- Nie bądz taka sztywna - rzekłem z uśmiechem do nowo poznanej Wadery.
Amfitryta odwróciła się do mnie na chwilę i ruszyła pewnym krokiem przed siebie wraz ze swoim przyjacielem Vincentym.
- Oj no, nie obrażaj się na mnie - odrzekłem, po czym pobiegłem w drugą stronę.
Skręciłem w małą ścieżkę obok i zauważyłem duży kwiat.
- Tak, tego szukałem.
Zerwałem go i szybkim krokiem ruszyłem, aby ją dogonić.
- Proszę, to dla ciebie, w ramach przeprosin Amfitryto.
- Nie myśl ,że to może załatwić całą sprawę, niemniej jednak dziękuję - odpowiedziała oschle.
- Obiecuję ,że już tak do ciebie nie powiem, no może w przyszłości - cicho się zaśmiałem.
- Co powiedziałeś? - wyraz jej twarzy mówił, że jest bardzo zła.
- Ej, no żartowałem, żartowałem. Nie złość się tak, złość piękności szkodzi.
- Słuchaj odczep się ode mnie - krzyknęła.
Vincenty zaczął ją uciszać i uspokajać.
- Ale masz nerwową, tą swoją koleżankę.
Vincenty popatrzył na mnie, nic nie odpowiedział. Razem z Amfitrytą szli coraz szybszym tempem.
- Czekajcie! Miałem iść z wami, a jak na razie idę za wami.
<< Amfitryta?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz