niedziela, 30 sierpnia 2015

Od Ashity do Mystogana

- Daj mi wszystko ułożyć w głowie, później idziemy dalej- mruknął basior, stając w miejscu.
Dałam mu trzy sekundy, a potem pociągnęłam go za łapę.
- Nie ma mowy- odparłam pogodnie.- Niczego sobie nie układaj, staraj się nie myśleć. W drogę!
Zaczęłam szybko biec przed siebie, a Mystogan podążał tuż za mną, co rusz potykając się o wystające korzenie. Z mojego gardła wydobył się głośny śmiech, zaś wilk cicho jęknął.
- Gdzie ja trafiłem?!- zapytał, najwyraźniej mówiąc sam do siebie.
- Przesadzasz. O, jesteśmy na miejscu- zatrzymałam się.- To Jushiri. Kiedy w watasze już będę szczeniaki, w tym miejscu będą się odbywać ich treningi i tak dalej. Ale póki co, takowych u nas nie ma. Teraz do Amfiteatru!
Ponownie pobiegłam przed siebie, a basior, chcąc nie chcąc, ruszył tuż za mną. Po kilku minutach znaleźliśmy się u celu. Weszliśmy do środka. Na scenie odbywały się akurat walki wilków z potworami. Nie cierpiałam tego rodzaju widowisk.
- Może przyjdziemy tu później, co?- zaproponowałam, siląc się na lekki uśmiech.
- Dobrze- odparł krótko Mystogan.
Ruszyliśmy w kierunku Tysiącletniej Puszczy. Basior już nawet nie protestował, cicho idąc obok mnie. Weszliśmy między ogromne drzewa. Atmosfera tego miejsca zawsze mnie zachwycała. Ten spokój, bezruch. A równocześnie wszystko wyglądało tu tak, jakby las wstrzymał na chwilę oddech, czekając na coś niesamowitego. Miejsce to było domem zarówno dla zwykłych stworzeń, jak i dla magicznych- przyjaznych i neutralnych nam, choć spotykało się tu i te wrogo nastawione. Czujność przede wszystkim.
- Ashita- szepnął Mystogan.- Chyba coś słyszę. Z prawej strony idzie w naszą stronę jakieś duże zwierzę. Nie wiem, jakie ma zamiary.
Kiwnęłam łbem. Rzeczywiście, coś tam było.
- Zostańmy na miejscach. Żadnych gwałtownych ruchów- mruknęłam.
Czekaliśmy w milczeniu na tajemniczą istotę. Po kilku minutach oczekiwania, nie mogłam wytrzymać.
- Kto tam jest?- zapytałam głośno, powstrzymując śmiech.
Cały plan runął. Zwykle nie byłam w stanie utrzymać powagi dłużej, niż przez krótką chwilę stania nieruchomo. To było po prostu silniejsze ode mnie. Mystogan, który stał obok mnie, westchnął, zrezygnowany. Chyba chciał już iść w krzewy, aby zbadać, co tam jest, ale w tym samym momencie naprzeciw nam wyszła ogromna istota, stając kilka metrów od nas.
- Wspaniale- zaczęła.- Akurat jest pora na obiad.
- Świetnie!- krzyknęłam.- Słyszysz, Mystogan? Chcą nas czymś poczęstować! Idziemy?
- Ashito. Obawiam się, że to my mamy być tym obiadem- rzekł wilk, po czym zwrócił się do ogromnego stwora.- Lepiej stąd odejdź. Albo cię zniszczę.
- Próbuj, młodzieńcze. Nawet jeśli jakimś cudem uda ci się mnie pokonać, jest tu więcej takich jak ja. Wyczują moją śmierć i przyjdą tu. Zresztą, i tak już zmierzają w tym kierunku. Wyczuły was i zmierzają na posiłek. Szykujcie się!
- A więc walka- podsumował Mystogan.
Warknęłam cicho i razem z basiorem rzuciłam się do ataku.
< Mystogan? Przepraszam, brak weny. xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT