Spojrzałam na Pinkiego nic nie rozumiejąc. Widocznie trafiłam na
jakiegoś heretyka bogini... Z takimi to jak z psycholami - trzeba mieć
podejście, bo inaczej spalą na stosie albo co. Najlepiej im przytakiwać.
- Tak, Celestia! To... Ja już będę lecieć - powiedziałam w końcu, mając
nadzieję, że Ashita nie każe mi dłużej z nim przybywać. Wydawał się być
przyjazny i w ogóle, ale nie specjalnie miałam ochotę na to, by mnie
nawracał.
- Czekaj, Sin. Może oprowadzisz naszego nowego członka? - odparła
wadera, ziszczając tym moje czarne myśli. No tak, wszyscy boją się
dziwnych osobników, gdyż jest to coś nowego, nieznanego, a przed czymś
takim truchleje każdy. Szkoda tylko, że to na mnie tym razem padło z
poznawaniem owego czegoś.
Jedną łapę już miałam w powietrzu, byłam gotowa, by odejść, ale
opuściłam kończynę, westchnęłam w duchu i odwróciłam się z powrotem do
wilków, uśmiechając się szeroko.
- Ależ oczywiście - rzekłam i zwróciłam się do basiora. - Chodź, pokażę ci tereny i przedstawię reszcie.
Co z tego, że również przybyłam kilka dni temu i jeszcze nie do końca
orientowałam się, gdzie co jest? Każą, to idziesz. Może towarzystwo
tegoż osobnika, który chciał głosić jedyną prawowitą boginię nie było mi
miłe, ale po chwili uświadomiłam sobie, że i tak nie mam nic lepszego
do roboty. Skinęłam więc na niego głową i odwróciłam się w celu
wyruszenia w drogę. Odeszłam kilka kroków zanim usłyszałam, że biegnie
za mną. Po chwili zrównaliśmy się i przez moment szliśmy w ciszy.
Widziałam, a raczej czułam, że roznosi go energia, więc ukróciłam jego
męki i zapytałam:
- Więc... Może opowiesz mi trochę o tej Celestii? - Pomimo całej jego
dziwności reakcja mego towarzysza była chyba najdziwniejszą reakcją,
jaką kiedykolwiek widziałam. Swoją drogą w życiu widziałam bardzo mało,
więc... Może skakanie wokół rozmówcy i nawijanie jak opętany na jakiś
temat jest normalne? W każdym razie tak właśnie zachowywał się Pinki,
gdy tylko skończyłam mówić.
- Toż to jedyna słuszna bogini! Pani Światła i Dnia, Królowa Eqestrii! -
zaczął, i tylko do tego momentu go słuchałam. Przytakiwałam i
okazywałam zainteresowanie, chociaż tak naprawdę podziwiałam piękno
natury. Lubię to robić, najbardziej w nocy, ale dzień też jest spoko.
Wpadło mi do głowy, że ta cała Celestia by mnie nie polubiła. Czemu?
Otóż wolę noc od dnia, ponieważ wtedy można obserwować gwiazdy i
księżyc, a gdy jest jasno... No, nie.
- To bardzo interesujące - mruknęłam, gdy doszliśmy do pierwszego
miejsca, które chciałam mu pokazać. - Mizu no Yume. Legenda głosi, że
jeśli wsłuchasz się w jej szum usłyszysz przemawiające do ciebie jej
duchy.
Pinki na chwilę przerwał swoją gadaninę i przypatrzył się wodzie.
Wyglądał na zaciekawionego, gdy postąpił kilka kroków w jej stronę. Nie
wiedziałam, czy to niebezpieczne, ale wolałam nie ryzykować. Zastąpiłam
mu drogę, kręcąc głową.
- Lepiej tam nie wchodzić, przynajmniej według mnie. Nie mam pojęcia,
czy owe duchy są przyjaźnie nastawione - wyjaśniłam. Wzrok basiora
skupił się na mnie.
- A jakie to są duchy? - spytał po kilku sekundach. Spojrzałam na niego,
skonsternowana tym, że nie znam odpowiedzi na jego pytanie.
- Nie wiem. Mówiłam już, że jestem tu nowa? - odparłam pytaniem na
pytanie, po czym potrząsnęłam głową. - Nie ważne. Chodźmy dalej.
Ruszyłam, a Gay powrócił do opowiadania o Eqestrii. Przypomniało mi się,
że już gdzieś słyszałam tą nazwę... Chyba od Yx (a tak właściwie, to
gdzie jest to walnięte stworzenie?), która mówiła, że to ,,kraina pełna
homoseksualistów". To jej słowa, nie moje!
Szczerze mówiąc, to nawet nie wiedziałam, gdzie idę. Miałam nadzieję, że
do Amfiteatru, ale... No cóż, moja orientacja w terenie na ogół jest
dość dobra, ale tego dnia postanowiła sobie ze mnie zadrwić i
zaprowadzić mnie do... Wodospadu Mizu. Od początku miałam wrażenie, że
to miejsce spodoba się Pinkiemu. Nie myliłam się.
Gdy tylko stanęliśmy u wejścia oczy Różowego rozbłysły tęczą (może
dlatego, że patrzył na to zjawisko atmosferyczne?) i zaczął rozglądać
się na boki.
- Co to za miejsce? - zapytał z zachwytem w głosie, stojąc jak wryty.
Zachichotałam pod nosem, widząc jego reakcje, ale szybko się opanowałam.
Stwierdziłam, że mogłoby zrobić mu się przykro czy coś w ten deseń.
- To jest... - zaczęłam, ale przerwało mi chrząknięcie. Odwróciłam się i
spojrzałam prosto na szarego, puchatego wilka z dziwacznymi,
niebieskimi falami na bokach. Nie znałam tu wszystkich, a tego basiora
spotkałam chyba drugi lub trzeci raz i dotychczas z nim nie rozmawiałam,
nawet nie znałam jego imienia.
- Moglibyście się przesunąć? - zapytał uprzejmie, a ja potaknęłam i
zrobiłam, o co prosił. Trochę inaczej sprawy się miały z Wyznawcą
Jedynej Bogini Celestii, który... Zaczął się ślinić na widok przybysza.
Wszystko byłoby okey (no dobra, wcale nie), gdyby jego ślina była
normalna, ale ona przybrała masę kolorów, tworząc istną tęczę, jeszcze
bardziej kolorową niż ta za nami.
Spojrzałam na niego zdumiona, po czym popchnęłam go barkiem, by się
posunął, czego raczej sam by nie zrobił. Obcy wilk patrzył na to z
lekkim rozbawieniem.
<<Vin? Pinki?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz