czwartek, 20 sierpnia 2015

Opowiadanie konkursowe od Annabell część III

-Wyczułam, że jesteś silną wojowniczką dlatego proszę cię byś pokonała mojego strażnika, który pilnuje czy nie używam swoich mocy by się wydostać w zamian mogę spełnić twoje życzenie i odpowiedzieć na jedno twoje pytanie
Przyjrzałam jej się uważnie, musiało jej na tym bardzo zależeć, że sprowadziła mnie aż tutaj, dlatego powiedziałam poważnie:
-Nie jestem dobrą wojowniczką, ale pomogę ci. Kto jest twoim strażnikiem?- Primum skierowała swoją drobną rączkę na jedną ze ścian, gdy przyjrzałam jej się dokładniej zobaczyłam małe drzwiczki. Gdy wyszłam z promienia światła znów wyglądałam tak jak wcześniej, szczurzy ogon, długie uszy wychudzony wygląd. Skierowałam się po chwili do miejsca które wskazała dziewczynka. Otworzyłam małe drewniane drzwiczki, były dość niskie tak ,że ocierałam się uszami o framugę. Za nimi znajdował się dość długi korytarz, szłam nie pewnie przed siebie po jakiś paru minutach zobaczyłam światełko w tunelu, przez co przyśpieszyłam kroku. Gdy z niego wyszłam moim oczom ukazał się przerażający widok. Była to bardzo wielka jaskinia oświetlana porostami ,które emitowały kolorowe światła, pośrodku jej stał dziwny czarny stwór. Przypominał on budową wielkiego psa, jednak miał bardziej umięśniony korpus, jego pysk wyposażony był w zęby jak u piranii albo rekina miał prawie trzy metry wzrostu. Nie miał oczu były one zarośniętą skórą co tworzyło dość makabryczny widok. Na końcu wielkiego pyska znajdował się nos wielkości jabłka albo piłki, wielkie nozdrza szybko się poruszały, wyłapując nawet najdrobniejszy zapach. Uszy w porównaniu do reszty ciała były normalne, lekko szpiczaste. Zastanawiałam się jak pokonać to bydle, jednak nie dano mi tego czasu, ponieważ Waru wyczuł mój zapach. Od razu odwrócił się w moim kierunku i wyszczerzył groźnie kły próbując mnie zjeść, jednak udało mi się zrobić uniku. Znalazłam się pod brzuchem bestii już miałam ją zaatakować, ale zostałam przygnieciona jej wielkim cielskiem. Próbowałam się wyswobodzić jednak na marne, dlatego użyłam swojej mocy cienia i stworzyłam kolce, które wbiły się w masywne cielsko bestii. Potwór wstał i skierował swoje ostre zęby w moim kierunku, wykorzystałam to by wskoczyć mu na głowę. Próbowałam uśmiercić bestie, jednak miała za grubą szyje i nie mogłam jak u jelenia przegryźć tchawicy, musiałam znaleźć inny sposób by pokonać Waru. Gdy monstrum poczuło, że jestem na jego grzbiecie zaczęło rzucać się na różne strony, by mnie zrzucić. By uniknąć bolesnego upadku, który najpewniej skończył by się stratowaniem oplotłam swój długi ogon wokół szyi potwora. Po chwili bestia przestała się rzucać i zaczęła krztusić się swoją śliną, widząc to jeszcze mocniej zacisnęłam ogon, jednak gdy to zrobiłam przedstawiciel Waru rzucił się plecami o twardą ścianę, nie udało mi się na czas uciec dlatego zostałam przygnieciona do twardego kamienia. Opadłam na ziemie z głuchym odgłosem mam nadzieje ,że nie mam nic złamanego. Próbowałam wstać jednak poczułam przeszywający ból w przedniej łapie. Zanim się zorientowałam pysk bestii znalazł się parę centymetrów ode mnie, gdyby miał oczu już byłabym martwa. Zmieniłam się w człowieka by móc się jakoś poruszać, tak jak myślałam przednia łapa była odpowiednikiem ręki, dzięki temu mogłam dalej walczyć. Wskoczyłam ponownie na grzbiet bestii i objęłam jej korpus mocno nogami, by znów nie spaść. Wyczarowałam z cienia czarną i szorstką linę, posłużyłam się nią by udusić potwora, ale nie było to takie łatwe ponieważ co chwile rzucał się w każdym kierunku próbując mnie zrzucić. Jednak po kilku nie udanych próbach udało mi się owinąć szyje bestii sznurem, gdy to zrobiłam pociągnęłam go mocno do siebie zacieśniając węzeł na szyi potwora. Ten w ramach odpowiedzi na moje próby zaczął się jeszcze bardziej gwałtownie rzucać, jednak na próżno ponieważ dzięki sznurkowi trzymałam się mocno na grzbiecie. Bestia czując, że to nie działa zaczęła obijać się o ściany na których wyczarowałam kolce, co prawda i moje nogi cierpiały przez to ale nie przestawałam. Po paru minutach nadziewania się na kolce i duszenia bestia padła na ziemie z przyjemnym dudnięciem. Zsiadłam z truchła zdyszana i poobijana, by mieć pewność, że bydlak zdechnął odcięłam mu głowę. Zrobiłam parę chwiejnych kroków w stronę małego tunelu po czym padłam z wycieńczenia.

****Po nie wiadomo jakim czasie****
Obudziły mnie jasne promienie słońca i głośne ćwierkanie ptaków. Otworzyłam powoli oczy jednak natychmiast je zamknęłam oślepiona jasnym światłem. Wstałam cała obolała , rozejrzałam się zdziwiona znajdowałam się na jakiejś łące a wokół mnie zebrały się elfy, driady i nimfy, które trzymały w dłoniach jakieś drobne przedmioty. Spojrzałam na swoje rany, które zostały opatrzone liśćmi i jakimiś maśćmy ,przyjrzałam się smukłym istotom i zapytałam z lekkim uśmiechem:
-To wy mnie uleczyłyście?
-Tak poprosiła nas o to Primum- Powiedziała to driada z niebieskimi włosami i błękitną skórą ubrana była w srebrną sukienkę na której znajdowały się kropelki wody, które mieniły się niczym kryształy.
-Bardzo wam dziękuje-Rozejrzałam się wokoło, niektóre leśne istoty patrzyły na mnie z uśmiechem inne bez wyrazu. Gdy miałam pójść w swoją stronę usłyszałam cichy głosik przypominający trel ptaków:
-Zaczekaj mamy coś dla ciebie.- Stanęłam przyglądając się driadą ,elfą i nimfą, które podchodziły do mnie wręczając kartki, po pewnym czasie zebrał się z tego niezły stosik gdy leśne istoty wręczyły mi wszystko co miały rozeszły się szybko każda w swoją stronę, tylko jedna z nich została. Podeszła do mnie niebiesko włosa driada która ukucnęła i zawiesiła mi coś na szyi, gdy to zrobiła powiedziała pięknym głosem:
-Gdy będziesz miała pytanie albo życzenie do Primum wystarczy, że wypowiesz jej imię trzy razy a się spełni, ten naszyjnik jest waszym połączeniem . Tak jak obiecała dotrzyma słowa.- Driada zaczęła zbierać kartki i gdy skończyła przewiązała je jakąś łodyżką. Wstała i oznajmiła z uśmiechem:
-Mam na imię Calipso i jestem driadą leśnego stawu – Panienka wzięła arkusz kartek i zaczęła iść przed siebie ,widząc, że się waham zapytała:
-Nie idziesz ?-Podbiegłam nie pewnie i powiedziałam cicho:
-Jestem Annabell. Dlaczego mi pomagasz? Mogłaś jak reszta pójść sobie
-Ale ja lubię pomagać. Po za tym pomogłaś Primum, która się z nami bawi i opiekuje się nami, dlatego jestem ci wdzięczna . –Przednia łapa dalej mnie bolała mimo szyn i opatrunku, dlatego zmieniłam się w człowieka by nie obciążać łapy (dodam ,że jak zwykle nie miałam na sobie ubrań) Calipso widząc to zdjęła ze swojej dłoni złotą bransoletkę i założyła mi ją na moją zdrową dłoń. Gdy to zrobiła na mojej gołej skórze pojawiła się lniana fiołkowa sukienka na samym jej dole, który sięgał mi aż do kostek wszyte były białe lilie, które wyglądały jak prawdziwe jednak wykonane były z materiału, na talii znajdował się pas wykonany z białego złota. Z otwartymi oczami przyglądałam się sukience, zrobiłam też parę obrotów. Zachwycona przytuliłam driadę i wyszeptałam z wielkim uśmiechem:
-Dziękuje ci
-Nie ma za co nie mogłam przecież pozwolić byś paradowała na golasa-Zaśmiałam się i dalej szliśmy w milczeniu rozkoszując się urokami lasu. Czułam ,że znalazłam sobie przyjaciółkę Gdy dotarłyśmy do watahy pożegnałam Calipso i zaniosłam kartki do Ashity, była na nich zapisana historia świata szkoda jednak, że po łacinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT