piątek, 28 sierpnia 2015

Od Shiori do Hitachi'ego

Usiadłam nad stawem wbijając wzrok w taflę wody. Pojedyncze pasma grzywki opadły mi na oczy przesłaniając obraz, jednak nic nie zrobiłam. Dotknęłam pazurem wody po czym podniosłam łapę a krople zaczęły skapywać mi z pazura. Rytmiczne uderzanie kropli o powierzchnię zachęciło mnie do nucenia. Dobrze znana mi melodia, nie wiem skąd ją kojarzę. Jednak od czasu wypadku nigdy jej nie słyszałam, mimo to nuciłam ją dalej. Słowa piosenki od tak zaczęły pojawiać się w mojej głowie, powoli nasuwały mi się na język chcąc wyjść na światło dzienne. Otworzyłam pyszczek i wydobyłam z siebie cichy, melodyjny dźwięk. Nucenie przerodziło się w ciche podśpiewywanie a z czasem i to zmieniło się w pewne siebie śpiewanie. Zawyłam cicho kończąc piosenkę, serce zaczęło mi bić jak szalone a w głowie pojawiło się pełno obrazów. Nachodziły na siebie, coraz to nowsze chciały przebić się przez resztę. Oddech także przyśpieszył, patrzyłam się tępo w taflę stawu poddając się. Obrazy zaczęły przeradzać się krótkie historie, bawiące się szczeniaki oraz śmiejący się dorośli. Ten radosny obraz został zastąpiony ogniem, obrazy spłonęły. Przerażona oddychałam ciężko, nogi uginały się pode mną, mimo tego strachu czekałam na to co będzie dalej. Nagle jakby z popiołów wyłonił się tragiczny obraz, szczenię oglądające płonące ciała wilków. Zacisnęłam zęby i nie mogąc już dłużej patrzeć zamknęłam oczy.
-Dość ! Stop !
Krzyknęłam na całe gardło a łzy mimowolnie spłynęły mi po pyszczku. Od jakiegoś czasu wciąż widzę to samo, i mimo iż wiem co się pojawi i tak tego nie powstrzymuje. Nie chcę aby teraźniejsza ja zniknęłam. Westchnęłam ocierając łzy. Jaki to ma teraz sens ?
Odwróciłam się od stawu i chwiejnym krokiem poszłam wzdłuż jego brzegu, kamienie trzeszczały ocierając się o siebie. Był to tak nie przyjemny dźwięk, że aż położyłam uszy po sobie.
-Nie chcę zmian.
Wyszeptałam odtrącając większe kamienie o ostrych krawędziach. Jednak mimo mych starań i tak raniłam sobie łapy, nie mogłam odejść od stawu. I tak wszędzie są kamienie, ostre i chropowate głazy. Jęknęłam cicho kiedy brudna woda znajdująca się w przerwach między kamieniami dostała się do ran na poduszeczkach. Zebrałam w sobie ostatnie chęci i siły aby zawyć. Głośne przeplecione dramatem wycie rozniosło się po okolicy. Odczekałam chwilę zanim poszłam dalej, jednak nic się nie stało. Jak zwykle nikt się nie zjawił. Zrobiłam kolejny krok nie patrząc pod łapy, znów trafiłam na ostrą krawędź. Jedna z ran powiększyła się, krew ostawała na kamieniach brudząc je. Uniosłam ranną łapę i spojrzałam się na jej spód, duże rozcięcie było całe zabrudzone. Zaczynało mnie to boleć, zawyłam ostatni raz.
-Proszę, pomóż.
Wyszeptałam patrząc na lądującego przede mną wilka.

(Hitachi ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT