Lekko uniosłem głowę do góry i rozejrzałem się dookoła. Byłem całkiem bezpieczny, a co najważniejsze Ashita była tuż obok mnie.
- Ash, ty ..., ty mnie uratowałaś - szeroko się uśmiechnąłem po czym spojrzałem Ashicie w oczy.
- Nie mogłabym ciebie tam zostawić, zwłaszcza, że ty uratowałeś mnie.
Nie wiem co bym zrobiła jak...jak straciłabym ciebie na zawsze.
- Ash ja.. nie wiem co powiedzieć, przytuliłbym ciebie, ale ehh... nie za bardzo mogę się ruszać - zaśmiałem się cicho.
- Teraz będę musiała się tobą opiekować przez kilka dni.
- Naprawdę, nie musisz - złapał mnie ostry ból w łapie, i lekko się skrzywiłem.
- No sam widzisz... Wtedy jak tam leżałeś chciałeś mi coś ważnego
powiedzieć, ale nie dokończyłeś... - Ashita położyła swoją łapę na moim
boku. Nie wiedziałem czy to dobry moment na moje wyznania.Nigdy nie
czułem się tak jak przy Ashicie. Znałem wiele Wader, ale ona była
wyjątkowa.
- Zuko, coś nie tak? - Ash spytała zatroskana.
- Wszystko, wszystko dobrze - złapałem Ashitę za jej łapę, i zamknąłem oczy.
- Odpoczywaj, szybciej wrócisz do zdrowia. Ja cały czas będę przy
tobie. Otworzyłem prawe oko, widziałem, że Ashita chciała mi coś jeszcze
powiedzieć, ale odwróciła głowę w drugą stronę. Po chwili usnąłem,
jednak co jakiś czas budziłem się. Widząc Ash obok spokojnie zasypiałem
ponownie. Przy ponownym przebudzeniu usłyszałem ciche szepty, to Ashita
rozmawiała z jakąś Waderą, tak rozmawiały o mnie. Gdy zobaczyły, że się
przebudziłem natychmiast umilkły.
- O już wstałeś, to Meredith przyszła zmienić ci bandaże - Ashita szeroko się uśmiechnęła.
<< Ash? O czym wy tak gadałyście? >>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz