdechnął odcięłam mu
głowę. Zrobiłam parę chwiejnych kroków w stronę małego tunelu po czym
padłam z wycieńczenia.
****Po nie wiadomo jakim czasie****
Obudziły mnie jasne promienie słońca i głośne ćwierkanie ptaków.
Otworzyłam powoli oczy jednak natychmiast je zamknęłam oślepiona jasnym
światłem. Wstałam cała obolała , rozejrzałam się zdziwiona znajdowałam
się na jakiejś łące a wokół mnie zebrały się elfy, driady i nimfy,
które trzymały w dłoniach jakieś drobne przedmioty. Spojrzałam na swoje
rany, które zostały opatrzone liśćmi i jakimiś maśćmy ,przyjrzałam się
smukłym istotom i zapytałam z lekkim uśmiechem:
-To wy mnie uleczyłyście?
-Tak poprosiła nas o to Primum- Powiedziała to driada z niebieskimi
włosami i błękitną skórą ubrana była w srebrną sukienkę na której
znajdowały się kropelki wody, które mieniły się niczym kryształy.
-Bardzo wam dziękuje-Rozejrzałam się wokoło, niektóre leśne istoty
patrzyły na mnie z uśmiechem inne bez wyrazu. Gdy miałam pójść w swoją
stronę usłyszałam cichy głosik przypominający trel ptaków:
-Zaczekaj mamy coś dla ciebie.- Stanęłam przyglądając się driadą ,elfą i
nimfą, które podchodziły do mnie wręczając kartki, po pewnym czasie
zebrał się z tego niezły stosik gdy leśne istoty wręczyły mi wszystko co
miały rozeszły się szybko każda w swoją stronę, tylko jedna z nich
została. Podeszła do mnie niebiesko włosa driada która ukucnęła i
zawiesiła mi coś na szyi, gdy to zrobiła powiedziała pięknym głosem:
-Gdy będziesz miała pytanie albo życzenie do Primum wystarczy, że
wypowiesz jej imię trzy razy a się spełni, ten naszyjnik jest waszym
połączeniem . Tak jak obiecała dotrzyma słowa.- Driada zaczęła zbierać
kartki i gdy skończyła przewiązała je jakąś łodyżką. Wstała i oznajmiła z
uśmiechem:
-Mam na imię Calipso i jestem driadą leśnego stawu – Panienka wzięła
arkusz kartek i zaczęła iść przed siebie ,widząc, że się waham zapytała:
-Nie idziesz ?-Podbiegłam nie pewnie i powiedziałam cicho:
-Jestem Annabell. Dlaczego mi pomagasz? Mogłaś jak reszta pójść sobie
-Ale ja lubię pomagać. Po za tym pomogłaś Primum, która się z nami bawi i
opiekuje się nami, dlatego jestem ci wdzięczna . –Przednia łapa dalej
mnie bolała mimo szyn i opatrunku, dlatego zmieniłam się w człowieka by
nie obciążać łapy (dodam ,że jak zwykle nie miałam na sobie ubrań)
Calipso widząc to zdjęła ze swojej dłoni złotą bransoletkę i założyła
mi ją na moją zdrową dłoń. Gdy to zrobiła na mojej gołej skórze pojawiła
się lniana fiołkowa sukienka na samym jej dole, który sięgał mi aż do
kostek wszyte były białe lilie, które wyglądały jak prawdziwe jednak
wykonane były z materiału, na talii znajdował się pas wykonany z białego
złota. Z otwartymi oczami przyglądałam się sukience, zrobiłam też parę
obrotów. Zachwycona przytuliłam driadę i wyszeptałam z wielkim
uśmiechem:
-Dziękuje ci
-Nie ma za co nie mogłam przecież pozwolić byś paradowała na
golasa-Zaśmiałam się i dalej szliśmy w milczeniu rozkoszując się urokami
lasu. Czułam ,że znalazłam sobie przyjaciółkę Gdy dotarłyśmy do watahy
pożegnałam Calipso i zaniosłam kartki do Ashity, była na nich zapisana
historia świata szkoda jednak, że po łacinie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz