Kiedy skończyłam, ze zdziwieniem zorientowałam
się, że do moich oczu napłynęły łzy. Cichy szept liści umilkł, ponieważ wiatr
przestał poruszać gałązkami. Zamrugałam szybko kilka razy, aby niechciane łzy
znikły z moich oczu. Znów spojrzałam na basiora. Patrzył w niebo; przestał już
stukać pazurem. W jego oczach odbiło się rozgwieżdżone niebo. Uśmiechnęłam się
lekko i powiedziałam cicho:
- Vincent... chcesz coś zobaczyć?
Opuścił łeb i spojrzał na mnie. Z oczami utkwionymi w moich oczach, spytał:
- Co chcesz mi pokazać?
- Przekonasz się. Chodź - tajemniczy uśmiech pojawił się na moim pyszczku, kiedy odwróciłam się, aby złapać się pnia pazurami i zacząć powoli schodzić z drzewa.
Po kilku minutach stałam już na miękkiej trawie pod drzewem, czekając na basiora, który dopiero po chwili stanął obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, co odwzajemnił, a potem ruszyłam bezszelestnie po miękkim podłożu. Świerszcze cicho wygrywały nieznaną nam melodię, a my w ciszy się im przysłuchiwaliśmy. Po zaledwie dziesięciu minutach omijania kłujących krzaków oraz smagających nas po grzbietach gałęzi drzew, stanęliśmy przed wielkim, płaskim kamieniem. Podeszłam do niego i zaczęłam coś po nim skrobać za pomocą pazurów (które, swoją drogą, są dość mocne). Po chwili na kamieniu widniał obrazek zajączka. Vincent stanął obok mnie, popatrzył na zajączka i stwierdził:
- Fajny.
- Będzie jeszcze fajniejszy - uśmiechnęłam się i siłą woli skupiłam się do myślenia o żywym zającu.
Po chwili kontury narysowanego zająca zaczęły świecić na niebiesko. A zaraz po tym cały obrazek zaczął promieniować jasnoniebieskim światłem. A potem... niebieski, świecący zając zeskoczył z kamienia i zaczął kicać dookoła nas. Vincent zaczął się śmiać, śledząc wzrokiem długoucha, który stanął w powietrzu przed pyszczkiem basiora i zaczął go obwąchiwać. Również zaczęłam się śmiać, gdy zając wskoczył Vincentowi na głowę i zaczął tarmosić za uszy. Basior przewrócił się na grzbiet, zrzucając z siebie wystraszonego długoucha. To było najlepsze w tych żywych obrazkach; fizycznie czuliśmy to co robią, ale my nie mogliśmy ich dotknąć. Nagle jednak mój śmiech zamarł, ponieważ przez moją głowę przebiegł straszny ból, coś w stylu oberwania wielkim kamieniem. Uklękłam na przednie łapy, sycząc z bólu i usiłując jakoś go opanować. Lecz po chwili obraz mi się załamał, a wszystko pochłonęła ciemność.
- Vincent... chcesz coś zobaczyć?
Opuścił łeb i spojrzał na mnie. Z oczami utkwionymi w moich oczach, spytał:
- Co chcesz mi pokazać?
- Przekonasz się. Chodź - tajemniczy uśmiech pojawił się na moim pyszczku, kiedy odwróciłam się, aby złapać się pnia pazurami i zacząć powoli schodzić z drzewa.
Po kilku minutach stałam już na miękkiej trawie pod drzewem, czekając na basiora, który dopiero po chwili stanął obok mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, co odwzajemnił, a potem ruszyłam bezszelestnie po miękkim podłożu. Świerszcze cicho wygrywały nieznaną nam melodię, a my w ciszy się im przysłuchiwaliśmy. Po zaledwie dziesięciu minutach omijania kłujących krzaków oraz smagających nas po grzbietach gałęzi drzew, stanęliśmy przed wielkim, płaskim kamieniem. Podeszłam do niego i zaczęłam coś po nim skrobać za pomocą pazurów (które, swoją drogą, są dość mocne). Po chwili na kamieniu widniał obrazek zajączka. Vincent stanął obok mnie, popatrzył na zajączka i stwierdził:
- Fajny.
- Będzie jeszcze fajniejszy - uśmiechnęłam się i siłą woli skupiłam się do myślenia o żywym zającu.
Po chwili kontury narysowanego zająca zaczęły świecić na niebiesko. A zaraz po tym cały obrazek zaczął promieniować jasnoniebieskim światłem. A potem... niebieski, świecący zając zeskoczył z kamienia i zaczął kicać dookoła nas. Vincent zaczął się śmiać, śledząc wzrokiem długoucha, który stanął w powietrzu przed pyszczkiem basiora i zaczął go obwąchiwać. Również zaczęłam się śmiać, gdy zając wskoczył Vincentowi na głowę i zaczął tarmosić za uszy. Basior przewrócił się na grzbiet, zrzucając z siebie wystraszonego długoucha. To było najlepsze w tych żywych obrazkach; fizycznie czuliśmy to co robią, ale my nie mogliśmy ich dotknąć. Nagle jednak mój śmiech zamarł, ponieważ przez moją głowę przebiegł straszny ból, coś w stylu oberwania wielkim kamieniem. Uklękłam na przednie łapy, sycząc z bólu i usiłując jakoś go opanować. Lecz po chwili obraz mi się załamał, a wszystko pochłonęła ciemność.
***
Poczułam, jak ktoś trąca mnie w pyszczek.
Otworzyłam lekko jedno oko; to Vincent szturchał mnie nosem. Kiedy zobaczył, że
się obudziłam, odetchnął z ulgą. Tym jednym okiem rozejrzałam się dookoła. Nadal
byliśmy w lesie, a niebieski zając zniknął. Otworzyłam drugie oko i uniosłam
łeb. Spojrzałam na Vincenta, który teraz usiadł przy ognisku, które widocznie
rozpalił, kiedy byłam nieprzytomna. On również na mnie patrzył surowym, srogim
wzrokiem. A potem powiedział głośno:
- Możesz mi wyjaśnić czemu straciłaś przytomność?
Aj... okropny ból może i ustał, ale najlżejszy dźwięk natychmiast uderzał we mnie ze zdziesięciokrotnioną siłą. Głos basiora zabrzmiał jak krzyk. Zmrużyłam oczy i założyłam jedną łapę na pyszczek, mówiąc cicho:
- Nie tak głośno...
Basior przechylił łeb na bok z zaciekawieniem. Spojrzałam w ogień. Właśnie... co to w ogóle było, ten nagły ból? Wesołe, roztańczone iskierki stąpały w powietrzu, a ogień trzaskał radośnie w ciszy lasu. Nadal wpatrując się w piękny płomień, powiedziałam nieco głośniej:
- Nie wiem, Vincent. Nie mam pojęcia co to było. Ale wiem jedno; nic dobrego.
- Możesz mi wyjaśnić czemu straciłaś przytomność?
Aj... okropny ból może i ustał, ale najlżejszy dźwięk natychmiast uderzał we mnie ze zdziesięciokrotnioną siłą. Głos basiora zabrzmiał jak krzyk. Zmrużyłam oczy i założyłam jedną łapę na pyszczek, mówiąc cicho:
- Nie tak głośno...
Basior przechylił łeb na bok z zaciekawieniem. Spojrzałam w ogień. Właśnie... co to w ogóle było, ten nagły ból? Wesołe, roztańczone iskierki stąpały w powietrzu, a ogień trzaskał radośnie w ciszy lasu. Nadal wpatrując się w piękny płomień, powiedziałam nieco głośniej:
- Nie wiem, Vincent. Nie mam pojęcia co to było. Ale wiem jedno; nic dobrego.
<Vin? To najprawdopodobniej wizja od Cruela, świadcząca o tym, że Cruel więzi gdzieś wujka Mav>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz