poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Od Mystogana CD.Yasux

- Właściwie, nie wiem gdzie zmierzyć... Alfa nie ochrzani nas za wyjście poza tereny watahy?- stanąłem w miejscu i opuściłem uszy.
Coś nowego, dziwne, że znalazł sie ktoś, co nagle chce ze mną iść na wyprawę... Tak, ze mną! Jestem dość przymulony i zatroskany swoimi sprawami, by jeszcze wplątywać w to ją... Wydaje się być serdecznym i miłym wilkiem - tak jak większość tej watahy. Przypominała mi pewną osobę, z marzeniami i wieloma ambicjami. Z ukosa przyglądałem się Yasux czekając na propozycję "lidera" wyprawy.
- Ashii?- przyśpiewała jak poranny ptaszek i wydając minę napełnioną czystym uśmiechem. - Niee... Sądzę, że da nam na chwilę uciec - dodała ściszając głos w ostatnich słowach.
- Uciec? Cóż, mam nadzieję, że jakoś nam sie powiedzie, partnerze - uśmiechnąłem się na chwilę przekrecając nieco w przód mój korpus na magiczne przedmioty.
- W drogę! - zapiszczała z zachwytu i zaśmiała się.
Zdziwiłem się, że ta wadera, która przed chwilą chodziła zatroskana i była trochę agresywna zmieniła sie nie do poznania. Może będę psychologiem albo terapeutom? Yasux radośnie skakała wokół i potrząsała swoją bujną grzywką.
- Eeej, a gdzie tak w ogóle idziemy, co?- zwątpiła trochę tonem głosu, ale mimo to będąc nadal radosna.
Co taka energia od niej pulsuje? Jest na swój sposób magiczna, nie mówiąc o tym jakim zaufaniem obdarzyła nowo co poznałego wilka, który jest a'la a-społeczniakiem. Podziwiam ją, że z takim kimś nie bała sie wejść do lasu...
- Przed siebie Yx, to spontaniczna podróż... Mała podróż - dopełniłem i podważająco skinąłem głową.
- Będzie ciekawiee! Obronisz mnie jak jakiś smok zatrzaśnie mnie w wieży? - złapała się za czoło i udawała upadek na ziemię z braku sił.
Szybko przytrzymałem ją, widzę że wadery lubią być ratowane... I ot nowa informacja o płci pięknej.
- Tak, jak już cię zabieram to muszę jakoś dbać o ciebie, prawda? - pomogłem waderze wstać na równe nogi.
- Oczywiście, hihi - śmiała sie słodko, a na twarzy pojawiły sie jej rumieńce.
*3 godziny później*
- Mystoogaan, ile jeszcze? - westchnęła z wytchnieniem.
- Zmęczyłaś się, co? Jesteśmy w szacowaniu... Ćwiartki drogi jaką mam na sumieniu przejść - zastanowiłem się na chwilę i spojrzałem na waderę.
Nie wyglądała na jakkolwiek zmęczoną, miała tylko troszkę podpuchnięte oczy. Nie dziwię się, jak wstała tak wcześnie, jak spotkałem ją rano na polanie.
- Eee, nie no co ty. Tylko trochę bolą mnie łapy, to wszystko - dopełniła lekko trzepocząc rzęsami.
- Mało cię znam - rzekłem nagle a Yasux spojrzała na mnie zatrzymując się. Jej wyraz twarzy oczekiwał odpowiedzi.
- Ale... Mimo to wiem, że powinnaś teraz skakać dookoła mnie i zadręczać mnie pytaniami, co nie? - opuściłem głowę i zwróciłem uwagę na coraz szybciej zapadający zmrok.
- Haha, masz rację - już nic nie czuję!- naskoczyła mi na drogę i znowu była taka żywa i pełna energii jak dzisiejszego ranka. Skąd ona bierze tę energię...
- Gadanina gadanką, ale zobacz Yas. Robi sie ciemno, a zanim skończę wypowiadać to zdanie będzie noc i sie pogubimy - wskazalem jedną z moich lasek na księżyc, wychylał sie powoli zza horyzontu.
- Mów mi częściej Yx - uśmiechnęła się jakby nie słyszała tego co powiedziałem.
Jak chce bym ją tak nazywał... Nie będę nawiązywać sporów, ale chcę jakoś z nią się zaprzyjaźnić, bo chyba lepiej jest mieć kogoś przy boku...
- Dobrze więc... Yx, chodźmy znaleźć jakieś miejsce do spania... Robi sie też zimno
- Jak o tym wspomniałeś aż mi dreszczyk przeszedł po grzbiecie - zjeżyła sie nieco i wtulając się do moich płaszczy.
- Znajdziemy jakąś miejscówkę i pójdziemy spać - oznajmiłem podając Yx trochę mojego płaszcza ściągając go trochę z siebie.
Tak jakoś szliśmy w ciszy. W lesie poza terenami było cicho jak makiem zasiał, nawet ptaki tutaj nie przelatywały. W ogarniającej się mrokiem poświacie zauważyłem światełko w tunelu widząc w oddali jaskinię.
- Tam spędzimy noc.
<<Yasux? :3>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT