czwartek, 27 sierpnia 2015

Od Error'a do Annabell

Obudziłem się nagle,słysząc jakiś hałas.Poniosłem się szybko na łapach wpatrując w pobliskie krzewy,lecz niczego tam nie zauważyłem.Od razu skarciłem moją wyobraźnię za to,że budzi mnie bez powodu i z powrotem ułożyłem się na swoim miejscu.Położyłem się na boku,lekko przymykając oczy.Nie minęło pięć minut,a z lasu wyłoniła się znana mi już z widzenia sylwetka Annabell.Starałem się wyglądać na ogarniętego i wybudzonego,ale mi to raczej nie wyszło,bo byłem wciąż zaspany.Wadera wyglądała na przybitą i miał smętny wyraz pyszczka.Obróciłem łeb w jej stronę i postawiłem uszy,przyglądając się jej.Podeszła do mnie i usiadła obok mnie,a zrobiła to na tyle blisko,że by patrzeć jaj na pyszczek musiałem zadzierać głowę do góry.Chwilę siedzieliśmy w ciszy,którą przerwał mój zaspany głos
- Cześć,mała gdzie tak rano wychodzisz ? - Zapytałem nie bardzo wiedząc jak poprowadzić rozmowę
- Chciałam zapolować,ale...To znaczy nie zapolowałam - Wilczycy zaczął się plątać język
- Aha - Przerwałem jej,podnosząc się na łapach - I tak nie jestem głodny,nie wiem jak ty
- Ale żeby wyzdrowieć powinieneś jeść - Ann pouczyła mnie,zerkając na mnie troskliwie
- Po pierwsze,mam w dupie to co powinienem i zapewne zrobię na przekór wszelkim zasadom,a po drugie jestem zdrowy jak ryba - Odpowiedziałem arogancko
- Taa jasne - Wadera posłała mi ironiczne spojrzenie
Wstałem na łapy i poczułem nieprzyjemny ból w łopatce i na plecach.Jęknąłem cicho i wyprostowałem się przeciągając.Annabell patrzyła w dal nie zwracając na mnie większej uwagi.Rozejrzałem się dookoła i w tym samym momencie do moich uszu dobiegł ten sam hałas który mnie obudził.Szybko wytężyłem wzrok i słuch.Gapiąc się w zarośla stałem w bezruchu.Moja towarzyszka zauważyła to dziwne zachowanie
- Co ty znowu wyprawiasz ? - Zapytała z politowaniem w głosie
- Ciiiiiicho,bo to wystraszysz - Uciszyłem ją zatykając jej usta łapą
Nagle w krzakach coś zerwało się do biegu,automatycznie ja również ruszyłem do biegu.Goniłem coś co na początku zdawało się być kotem,lecz tak naprawdę było szopem płaczem.Biegłem przez wysokie trawy i paprocie,a Annabell biegła za mną próbując dowiedzieć się co się dzieje.Gdy zwierzak zwolnił,rzuciłem się mu do gardła ładując na ziemi,a Ann która ledwo co wyhamowała straciła równowagę i wywaliła się na mnie.Wbiłem kły w gardło szopa,lecz szybko poczułem ucisk w płucach i zacząłem się dusić puszczając stworzonko,które zmieniło się w Wilka,który stał nade mną i sprawiając,że nie mogę oddychać wpatrywał się przed siebie.Nagle gwałtownie odwrócił głowę do nas i wtedy wrócił mi oddech.Zacząłem łapczywie łapać powietrze,i gapić się na dużego brązowego Basiora.Podniosłem się i pomogłem wstać Annabell,która wyglądała na zmieszaną tą sytuacją.Nieznajomy stał niczym skamieniały patrząc się w ziemię przed sobą.Zerknąłem na ziemię,niebyło w niej nic szczególnego.Gdy podniosłem wzrok na Basiora jego już nie było.
- Widziałaś to ?! - Wykrzyknąłem zdumiony - Był i nagle go już niema ! Pozatym on był SZOPEM !
- Eee,Error spójrz na ziemię - Ann lekko przestraszona szturchnęła mnie w ramię
Na ziemi był ułożony z kamieni okrąg,którego środek był pusty i aksamitnie czarny.Wyglądało to jak jakieś wejście do próżni lub jakiegoś bardzo głębokiego tunelu.W tym momencie wiatr zawiał mocniej i coś zdawało się szeptać "wejdź...spróbuj...zaryzykuj...".Oddech mi przyspieszył.
- Co to jest do cholery ! - Wadera krzyknęła przysuwając się do mnie
- Nie wiem - Zacząłem nie pewnie - Ale myślę,że powinniśmy tam pójść
- Odwaliło ci do reszty ! - Wykrzyknęła,patrząc z lękiem na wnękę w ziemi
- Może i tak,ale chcę zaryzykować - Coś w głowie cały czas szeptało mi bym tam skoczył - Podjąłem decyzję,pójdę tam
- Przecież taki skok to samobójstwo - Annabell wciąż przekonywała mnie bym został
- Ale ja muszę
W tej samej chwili,wpatrując się w pustkę w okręgu zauważyłem,Zielony żywopłot i dwie pochodnie
- Ann ! To nie jest próżnia,tylko portal - Stwierdziłem
- Idę
Skoczyłem w portal,a Ann trzymając się kurczowo mojej łapy skoczyła ze mną.Po chwili spadliśmy na miękką trawę.Czułem się jakbym upadł z wysokości dwóch metrów.Natychmiastowo podniosłem się na łapy i rozgrzałem za Waderą,która stała kawałek obok.Podszedłem do niej
- Widzisz ? Żyjemy ! - Krzyknąłem radośnie przytulając ją
- Taaa,a czy ty widzisz to ? - Wilczyca wskazała łapą na wysoki na siedem metrów żywopłot z dużym otworem i drewnianą tabliczką przy nim.A na tej tabliczce znajdował się właśnie taki napis

"Witajcie odważni ! Czy jesteście gotowi przekroczyć granicę labiryntu ? Jeżeli to zrobicie,wrota zostaną zamknięte,a jedyne wyjście jest pod drugiej stronie"

Przeczytałem na głos i spojrzałem pytająco na moją towarzyszkę
- Idziemy ?

< Ann ? Idziemy na przygodę w labiryncie ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT