sobota, 22 sierpnia 2015
Od Mystogana ''Samotność to moja codzienność'' CD.Rei
Wyłoniłem się powoli z mgły przypominającą totalne mleko rozlane gdzieś po niebie. Oczami widziałem niezbyt wiele, tylko mogłem usłyszeć więcej rzeczy tego wczesnego, czarnego poranka. Wiatr targał w oddali koronami brzóz i świerków, powietrze było niezwykle wilgotne i przyjemne jak na dobre rozpoczęcie małej wędrówki. Słońce jeszcze nie wstało - mało by nawet było go widać przez dużą ilość chmur na niebie. Pomimo lata, chłód obejmował całe tereny watahy. Wilki spały spokojnie, ogarnięte w swoich słodkich snach i ciepłych jaskiniach. Nie wiem, czy ktoś ot tak, jak ja wstawał oraz wybierał się ''na trochę'' za tereny. Dawno lubiłem podróżować i chodzić nie wiadomo gdzie - gdzie łapy poniosą. Jakoś wybudzony z lekkiego snu otrząsnąłem się i postanowiłem z dziwnym uczuciem się przejść. Osłonięty moimi płaszczami i szczególnie z nasuniętą chustą na twarzy przedzierałem się przez mgłę, którą można by było kroić nożem. Moje ''przyrządy'' magiczne znikomo dźwięczały przy każdym kroku. Od porannej rosy, która znajdowała się na całej powierzchni polany moczyła przenikliwie moje łapy. Niczego nie świadom lekko stawiając uszy usłyszałem jak ktoś dysze w oddali. Oby znowu nie był to żaden wilk, który mnie wyściska od stóp do głów. Wtedy uszy mnie zabolały od krzyku: ''Pokaż się tchórzu!''. Podniosłem łapy w górę i cofnąłem się do tyłu. Bardziej wytężyłem wzrok i mgła jakby się nagle rozsunęła. Gdzieś w tej mgielnej i matowej poświacie stała trochę jakby przerażona wadera. Jej charakterystyczne cechy, to były oczy w obu kolorach, myszate cętki na futrze i z tego co zauważyłem niebieskie poduszki łap. Przyglądała się mnie z poirytowaniem i pozycją gotową do ataku.
- Kim jesteś?!- parsknęła z niemiłosiernym wzrokiem.
Nie odpowiedziałem jej na to. Nie lubię rozmawiać z nieznajomymi, a szczególnie nawet ze znanymi mi wilkami. Próbowałem jakoś ukryć moją prywatność, ale akurat w tej watasze w żadnym stopniu nie było to możliwe nawet na chwilę.
- Odpowiesz mi czy nie?!- chyba coraz bardziej się złościła.
Coś kłębiło mi się w umyśle. ''Czemu po prostu nie mogę rzucić zaklęcia snu? Jak zawsze tak robiłem gdzieś przechodząc, chcąc być nie zauważony? I to kompletne''. Nie potrafiłem sobie na to odpowiedzieć - coraz częściej sam siebie zaskakuję.
Wadera myślała szybko i zwinnie, nawet mi nie dała poukładać myśli; wskoczyła na mnie, chodź próbowała gdy w ostatnich milisekundach przytrzymałem sobie przy twarzy jedną z moich magicznych lasek.
- Ani kroku - powiedziałem nadal przez moją chustę.
Mój głos był tłumiony i słabo rozumiany.
- To odpowiadaj mi, a nie!- zeskoczyła ze mnie odwracając się i prychając z dezaprobatą.
- A co mam takiego mówić, co?- zdjąłem chustkę z twarzy i spojrzałem na nie zadowoloną wilczycę.
- Pff... Bardzo przepraszam, nie mam ochoty na rozmowę- odwróciła wzrok w inną stronę.
Stałem przez chwilkę czy dwie wpatrując się z obojętną miną bez uczuć na waderę i ruszyłem w swoim kierunku.
<Reiko?>
Szablon
NewMooni
SOTT
SOTT
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz