No tak, to było raczej jasne dlaczego tak wylądowałam. Zaśmiałam się i
zeszłam z panny. Siadłam obok i wlepiłam swe gały wprost na szarą
waderę. Uderzyłam kilka razy ogonem o ziemię.
- Dobrze więc, powiedz jak masz na imię?- zapytałam nieco zmieniając
głos. Owa osobnicza odgarnęła włosy z pyska i uniosła obie brwi.
- Sinsay, ale mów mi Sin- westchnęła i otrzepała się z ziemi. Zmierzyłam
ją bacznie wzrokiem. Była to średniej wielkości wadera, ciut wyższa ode
mnie z ciemną czupryną. Miała ładne błękitne pazurki. Zauważyłam, że
jedno oko ma jaśniejsze, zapewne jest na nie ślepa. Podniosłam zadek z
podłoża i podeszłam bliżej.
- Ja jestem Yasux, w skrócie Yx. Bardzo lubię truskawki i uważam, że
masz ładne pazurki- wypaliłam niczym armata nie zastanawiając się nad
swoimi słowami. Sin wykrzywiła pysk w ,,uśmiech".
-Em..dzięki? W każdym razie, dlaczego na mnie wpadłaś?- zadała mi
pytanie. Nienawidzę ich. Są takie....pytajne. Wzdrygnęłam się na sam
dźwięk końcówki oznaczającej ,,pytanie" i machnęłam łapą.
-A nie wiem. Byłam w pobliżu to tak sobie wpadłam- zażartowałam lecz
wadera się nie zaśmiała. Bardziej nerwowo machnęła ogonem wzdychając.
- Uważasz to za żart?- znowu zapytała.
- Za prześmieszny żart- dodałam dla podkreślenia. Nastała krótka cisza.
Atmosfera się zagęszczała i czułam, że moja nowa przyjaciółka ma zamiar
odejść. W końcu moje obawy się spełniły.
-To ja może już pójdę...- mruknęła i odwróciła się na pazurach. Podniosłam automatycznie wzrok i wbiegłam przed nią.
-Sinsay czekaj! Am..- nie miałam pojęcia co teraz. Po prostu chciałam by została ze mną- musisz iść?
- No jak nie mamy tematów...no to idę, nie?- zdziwiła się szara i
ponownie spojrzała w przeciwnym kierunku. Przygryzłam wargę
zastanawiając się co mam zrobić. Nagle wpadłam na genialny pomysł.
Szturchnęłam łapką Sin i zawyłam krótko.
- BEREK!
Zaczęłam uciekać ile sił w łapach w nadziei, że ona zacznie minie gonić.
Nie byłam jakaś ,,najszybsza" ale chciałam jednak się pościągać.
Biegłam tak przez kilka chwil po czym zrozumiałam, że ona mnie nie goni.
Uspokoiłam oddech i posmutniałam. Chciałam mieć przyjaciółkę, a jak
zawsze wyszłam na głupią. Wykrzywiłam pysk w smutku i posadziłam zadek
na ziemi. Zaczęłam dyszeć, gdyż brakło mi tchu. W końcu ogarnęłam się i
westchnęłam po raz ostatni. Nagle z krzaków wyskoczyło coś szarego z
długim ogonem i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić już na mnie było.
Przyszpiliło mnie łapami do ziemi i warknęło przyjaźnie.
- Berek Yx. Chyba nie sądziłaś, że mi uciekłaś?- zadrwiła ze mnie
Sinsay. Matko, jaka ona szybka! Poruszyłam się niespokojnie na ziemi i
zaśmiałam.
- Wiesz co? Zabawa w berka nie ma sensu, jesteś jak błyskawica!-
podsumowałam i strąciłam waderę z siebie. Położyłam się na brzuchu i
spojrzałam na Sin.
- W co teraz się bawimy?- teraz to ja zadawałam pytania i niech tak pozostanie.
<<Sinsay? :3>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz