wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Ashity do Zuko

To było dziwne. Nie pamiętałam kompletnie nic. Jakiś basior, który przedstawił się jako Zuko, twierdził, że moje imię to Ashita, jestem alfą jakiejś watahy, a między mną, a nim jest coś więcej, niż przyjaźń. Na samą tą myśl czułam zakłopotanie. Dodatkowo, zauważyłam, że wilk nie wie chyba zbytnio, w którą stronę powinniśmy iść. Westchnęłam.
- Hej- powiedziałam.- Skoro nie kojarzysz trasy, to może lepiej nią nie chodźmy? Zgubimy się całkowicie.
- Będzie dobrze. Odzyskasz pamięć, Ash- mruknął ten, przedzierając się przez drzewa i krzewy, a także wysoką trawę, która znacznie utrudniała chodzenie.
Basior szedł cały czas przede mną, przez co nie widziałam jego twarzy. Dopiero po chwili, kiedy usiłował wyplątać łapę z gałęzi, dostrzegłam, jak bardzo musi się przejmować całą tą sytuacją. Jego oczy wyrażały desperację i niepoķój, zaś wargi miał zaciśnięte tak, że wyglądały jak prosta kreska.
- Nie przejmuj się- szepnęłam- będzie dobrze.
- No pewnie- odparł pewnym siebie tonem głosu. Jednak wyczułam w tym zdaniu nutę strachu, ale postanowiłam to przemilczeć.
Nagle zza drzew wyłoniła się szara wadera w towarzystwie białego basiora. Ci rozmawiali o czymś przyciszonymi głosami, a kiedy spostrzegli naszą dwójkę, od razu zamilkli.
- Ashi! Zuko! Co wy tu robicie?-zapytała nieznajoma wilczyca.
- Szukaliśmy was! Ash stało się coś, straciła pamięć.
- Spokojnie... Co się dokładnie wydarzyło?
Basior stojący tuż obok mnie wziął głęboki oddech i zaczął opowiadać:
- Byliśmy na spacerze w Alei Zakochanych...
-  Ach tak?- mruknęła z uśmiechem wilczyca.- Mów dalej.
- I właśnie wtedy zauważyliśmy dziwne światło-kontynuował Zuko.- Rozdzieliliśmy się, aby lepiej przejrzeć teren. Nagle usłyszałem jej krzyk- wskazał łapą w moją stronę.- Pobiegłem tam. Ash leżała, nieprzytoma. Kiedy się ocknęła, twierdziła, że mnie nie pamięta i tak dalej. Meredith, masz jakiś pomysł? W końcu jesteś medykiem!
Biały wilk, stojący nieco dalej cicho prychnął, bacznie mi się przyglądając.
- Może wężitruskawki pomogą- oznajmiła po namyśle wadera.- Znajdziecie je w wąwozie, na końcu Stardust Forest. Te owoce mogą wyleczyć z niemal każdej dolegliwości i tak dalej, ale są niezwykle rzadkie i trudne do zdobycia. My z Toshiro musimy gdzieś iść, więc nie damy rady wam pomóc.
- Powiedz przynajmniej, gdzie jest ten wąwóz- poprosił Zuko.
- Kierujcie się cały czas w prawo. To jakieś czterdzieści minut marszu. Pa- medyczka już szykowała się do odejścia, ale wystąpiłam gwałtownie na przód.
- Em... nic nie pamiętam co prawda, ale dziękuję za radę. I mam prośbę. Nie mówicie nic innym członkom tej watahy o mojej małej... dolegliwości. Jestem pewna, że źle by się to skończyło. Jeszcze raz dziękuję... i przepraszam- odwróciłam łeb, ruszając przed siebie, a Zuko ruszył tuż za mną.
- Dzięki, Meredith! Masz u mnie królika-krzyknął jeszcze.
-Trzymam za słowo- odparła wilczyca.- Uważajcie! Możliwe, że spotkacie potwora, który strzeże wężotruskawek. Jest silniejszy, niż się wydaje.
- Jasne.
Po tych słowach rozstaliśmy się. Ja i Zuko ruszyliśmy w prawo, a Meredith i ten biały basior... Toshiro, w lewo.
Przyglądałam się ptakom i drzewom dookoła nas. Nie odzywałam się ani słowem, podobnie jak mój towarzysz. W końcu nie wytrzymałam.
- Ładna pogoda, nie?- wypaliłam.
< Zuko? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT