niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Alice Cd opowiadania Vincenta

-Hmmmm...-zamyśliła się Esmeralda.
-I co?-spytał Vin.
-Na szczęście nic groźnego...będziesz musiała nosić opatrunki i codziennie przemywać ranę-zwróciła się do mnie.
-Dobrze.
Esmeralda najpierw przemyła mi ranę,a potem założyła mi opatrunek.
-Proszę...gotowe. Za tydzień przyjdź na kontrolę,dobrze?
-Dobrze. Dziękuję!-krzyknęłam wychodząc.
***Po wyjściu***
-Lepiej?-spytał basior.
-Tiaa-odparłam-fizycznie tak...
-A psychicznie?
-Tak samo...tylko na moją psychikę nikt nie założy opatrunku...
-Nie martw się...czasem nadchodzą takie chwile w życiu...taki czas krytyczny,ale on mija.
-Wiem...-westchnęłam.
-A co cię martwi. Lub czego ci brakuje?-spytał Vincent siadając pod drzewem.
-Nieważne-mruknęłam.
-Wszystko co rani serce,jest ważne-odparł Vin-no więc?
Popatrzyłam na niego.
-Nikt nie musi tego słuchać,ok?
-Ok...ale jak będziesz gotowa porozmawiać,to wiesz,gdzie mnie spotkać.
Uśmiechnęłam się.
-Jesteś niesamowity...
-Dziękuję-uśmiechnął się lekko.

Vin? Sorry,że krótkawe...brak we(ł)ny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT