Oczywiście, było mi lżej, kiedy opowiedziałam o tym wszystkim Ashi...
ale... cały czas miałam w gołowie jej słowa: „Nie znam go zbyt dobrze,
ale o ile dobrze pamiętam, stracił pamięć”. Nie mogłam w to uwierzyć.
Czy na pewno powinnam z nim porozmawiać? Może o niczym nie będę mówić.
Chyba lepiej, gdy teraz porozmawiamy, jakbyśmy poznali się na nowo...
Tak zrobię.
-Hej, łeb do góry, pierś do przodu, Mei! Ścigamy się!- krzyknęła wilczyca i ruszyła przed siebie.
Pobiegłam za nią, liczac, że na jakiś czas zapomnę o moim problemie.
15 minut zabawy wieczorem, idealne zakończenie dnia. Oczywiście wadera wygrała.
-Wiesz Ashto, jestem już zmęczona...
-To co, już koniec na dziś?- spytała ze smutkiem.
-Tak- obróciłam się do niej plecami.- Gratuluję wygranej i... Dziękuję za ten dzień- odwróciłam głowę oraz uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co, Mei- na twarzy Ashi, także malowało się zadowolenie.- Ja te bardzo dziękuję.
<Ashita? Czyżby kolejny dzionek przygód? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz