Tym razem mój dzień zaczął się dość odwrócony do góry nogami. Wstając
rano jak zwykle słyszałem krzyki, pyski i wycie innych mieszkańców tej
watahy. Mimo to, dzisiaj darli się w najlepsze. Przez las słyszałem
pluski i mocne szamotanie się w wodzie. Cóż, moja jaskinia była bliska
jeziora, więc to może moja wina? Śmignąłem nie zauważony przez las i
zatrzymałem się przy moim najlepszym miejscu w tej watasze: małym
wodospadzie z źródłem i rwącym szerokim strumykiem, który płynął gdzieś
przez lasy.
Usiadłem nad wodospadem i wsłuchiwałem się w dźwięki przyrody. Ptaki
ćwierkały na drzewach radośnie przeskakując z gałąź na gałąź. Szum
strumyka, północny szkwał i zapach żywej natury. To właśnie lubiłem.
Ciszę, samotność. Od czasu dołączenia czułem się bardziej rozpoznawalny.
Ojciec nawet nie widział mojej twarzy, gdy nawet od szczeniaka
próbowałem się kryć przed innymi. Nawet przechodząc ścieżkami dawnej
watahy nikt nigdy nie widział mojej twarzy. Tutaj się coś zmieniło...
Może to jakiś znak? Może zupełnie powinienem być takim ''duszkiem'',
który pojawia się i znika. Chyba tak zrobię. Nie chcę być rozpoznawalny i
mieć poczucie, że jestem w centrum uwagi. Nigdy nie lubiłem się
odzywać, krzyczeć, spędzać czasu z rówieśnictwem.
Myśląc o wszystkim i niczym troszkę odpłynąłem patrząc w wspomnienia.
Powinienem stać się silniejszy... Spróbować jakoś zatrzymać to, co bez
przerwy mnie nęciło. ''Stań się odważny i bezwzględny, wtedy się
spotkamy''- słowa Lily'ego były wypowiadanie jakby wczoraj. Mimo to,
było to tak wiele lat temu. Już się stałem inny... A może jednak
czekałem na coś co zmieni moje życie do góry nogami? Sam już nie wiem co
o tym myśleć. Jestem łotrem, czy bohaterem.... To życie niedługo
pokaże, choć sam nie wiem kiedy. Pewna osoba, nie może widzieć mojej
twarzy, sprawię jej ból samym widokiem. Jak tego uniknąć? Wtedy wokół
mnie zgromadził się porywisty wiatr. Moja cała grzywka falowała na
wietrze, a futro chaotycznie się układało. Spojrzałem w stronę, gdzie
płynął dalej rwący strumień. Zobaczyłem tam szarawą waderę z fioletowymi
oczyma i niebieską końcówką ogona i rogami po bokach czubka głowy.
Znowu ktoś widzi moją twarz... Będę bardziej rozpoznawalny przez wilki,
psia kość.
- Hej, ja cię zwą?- odezwała się nagle podchodząc bliżej, a mnie
sparaliżowało umożliwiając mi prawie że mruganie oczyma. Nigdy prawie
nikim w oko w oko nie rozmawiałem.
<Yasux?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz