sobota, 29 sierpnia 2015

Od Klairney do Toshiro

- P... Przyjaciel? - Powtórzyłam patrząc się na postać. To żaden wilk z watahy tylko... Wielki zwierzak ze skrzydłami i ostrymi jak brzytwy zębami! Wyglądał jakoś tak:


O dziwo był w pokojowym nastawieniu.
- Czego od nas chcesz?- spytał groźnym tonem Tosh.
- Toshiro! Milej - skarciłam go.
- Jak to milej?! Ty mu wierzysz?- mruknął.
- Tak, a teraz patrz - podeszłam do stwora. W prawdzie trzęsłam się ze strachu ale...
- Więc czego oczekujesz?- zapytałam spokojnie i niewinnie.
- Chcę od was... Pomocy - odparł.
- Dobrze, a w czym?- Toshiro wyraźnie był zaskoczony odpowiedzią stworzenia.
- W... No bo... - Jąkał się. Zauważyłam, że coś go niepokoi. - Wy magiczne wilki macie stada i siebie... A ją jestem sam. - Zasmucił się.
- Nie masz stada? - Odparłam troskliwie.
- Zgubiłem...
- Jak taki zwierz jak ty może zgubić sstado??!- krzyknął Toshiro ze złością w głosie.
- Bądź milszy! - Ponownie go skarciłam.
- Dziękuję panienko - powiedział z zadowoleniem osobnik.
- Proszę mówić mi po imieniu - uśmiechnęłam się. - Klairney. Czy jak znajdziemy twoje stado to czy zabierzesz nas do naszej watahy?
- Zgoda - odparł pogodnie.
Uśmiechnęłam się pogodnie do Toshiro.

<Toshiro? Pomożesz co?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT