-Jezioro powiadasz. – uśmiechnąłem się. – Niedaleko jest Wodospad Mizu. Piękne miejsce. Powinno być idealne.
-Prowadź zatem! – ponagliła żywiołowo.
Prowadziłem Yasux przez Stardust Forest. Na szczęście drzewa nie
rozczapierzały się tutaj jak w przypadku Shinrin, tak więc mogliśmy
spokojnie kroczyć przez tereny, bez obawy o rozwalenie nosa. Wadera
hasała wokół mnie, wdzięcznie wyskakując w górę, celem pochwycenia
przelatujących w pobliżu owadów. Ja natomiast nie miałem zbytnio ochoty
na harce z insektami-upadek jeszcze wywierał wpływ na moje kości. W
końcu pokonaliśmy ostatni rząd torujących drogę zarośli i naszym oczom
ukazał się Wodospad Mizu. Kaskada wody jak zwykle opadała wprost do
akwenu, szumiąc przy tym rozkosznie. Pełne słońce rzucało swój blask na
falującą w powietrzu mgiełkę, tworząc łuk tęczy.
-Wspaniale! – zachwyciła się Yx.
Ponagliła mnie ruchem głowy, kierując się w stronę jeziora. Kroczyłem za
nią niepośpiesznie, podczas gdy wadera już zdążyła wyrzucić sporą falę
wody na brzeg. Chwilę sunęła pod powietrznią, by w końcu wyskoczyć z
tafli, wołając mnie i zachęcając do kąpieli. Moje wkroczenie do akwenu
nie było tak efektywne jak skok Yasux, jednak jej to nie robiło większej
różnicy. Usiadłem na skalistym podłożu, znad wody wystawała tylko moja
głowa. Wilczyca podpłynęła do mnie, uśmiechając się
pociesznie-rozczochrana grzywka kompletnie oklapła jej na oczy.
-Lepiej z kośćmi? – zapytała.
-Lepiej. – westchnąłem. – W wodzie czuję się o wiele lżejszy.
-I jeszcze tak przyjemnie chłodzi! – zanurkowała na chwilę, potem
wyskoczyła na powierzchnie w przy okazji ochlapując mnie. – Dasz radę
pływać? Urządzimy podwodne wyścigi! W tej zabawie raczej nie rozwalisz
sobie nosa.
-Oh, nie doceniasz mnie. – zażartowałem. – Chyba lubisz rywalizacje?
-Powiedzmy, że lubię. To jak?
Wziąłem głęboki oddech, który wypuściłem z ciężkim wydechem. Ogon Yx
opieszale poruszał się pod powierzchnią wody, zdradzając podekscytowane
wadery.
-Możemy. – uległem namowie. – Ale obiecaj, że później przyjdzie czas na odpoczynek?
-Oczywiście! – rzuciła wesoło, podpływając do drugiego końca jeziora,
tuż pod wodospady. – Tutaj będzie start! – zawołała. – Płyniemy całą
długość, meta będzie tak, gdzie teraz siedzisz! No chodź!
Uśmiechnąłem się jakby rozpoczął zabawę ze szczeniakiem, po czym pewnie
podpłynąłem do Yasux. Ustawiliśmy się na starcie. Skalista ściana była
tak uformowana, że tuż pod taflą widniały solidne, kamienne płytki, na
których można spokojnie usiąść i wsłuchiwać się w szum wodospadów,
płynących nad głową.
-Mamy pływać cały dystans pod wodą, czy możemy brać wdech? – zapytałem wadery.
-Jak ci wygodniej. – odparła, szykując łapy do wysiłku. – Tylko jest zakaz używania magicznych umiejętności.
-A czy to trochę nie fair, że ja, obolały, muszę konkurować z w pełni sprawną wilczycą? – rzuciłem oskarżycielsko.
-Sam się na to pisałeś. – rzuciła chytrze. – To chcesz się wyścigować, czy nie?
Bez słowa zająłem swoje miejsce.
<<Yx? R.I.P. Wena 2015-2015 [*] xd>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz