niedziela, 23 sierpnia 2015

Od Reiko do Riwaille

"Moje głośne sapanie słychać było w całej okolicy, a to wszystko przez to cholerne słońce, które akurat tego dnia musiało zaszczycić naszą planetę swoją jakże porządaną obecnością, oddając nam swoje jakże potrzebne ciepło, bez którego normalnie wymarlibyśmy z wyziębienia!" - pomyślałam ze zrezygnowaniem rozglądając się na wszystkie strony i lekko zdyszana, jak po maratonie, opadłam bezwiednie pod drzewem. "Rozpuszcze się zaraz jak cukier" - przyszło mi na myśl, gdy z każdą minutą coraz bardziej brakowało świeżego powietrza a przecież był to dopiero początek dnia. Spojrzałam z nadzieją w oczach w bezchmurne niebo, gdzie słonce niemiłosiernie grzało w wiatr jakby stracił swoją moc i ustał w jednym miejscu. "Ja chcę już zimę!" - krzyknęłam w myślach przewracając się na plecy z głośnym jękiem, jakby to miało mi w czymkolwiek pomóc.  "Rusz się i pobiegaj!" - szepnął mi mój głosik zamyślonym tonem. "Teraz? Czyś ty zwariował?!" - wrzasnęłam na niego, kręcąc głową z politowaniem . "Może trochę, ale lepsze to niż patrzenie, jak tyjesz w oczach". - sapnął z wyczuwalnym znudzeniem a mnie aż ciśnienie podskoczyło. "Cooo?!" - zacisnęłam mocno zęby - " Czy ty uważasz że jestem gruba!?". - spytałam zła głośno przy tym warcząc."No do chudych nie należysz...". - odpowiedział ze śmiechem, lecz jakby niepewnie. Oj stąpasz po kruchym lodzie..."Jak ja ci zaraz... " - warknęłam wstając na równe łapy. "Jakbyś nie był częścią mnie to bym ci skwasiła ten twój pyszczek." - ruszyłam wolnym truchtem przez łąkę. "Ale nie masz takiej możliwości, moje szczęście". "Ciesz się puki możesz" - powiedziałam i zaczęłam biec, by choć odrobinę poczuć chłodny wiatr we włosach."Mówi się peszek. Nic na to nie poradzisz, że Cię dręczę" ."Oj zamknij się już i mnie nie wkurzaj!" - przyśpieszyłam jeszcze bardziej, choć łapy odmawiały mi już posłuszeństwa. Kropelki potu spływały ze mnie tworząc cienkie stróżki, które kaskadą spadały na rozgrzaną glebę" Dobra już sobie idę...Zawołaj jak zatęsknisz hehe" "Jak se narysujesz1" "Tylko się nie popłacz czasami i już się nie denerwuj, bo złość piękności szkodzi" "Grrrr" - warknęłam ostatni raz, po czym spojrzałam w stronę lasu, a tam... coś nagle wyskoczyło z ciemności i z głośnym piskiem zaryło o ziemie. "Za blisko, nie zdążę wyhamować!" - pomyślałam i w ostatniej chwili wyminęłam stworzenie, które powoli się podnosiło. Mignęłam mu dosłownie kilka centymetrów przed pyszczkiem, po czym odbiegłam kawałek w stronę lasu. Zatrzymałam się i odwróciłam przygotowana do ataku. Dokładnie zlustrowałam przybysza od łap aż po sam czubek głowy. Nie wiele myśląc rzuciłam się w jego stronę przygniatając go do ziemi. Przybliżyłam swoje kły do jego gardła, gotowa by rozszarpać je na kawałki, ale moja ofiara szybko z siebie zrzuciła.Otrzepałam się z kurzu głośno warcząc , po czym spojrzałam na samca chłodnym wzrokiem.- Reiko ! Co się stało ? - spojrzałam na biegnąca w moim kierunku Ashitę, lecz zignorowałam ją i bacznie przyglądałam się przybyszowi.
- Ktoś ty ? - zapytała wadera a jej wzrok spoczął na basiorze.
- Jestem Rivaille - sapnął nawet na nas nie patrząc. "Co za...ukręcę mu zaraz łeb!" - pomyślałam najeżając się trochę.
- Może trochę szacunku dla alfy - warknęłam ze złością patrząc na jego znudzona minę i mimowolnie prychnęłam pod nosem szczerząc kły w irytacji. "On cię ignoruje" - naśmiewała się ze mnie moja druga połowa, co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło. Samica alfa patrzyła to na mnie to na niego, jakby próbując znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Spokojnie Rei, nie daj się mu sprowokować - szepnęła cicho i uśmiechnęła się do niego. "Ona se chyba żarty stroi!?" - pomyślałam z rezygnacją kręcąc głową.
- Jak ja mam być spokojna, gdy ten - tu wskazałam łapką w basiora - gościu wyskakuje jak wariat z lasu i w dodatku zachowuje się jak Primadonna ignorując zarówno mnie i ciebie - sapnęłam przez zęby i usiadłam spokojnie na ziemi, patrząc na niego.
- Słucham!? - wrzasnął zły, choć było widać, że rzadko kiedy się unosi. "Czyżbym trafiła w sedno?"  - uśmiechnęłam się do siebie. - Jak już coś to ty możesz być ta Primadonna czy coś, ale ja jestem w 100% basiorem!
- Oj przepraszam wasza wysokość - wycedziłam z pogardą w głosie patrząc nienawistnie w jego oczy czym odpłacił mi tym samym. Moja druga, ta wredna strona dawała o sobie znać, jak zwykle w odpowiednim momencie - zapomniałam, że to samce z zerowym ilorazem inteligencji, potocznie nazywane są stu procentowymi basiorami, tak więc zgadzam się, iż należysz do tej grupy. - zmrużyłam oczy i spojrzałam na niego, w momencie kiedy przygryzł wargę, powstrzymują się przed dogryzieniem mi. Krew, aż w nim wrzała, a oczy ciskały gromy i gdyby mógłby zabić, na pewno by to zrobiły bez wahania. Na swój sposób, było to nawet se... "Ogarnij się!" - potrząsnęłam głową gwałtownie odpędzając myśli, po czym przeniosłam wzrok na Ashite.
- Co z nim zrobimy? - zapytałam od niechcenia opanowując chęć wbicia się przybyszowi w tętnice szyjną i patrzenia jak z jego ciałka ulatują wszystkie iskierki życia. Przymknęłam powieki przywołując w głowie ten cudowny obraz.
- Chciałbyś dołączyć do watahy? - zapytała spokojnie a mnie szczęka opadła.
- Ccoo!? - podskoczyłam jak oparzona patrząc na nią z przerażeniem. - Ale Ashita nie możesz!
- Niby czemu? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na pysku.
- No bo on... - "No właśnie co?" - no ten... - jąkałam się trochę patrząc na basiora - na pewno nie jest zainte....
- Chętnie dołączę do twojej watahy - przerwał mi nagle z chytrym uśmiechem.  Nasze spojrzenia skrzyżowały się nawzajem i w tamtej chwili wiedziałam, że będzie mnie dręczyć przy każdej nadarzającej się okazji. "Niedoczekanie twoje!"
- W takim razie, choć pokaże Ci twoja jaskinie - powiedziała z uśmiechem i ruszyła do przodu, gdy tymczasem ja stałam jak słup soli wpatrując się w jego oczy, które przeszywały mnie na wskroś. Prychnęłam cicho i bez słowa minęłam go zrównując się z Ashita. " Coś czuje, ze będą kłopoty" - przyszło mi na myśl, gdy jego wzrok ani na chwilę mnie nie zostawił...


Ashita? Rivaille? Przepraszam za moją wścibskość, ale tylko to przyszło mi na myśl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT