wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Toshiro do Meredith

Spojrzałem z zaskoczeniem na szarą waderę. Skąd ona znała moje imię?
-Tak, to ja- oznajmiłem powolni.- A ty to kto?
Wilczyca zwróciła na mnie swój wzrok i posmutniała.
-Nie pamiętasz?- zapytała cicho.- Jestem Meredith.
-Przepraszam- schyliłem lekko łeb do dołu.- Ładne imię. Co tu robisz?
-Szukam kolcokwiatów, ostatnio coraz więcej wilków narzeka na ból głowy i łap, a te rośliny doskonale sprawdzają się w łagodzeniu tych dolegliwości. Idziesz ze mną?
-No pewnie- odparłem bez zastanowienia.-A gdzie one rosną?
-W samym środku Tysiącletniej Puszczy, pod prastarym dębem. To dość daleko, ale są mi bardzo potrzebne. W drogę!
Ruszyliśmy przed siebie. Nagle przypomniałem sobie, że Ashita mówiła coś o jakiejś szarej waderze, która zna mnie z przeszłości i może mi coś powiedzieć.
-Meredith- zacząłem niepewnie.
-Tak?- zapytała nieco zdenerwowana.
-Mogłabyś mi coś opowiedzieć o swojej przeszłości? Podobno mnie kiedyś spotkałaś- poprosiłem niepewnie.
Bałem się, że być może posunąłem się za daleko. Jej dawne życie mogło być bolesne, ona mogła usiłować o tym zapomnieć, a ja rozdrapałbym jej stare rany. Mimo to, chciałem wiedzieć, kim byłem dawniej. Spojrzałem wyczekująco na medyczkę.
-Oczywiście, jeśli nie chcesz, to nie musisz- dodałem szybko.
< Meredith? To jak?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT