- To się pospiesz! - krzyknęłam chłodno do basiora.
Kwiat, który mi dał był niebiesko-biały, posiadał delikatne płatki oraz
długą łodyżkę. Przyczepiłam go sobie do talizmanu na szyi. Vincent
kroczył obok mnie, minę miał dość ponurą. Za nami Zuko biegł, aby nas
dogonić. Po chwili zrównał się ze mną po mojej lewej stronie. Patrzył na
mnie jak w obrazek. Po chwili warknęłam:
- Co się tak gapisz?
- Och, nic, nic - odparł z uśmieszkiem.
- A czemu się szczerzysz? - dodałam z zażenowaniem.
Byłam już lekko podirytowana jego zachowaniem. To samo wyczułam w Vincencie.
- Lubię się uśmiechać - odpowiedział Zuko, nadal mi się przyglądając.
Po chwili z serca lasu napłynął ku nam powiew wiatru, niczym oddech
samej Ziemi. Z radością wciągnęłam powietrze, na chwilę zapominając o
obu basiorach, lecz nagle z miłego transu wyrwał mnie głos Zuko:
- Wiecie co? Myślę, że fajnie będzie przejść się nad tą rzekę co tu płynie... jak ona się nazywa...?
- Mizu no Yume - wycedziłam z wściekłością przez zaciśnięte zęby.
Posłałam mu karcące spojrzenie. Szliśmy kilka minut w milczeniu. Kiedy
usłyszeliśmy cichy plusk wody, wszyscy przyspieszyliśmy kroku. Zuko
znowu został trochę z tyłu. Stanęłam przy brzegu i schyliłam łeb, aby
ugasić pragnienie. Machnęłam kilka razy językiem dotykając delikatnie
powierzchni wody. A potem zarzuciłam łbem, cofnęłam się kilka kroków i
usiadłam. Vincent zrobił to samo. Oboje patrzyliśmy na pijącego Zuko.
Kiedy basior skończył, odwrócił się do nas i zastygł.
- Czemu tak siedzicie? - spytał ze zdziwieniem.
- A co? Już siedzieć nie można? - burknęłam.
- Nie, oczywiście, że można... - mruknął lekko zmieszany i również usiadł.
<Zuko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz