Po tym jak Amy nazwała mnie swoim przyjacielem, poczułem, że osiągnąłem
coś, czego nawet ona nie spodziewała się, że ktokolwiek może osiągnąć.
Zdobyłem jej zaufanie. Zwierzała mi się. Pokazała mi swój uśmiech, dała
usłyszeć śmiech. Przedstawiła mi prawdziwą siebie. Czułem się wyjątkowy,
jeden z miliona wilków, który odkrył prawdziwą Amy.
-Amy! – zawołałem, za waderą. Ta stanęła i spojrzała na mnie ciepło.
Uśmiechnąłem się do przyjaciółki. – Jakbyś chciała jeszcze się gdzieś
przejść lub po prostu porozmawiać… to wiesz gdzie mnie szukać.
Pyszczek Amy rozświetlił uśmiech. Skinęła głową na znak, że rozumie. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w swoją stronę.
-Dobranoc. – powiedziałem przez ramię.
-Dobranoc. – odparła Amy, znikając w głębi jaskini.
Słońce chyliło się ku horyzontowi, zachód przystrojony był różem,
czerwienią i oranżem. Niebo przybierało barwę granaty, pierwsze gwiazdy
zaczęły lśnić na niebie. Zmierzałem lekkim truchtem wprost do mojej
jaskini, która znajdowała się dość niedaleko. Wskoczyłem do środka,
przez nieduże wejście. Okrążyłem grotę, aby upewnić się czy wszystko
jest tak, jak to zostawiłem, po czym zabrałem się za jedzenie dzika,
którego upolowałem na później. Gdy napełniłem żołądek, ułożyłem się w
moim ulubionym miejscu-przy wyjściu. Kamień, który tworzył podłogę był
lekko ciepły-letnie słońce wniknęło w niego, dzięki czemu nie muszę
zasypiać na zimnej skale. Leżałem wygodnie, mając widok na rozgwieżdżone
niebo nade mną. Spoglądałem na świecące punkciki gdzieś w górze,
łączyłem poszczególne z nich w konstelacje, lub odnajdywałem nietypowe
kształty. Myślami jednak nadal odtwarzałem ten dzień. Radość Amy, nasze
wspólne zabawy. I słowa wadery. Jestem jej przyjacielem. Ukojony tym
faktem pozwoliłem, aby powieki same mi opadły, bym w końcu zapadł w stan
spoczynku-lekki sen, który pozwalał pogrążyć się w marzeniach,
jednocześnie słuchając delikatnego szeptu liści.
<<Amy? Chcesz coś jeszcze od siebie dodać? ;3>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz