niedziela, 23 sierpnia 2015

Od Rivaille do kogoś

Ostatnie dni lata były gorsze niż reszta, upał był nie do zniesienia. Na nic nie miałem ochoty i całymi dniami siedziałem na chłodnych kamieniach przy jeziorze. Zmęczony upałami powstrzymywałem się od pogrążenia się w śnie. Jednak nie mogąc już się dłużej powstrzymywać ułożyłem się wygodnie, położyłem uszy po sobie a pysk oparłem na łapach. Westchnąłem i ostatecznie zamknąłem oczy odpływając do krainy snów.
"Levi ! Levi !-Krzyk mojej siostry rozniósł się echem po mojej głowie. Biegłem za wciąż oddalającym się głosem pośrod mroku. Przebierałem łapami z całych sił jednak nie mogłem jej dogonić, łzy napływały mi do oczu a wargi drżały pod wpływem emocji.
-Rivaille, proszę ratuj ! Pośpiesz się !
Kolejne krzyki zaczęły rozbrzmiewać pośród pustki. Tym razem nasilały się, pierwsze łzy spłynęły po mojej sierści zacisnąłem zęby i załkałem. Zamknąłem oczy i wsłuchałem się we wrzaski i krzyki rozpaczy. Zatrzymałem się gwałtownie i otworzyłem szeroko oczy. Krople krwi spływały po mnie, sam stałem w ogromnej kałuży karmazynowej cieczy. Z przerażeniem patrzyłem na martwe ciało mojego rodzeństwa. Padłem na ziemię zamaczając się we krwi. To nie mogłabyć prawda..."
Zerwałem się na cztery łapy i rozejrzałem po okolicy, byłem nad tym samym jeziorem. Na szczęście śmierć moich bliskich była tylko bolesnym koszmarem. Wziałem głeboki wdech wciągając wciąż gorące powietrze. Wypuśczałem je miarowo w ciemną noc, starałem się uspokoić, pozbyć się drgawek które opanowały moje ciało i nie pozwalały mi ustać na prostych nogach. Powoli zacząłem myśleć, że to nue był sen a wizja jednak odtrąciłem te myśl potrząsając głową. Podeszłem na więtkich nogach w stronę wody i przejrzałem się w tafli jeziora. Miałem mokre futro pod oczami a one same były zaszklone. Zażenowany swoim widokiem uderzyłem wodę łapą i zaciśnąłem zęby.
-Widzę, że humor nie dopisuję. Jednak nie jest to powód aby wyżywać się na jeziorze.
Odwróciłem głowę za siebie aby spojrzeć na obcego mi wilka. Prychnąłem tylko i znów spojrzałem się w wodę. Jednak czując ciepły oddech na karku nie mogłem się skupić, moje odbicie zyskało kompana który w przeciwieństwie do mnie szczerzył swoje białe kły.

(Ktoś ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT