poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Od Toshiro do Meredith

Byłem ciekawy, co takiego zamierza mi pokazać wadera. Dobrze mi się z nią rozmawiało i byłem w stanie uwierzyć, że kiedyś się przyjaźniliśmy.
- No to daleko, czy nie?- marudziłem, śmiejąc się.
- Tak, bardzo!- krzyknęła Meredith.- Jakieś pięć godzin drogi!
Usiadłem na ziemi i wyciągnąłem łapy w górę.
- Nie dam rady. Zanieś mnie, proszę!
- Oj, Tosiek. To chyba basior powinien nosić wadery, a nie odwrotnie?
- Szczegóły. A gdyby się okazało, że ja jestem Toshira, a ty Mer? Nosiłabyś mnie wtedy?
Wadera również zaczęła się śmiać.
- Być może- oznajmiła.- Choć jestem przekonana, że teraz dasz radę dojść o własnych siłach. Chyba, że jestem gorszy ode mnie?
Gwałtownie wstałem.
- O nie, co to to nie! Biegiem! Przygoda!- krzyknąłem, po czym zacząłem biec.
Meredith zaczęła mnie gonić. Po chwili gnaliśmy obok siebie, co rusz się szturchając, bądź skacząc. Na miejsce dotarliśmy kilka minut później. Czyżby Meredith wcześniej robiła sobie ze mnie żarty?
- Tosiek! Zobacz, tu jest przejście- wadera weszła w wąski otwór i z pewnym trudem przeszła na drugą stronę.- Teraz twoja kolej!
Sceptycznie spojrzałem na wąskie przejście. Mimo wszystko, było za późno na to, by się wycofać.
- Ok, idę!- mruknąłem i zacząłem wcielać swoje słowa w życie.
Na początku szło dobrze. Jednak potem, kiedy chciałem wykonać kolejny krok, odkryłem, że nie mogę się ruszyć w żadną stronę. Szarpałem się, skakałem, wszystko. Meredith patrzyła na to wszystko z szerokim uśmiechem.
- Coś się stało?- zapytała.
- Utknąłem. Mogłabyś mi pomóc?
< Meredith? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT