Obudziłem się nagle,słysząc jakiś hałas.Poniosłem się szybko na łapach
wpatrując w pobliskie krzewy,lecz niczego tam nie zauważyłem.Od razu
skarciłem moją wyobraźnię za to,że budzi mnie bez powodu i z powrotem
ułożyłem się na swoim miejscu.Położyłem się na boku,lekko przymykając
oczy.Nie minęło pięć minut,a z lasu wyłoniła się znana mi już z widzenia
sylwetka Annabell.Starałem się wyglądać na ogarniętego i
wybudzonego,ale mi to raczej nie wyszło,bo byłem wciąż zaspany.Wadera
wyglądała na przybitą i miał smętny wyraz pyszczka.Obróciłem łeb w jej
stronę i postawiłem uszy,przyglądając się jej.Podeszła do mnie i usiadła
obok mnie,a zrobiła to na tyle blisko,że by patrzeć jaj na pyszczek
musiałem zadzierać głowę do góry.Chwilę siedzieliśmy w ciszy,którą
przerwał mój zaspany głos
- Cześć,mała gdzie tak rano wychodzisz ? - Zapytałem nie bardzo wiedząc jak poprowadzić rozmowę
- Chciałam zapolować,ale...To znaczy nie zapolowałam - Wilczycy zaczął się plątać język
- Aha - Przerwałem jej,podnosząc się na łapach - I tak nie jestem głodny,nie wiem jak ty
- Ale żeby wyzdrowieć powinieneś jeść - Ann pouczyła mnie,zerkając na mnie troskliwie
- Po pierwsze,mam w dupie to co powinienem i zapewne zrobię na przekór
wszelkim zasadom,a po drugie jestem zdrowy jak ryba - Odpowiedziałem
arogancko
- Taa jasne - Wadera posłała mi ironiczne spojrzenie
Wstałem na łapy i poczułem nieprzyjemny ból w łopatce i na
plecach.Jęknąłem cicho i wyprostowałem się przeciągając.Annabell
patrzyła w dal nie zwracając na mnie większej uwagi.Rozejrzałem się
dookoła i w tym samym momencie do moich uszu dobiegł ten sam hałas który
mnie obudził.Szybko wytężyłem wzrok i słuch.Gapiąc się w zarośla stałem
w bezruchu.Moja towarzyszka zauważyła to dziwne zachowanie
- Co ty znowu wyprawiasz ? - Zapytała z politowaniem w głosie
- Ciiiiiicho,bo to wystraszysz - Uciszyłem ją zatykając jej usta łapą
Nagle w krzakach coś zerwało się do biegu,automatycznie ja również
ruszyłem do biegu.Goniłem coś co na początku zdawało się być kotem,lecz
tak naprawdę było szopem płaczem.Biegłem przez wysokie trawy i
paprocie,a Annabell biegła za mną próbując dowiedzieć się co się
dzieje.Gdy zwierzak zwolnił,rzuciłem się mu do gardła ładując na ziemi,a
Ann która ledwo co wyhamowała straciła równowagę i wywaliła się na
mnie.Wbiłem kły w gardło szopa,lecz szybko poczułem ucisk w płucach i
zacząłem się dusić puszczając stworzonko,które zmieniło się w
Wilka,który stał nade mną i sprawiając,że nie mogę oddychać wpatrywał
się przed siebie.Nagle gwałtownie odwrócił głowę do nas i wtedy wrócił
mi oddech.Zacząłem łapczywie łapać powietrze,i gapić się na dużego
brązowego Basiora.Podniosłem się i pomogłem wstać Annabell,która
wyglądała na zmieszaną tą sytuacją.Nieznajomy stał niczym skamieniały
patrząc się w ziemię przed sobą.Zerknąłem na ziemię,niebyło w niej nic
szczególnego.Gdy podniosłem wzrok na Basiora jego już nie było.
- Widziałaś to ?! - Wykrzyknąłem zdumiony - Był i nagle go już niema ! Pozatym on był SZOPEM !
- Eee,Error spójrz na ziemię - Ann lekko przestraszona szturchnęła mnie w ramię
Na ziemi był ułożony z kamieni okrąg,którego środek był pusty i
aksamitnie czarny.Wyglądało to jak jakieś wejście do próżni lub jakiegoś
bardzo głębokiego tunelu.W tym momencie wiatr zawiał mocniej i coś
zdawało się szeptać "wejdź...spróbuj...zaryzykuj...".Oddech mi
przyspieszył.
- Co to jest do cholery ! - Wadera krzyknęła przysuwając się do mnie
- Nie wiem - Zacząłem nie pewnie - Ale myślę,że powinniśmy tam pójść
- Odwaliło ci do reszty ! - Wykrzyknęła,patrząc z lękiem na wnękę w ziemi
- Może i tak,ale chcę zaryzykować - Coś w głowie cały czas szeptało mi bym tam skoczył - Podjąłem decyzję,pójdę tam
- Przecież taki skok to samobójstwo - Annabell wciąż przekonywała mnie bym został
- Ale ja muszę
W tej samej chwili,wpatrując się w pustkę w okręgu zauważyłem,Zielony żywopłot i dwie pochodnie
- Ann ! To nie jest próżnia,tylko portal - Stwierdziłem
- Idę
Skoczyłem w portal,a Ann trzymając się kurczowo mojej łapy skoczyła ze
mną.Po chwili spadliśmy na miękką trawę.Czułem się jakbym upadł z
wysokości dwóch metrów.Natychmiastowo podniosłem się na łapy i
rozgrzałem za Waderą,która stała kawałek obok.Podszedłem do niej
- Widzisz ? Żyjemy ! - Krzyknąłem radośnie przytulając ją
- Taaa,a czy ty widzisz to ? - Wilczyca wskazała łapą na wysoki na
siedem metrów żywopłot z dużym otworem i drewnianą tabliczką przy nim.A
na tej tabliczce znajdował się właśnie taki napis
"Witajcie odważni ! Czy jesteście gotowi przekroczyć granicę labiryntu ?
Jeżeli to zrobicie,wrota zostaną zamknięte,a jedyne wyjście jest pod
drugiej stronie"
Przeczytałem na głos i spojrzałem pytająco na moją towarzyszkę
- Idziemy ?
< Ann ? Idziemy na przygodę w labiryncie ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz