środa, 26 sierpnia 2015

Od Annabell c.d Mavis

Wadera już od samego początku wzbudziła we mnie negatywne uczucia, nie cierpiałam gdy ktoś o mnie coś wiedział a ja o nim nic. Sytuacji nie poprawiało jej przyglądanie mi się. Gdy ona taksowała mnie spojrzeniem nie zamierzałam pozostać jej dłużna i zrobić to samo wobec jej osoby. Wadera pokryta była białą sierścią dorównującą barwie śniegu, która wyglądała na dosyć miękką. Była ode mnie wyższa o parę centymetrów. Co do jej sylwetki nie można było się niczego doczepić, nie za chuda nie za gruba, dumnie wyprostowana. Jej oczy miały kolor niebieski jedno z nich było jaśniejsze drugie ciemniejsze. Przez prawe przechodziła jasnoróżowa blizna, natomiast koło lewego mieścił się jakiś czarny znak. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Mavis:
- Może razem pójdziemy na polowanie?- Miałam jej odpowiedzieć, że nie zamierzam się z nią nigdzie wybierać, jednak mój brzuch mnie wyprzedził i zaburczał głośno w ramach odpowiedzi. Wadera słysząc to pociągnęła mnie w tylko sobie znanym kierunku. Nie jadłam nic treściwego od dwóch dni może od trzech, samotne polowania nie szły mi za dobrze. Po jakimś czasie Mavis zatrzymała się gwałtownie i wyszeptała w moją stronę:
- Przed nami znajduje się stadko jeleni. Ty zaczniesz się skradać i spłoszysz je by się rozdzieliły w tedy zaatakujemy najsłabszego osobnika. Pasuje ci taki plan działania?- Nie za bardzo wiedziałam co jej odpowiedzieć dlatego oznajmiłam krótko:
-Oczywiście.- Zaczęłam skradać się w wyznaczonym mi kierunku, z gracją pokonywałam przeszkody i niedogodności terenu, gdy dotarłam do celu. Wyrównywałam przez chwilę oddech, gdy to zrobiłam użyłam swojego wyczulonego słuchu by zorientować się w rozmieszczeniu zwierzyny. Dwie sztuki było blisko mnie ,cztery stały po prawej stronie ,natomiast trzy na lewo. Wyskoczyłam z zarośli które ukrywały mnie przed wzrokiem jeleni, gdy zwierzęta spostrzegły moją obecność zaczęły rozbiegać się na wszystkie kierunki. W całym tym zamieszaniu ujrzałam osobnika który utykał. Dlatego zaczęłam za nim biec nakierowując go na Mavis, gdy ofiara była blisko, wadera wskoczyła na nią i zaczęła gryźć w szyje by jak najszybciej ulotniło się z zwierza życie. Po chwili walki jeleń padł martwy, w jego oczach zaginęła dawniejsza ikra i werwa, z szyi ciekła szkarłatna ciecz, a ciało było sparaliżowane w pozycji agonalnej. Nie wiem dlaczego ale patrzyłam na to z nie małą satysfakcją, cieszyła mnie śmierć....nie, to niemożliwe. To raczej mój żołądek się cieszy bo od dawna nic nie jadł. Tak to na pewno to, nie powinnam się niczym martwić. Po chwili obie przystąpiłyśmy do zajadania mięsa roślinożercy. Gdy byłyśmy pełne odeszłyśmy od zimnego już trupa i położyłyśmy się rozleniwione. Gdy to zrobiłyśmy do naszej ofiary podbiegły małe rude istotki z puszystymi ogonami. Gdybym nie była najedzona odgoniłabym je ale teraz jakoś mi to nie przeszkadzało. Po około półgodziny wstałyśmy z ziemi otrzepując się z kamieni i piachu. Spojrzałam na Mavis, cały jej pyszczek pokryty był zaschniętą krwią, która przybrała ciemny odcień, cały widok wyglądał dość makabrycznie na jej białym futerku. Chociaż mi to nie przeszkadzało czy mam krew na pyszczku czy nie, bez zastanowienia zapytałam się wadery:
- -Wybierzemy się nad wodę zmyć tą krew- Co ja przed chwilą powiedziałam ? Miałam ją jak najszybciej zostawić a sama z nieprzymuszonej woli proponuje jej wspólne spędzanie czasu. Co się ze mną dzieje ? Nigdy nie angażowałam się w żadne nowe znajomości.


*Strzeż się Mavis, zaczyna się u mnie budzić psychopata *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT