poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Od Reiko do Rivaille

"No w końcu!" - sapnęłam zirytowana odwracając się wraz z Ahitą od jaskini nowo przybyłego i z ulgą mieszaną z wielką radością na pyszczku pożegnałam tego złośliwego samca, jakim był Rivaille."Eh co ja z nim mam..." - pomyślałam kręcąc głową na prawo i lewo, gdyż basior od chwili pojawienia się i wypowiedzenia pierwszego słowa działał mi na nerwy i choć to ja go pierwsza zaatakowałam, to i tak po tym wszystkim nadal jednak nie zamierzałam go przepraszać. W końcu pośrednio to przez niego straciłam panowanie nad sobą i powaliłam go na ziemie, myśląc, że to intruz, a do tego te jego teksty."Grrr...Każdy ma wady i zalety, więc co mu do tego, że nie jestem szybka?" - pomyślałam idąc przed siebie w stronę swojej jaskini, by choć na trochę odpocząć od tego cholernego słońca!
- Rei, tak się zastanawiam... - słowa alfy wydawały mi się takie niepewne, więc zerknęłam na nią kątem oka i zwolniłam nieco kroku, choć moje ciało przeczuwało kłopoty i łaknęło szybkiego wycofania się z niezręcznej sytuacji.
- Tak, Ashita? - zatrzymałam się mimo protestów samej siebie, zdając sobie sprawę, że wadera nie idzie za mną, lecz spogląda w miejsce skąd przyszłyśmy. Spojrzałam w tamto miejsce i przełknęłam cicho ślinę.
- Chciałabym abyś... - zaczęła po krótkiej chwili odwracając się w moją stronę, po czym wzięła głęboki wdech, jakby coś ciążyło jej na wątrobie a moje serce jakby z obawy na jej słowa zaczęło szybciej bić. Ciało miałam jak sparaliżowane, nie mogłam się ruszyć, więc tylko patrzyłam w jej oczy, z nadzieją, że nie chodzi o NIEGO. - oprowadziła naszego nowego członka po terenach i odpowiedziała trochę o naszej watasze... "Nie, a jednak! Yyyyy!"
- Żeeee...coooo proszę? - stałam jak słup soli wpatrując się wielkimi oczyma w Ashitę. W głowie miałam istny chaos, jakby tysiące pszczół kłębiło się w jednym miejscu i kłuło mój mózg od środka. - Aleeeee.. - potrząsnęłam gwałtownie głową, odpędzając wszystkie za i przeciw - Nie nie nie! Ashi ja nie mogę, on jest taki wkurzający..! - w moim umyśle pojawiły się różne sceny, jak dogryzamy sobie i nawzajem rzucamy się sobie do gardeł, przez co tym bardziej nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Gorączkowo szukałam jakiegoś wyjścia z tej sytuacji, przeklinając samą siebie, za to że nie ewakuowałam się wcześniej, tylko czekałam na rozwój wydarzeń. "Szlag! I co teraz.."
- Mnie się wydawał w porządku... - odrzekła spokojnie z lekkim uśmiechem, jakby to co powiedziała, było aż tak oczywiste, jak dzień i noc a mnie jeszcze bardziej to zdenerwowało. Czy ona nie widzi że my najlepiej to byśmy się pozabijali?!
- No właśnie... - najeżyłam się trochę pokazując kły - Tobie! - warknęłam odwracając się od wadery, która na moje słowa głośno westchnęła, jakby zmęczona już całym dzisiejszym dniem.
- Reiko no! - zagrodziła mi drogę, stając przede mną i zatrzymując w miejscu - To ty się na niego rzuciłaś! - fuknęła wkurzona a mnie aż rozsadzało od środka, by jej czasem nie przywalić w ten ładny pyszczek.
- Był obcym! - krzyknęłam od razu pokazując w jej stronę kły a włoski na moim ciele podniosły się gwałtownie do pionu.
- To nie ma nic do rzeczy. - szepnęła cicho, zapatrzona w miejsce, które tylko jej wzrok jest w stanie dojrzeć. - Masz go oprowadzić i koniec. - spojrzała na mnie zrezygnowana, co nieco mnie uspokoiło. Nabrałam dużo powietrza w płuca, po czym ze świstem je wypuściłam.
- To rozkaz?
- Nie... - odrzekła i uśmiechnęła się do mnie lekko. - proszę Reiko... przynajmniej spróbuj... - zamyśliłam się na chwile, gdy podeszła do mnie i dała mi kuksańca w bok. Uśmiechnęłam się lekko, trochę zawstydzona, po czym spojrzałam w jej oczy.
- Eh...ok - odpowiedziałam niepewnie i odwróciłam się w stronę jaskini basiora, jakby dodając sobie otuchy. Ashita zaśmiała się tylko wdzięcznie, po czym odeszła w swoją stronę. Chwilę milczałam wpatrzona w niknącą w lesie sylwetkę wadery, po czym z głośnym westchnieniem ruszyłam z powrotem. Ten pomysł wcale mi się nie podobał i jestem pewna, że będę tego żałować..."Nic na to nie poradzisz" - odezwał się mój głosik przeszywającym głosem, a przez mój kręgosłup przeszły zimne ciarki. Im bliżej byłam, im odległość między nami się zmniejszała tym bardziej czułam narastającą gulę w gardle. Nabrałam głęboko powietrza po czym wyprostowałam sylwetkę i zerknęłam w stronę wejścia do jaskini, gdy usłyszałam głośne "APSIK!" i mimowolnie kąciki moich ust podniosły się lekko do góry.
- Widzę, że księżniczka ma katar - zaśmiałam się z pogardą spoglądając na basiora, który prawdę mówiąc, nie wyglądał na zadowolonego.
- Co tu robisz? - warknął w moją stronę, gdy powoli weszłam do jego nowego "domku" i poczęłam rozglądać się po wnętrzu. Nie powiem, całkiem tu fajnie, jak na jaskinie basiora przystało.
- Ashita "poprosiła mnie" - tu celowo zrobiłam cudzysłów łapkami usadawiając się wygodnie na ziemi - bym oprowadziła szanowną księżniczkę po terenach i w razie konieczności odpowiedziała na niezrozumiałe pytania - odpowiedziałam z lekkim sykiem podchodząc do niego i patrząc mu głęboko w oczy. Samiec warknął ze złością tupiąc łapą o ziemie. - Oczywiście, możesz powiedzieć, iż nie chcesz, to sobie pójdę - dodałam z cichą nadzieją w głosie lekko się uśmiechając, lecz Rivaille najwidoczniej nie zamierzał odpowiedzieć, przez co między nami nastała cisza przerywana tylko naszymi oddechami. Patrzyłam w jego niebieskie tęczówki nie mogąc odwrócić wzorku, jakby coś magnetycznie mnie do niego przyciągało. "Ogarnij się!" - ocknęłam się z transu i lekko zmrużyłam oczy. Basior wyglądał na zamyślonego i jakby nieobecnego duchem, co nieco mnie śmieszyło.
- Dobra... - "No nareszcie!" spojrzałam na niego pytająco, gdy w końcu się odezwał.
- Dobra co? - spytałam wstając i odwracając się tyłem z zamiarem wyjścia, lecz zagrodził mi drogę z bezczelnym uśmiechem. "Jak ja mu zaraz...".
- A ty dokąd to, hmm? - podszedł do mnie jeszcze bliżej, aż poczułam jego ciepły oddech na pyszczku. Otworzyłam szerzej oczy cicho przełykając ślinę, jakby to miało pomóc. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa, gdy był tak blisko..."CO??" odskoczyłam gwałtownie z głośnym warknięciem, co nieco mnie obudziło.
- Nie rób tak nigdy więcej! - fuknęłam najeżając się nieco, na co zaśmiał się figlarnie - Miałam nadzieje, że powiesz, iż nie chcesz... - odwróciłam głowę udając zainteresowanie czymś innym, byleby nie nim. Za cel obrałam sobie nawet interesującą ścinę skalną która rozjaśniała nieco wnętrze swoim jasnym odcieniem szarości. Moje obserwacje zostały jednak szybko zakłócone cichym mruknięciem w prawe uchu.
- Ale jednak chce... - szepnął muskając jego płatek noskiem przez moje ciało przeszły ciepłe dreszcze. Zamknęłam oczy czując przypływ kolejnych wspomnień, które nie opuszczały mnie od początku...

"- Kocham Cię Reiko - szept jego głosu odbił się drganiem i wtargnął do mojego wnętrza wywołując gorąc i przyjemne uczucie w środku, jakby całe stado motylki wirowało ci w dole brzucha. Z kącika oczu szerokim strumykiem łzy leciały jak wodospad. Miłość, szczęście i nadzieja, przyciągały do siebie dwa ciała- Ja ciebie też kocham, Jerow - odszepnęłam wtulając się w jego miękkie futerko, a ciche nucenie jego głosu koiło moje wnętrze..."

- REIKO! - wrzasnęłam na cały głos, wyrwana z myśli, zamykając uszy łapami. Odskoczyłam od Rivaille z głośnym piskiem, po czym spojrzałam na niego z nienawiścią - No nareszcie! Mówie do ciebie, a ty mnie w ogóle nie słuchasz! - syknęłam na jego słowa wystawiając kły.
- Nic mnie to nie interesuje! Zamyśliłam się, OK?! - krzyknęłam, aż zabolało mnie gardło, po czym ze świstem wypuściłam powietrze z płuc. Serce waliło mi w piersi a oddech nie chciał się uspokoić. "Dlaczego teraz akurat musiało się to stać? Dlaczego nie potrafię na chwilę zapomnieć?" - pomyślałam z bólem zaciskając mocno usta.
- Wybacz... - "Że co on powiedział?!" - spojrzałam na niego z szokiem i usiadłam na ziemi nie mogąc dłużej ustać na łapach.
- Yy mógłbyś powtórzyć? - poprosiłam cicho patrząc mu głęboko w oczy. Odwrócił wzrok i spuścił lekko głowę. - Eh.. dobra, nie ważne. - sapnęłam wzdychając - chodźmy już obejrzeć te tereny... - szepnęłam cicho i powoli minęłam go ruszając w stronę lasu...

Rivaille? Co ty na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT