sobota, 22 sierpnia 2015

Od Vincenta do Mavis

Musiałem przyznać Mavis rację. Gdybyśmy nie weszli na drzewo, misiek zapewne uraczyłby nas dość nieprzyjemnym powitaniem. Niedźwiedzie z natury są do nas nastawione raczej neutralnie, jednakże mogła to być samica z młodymi, a wtedy, nawet, jeśli nie mielibyśmy złych zamiarów, mamuśka stałaby się nieźle podenerwowana.
-Trzeba przyznać, miałaś wyczucie. – stwierdziłem, pozwalając, aby wadera chełpiła się swą racją przez krótki moment. – Co nie zmienia faktu, iż poradziłbym sobie z niedźwiedziem.
-Yhym… - mruknęła przeciągle. – Wierzę w twoje zdolności, jednakże… walczyłeś kiedyś z niedźwiedziem?
-Nie. – przyznałem. – Walczyłem z dużo groźniejszymi stworami, z którymi miśki nie mogą się równać!
Mavis lekko sceptycznie się uśmiechnęła. Ja jednak wiedziałem swoje i nie potrzebowałem się z tym pysznić. Próbowałem, zatem ułożyć się na konarze tak, by było mi wygodnie, równocześnie dbając o zachowanie równowagi. Nigdy nie byłem szczególnie dobry w wspinaczce. Każda niestabilna powierzchnia, na której przebywałem kazała zachować mi najwyższą czujność. Położyłem się na gałęzi-konar lekko się zakołysał. Chwilę męczyłem się z dobraniem wygodnej i bezpiecznej pozycji, aż w końcu spocząłem na nieco chropowatej korze czując się pewniej. Mavis przyglądała się moim poczynioną uprzejmie zachowując ciszę.
-Chyba nieczęsto masz okazję wspinać się na drzewa. – zauważyła bystro.
-Nie. – odparłem, a wręcz wydyszałem. – Jakoś specjalnie mnie to nie kręci, chociaż trzeba przyznać, że widoki i spokój mogą być naprawdę przyciągające. Jednakże moje niebywałe zdolności alpinistyczne znacznie utrudniają korzystanie z tych interesujących ofert.
Wadera skinęła głową na znak, iż rozumie. Spoczywaliśmy w koronie drzew, pozwalając, aby nocny wiaterek lekko poruszał liśćmi wokół nas, dzięki czemu mogłem wsłuchać się w niepowtarzalny szept liści, niby unikalna pieśń. Nim się obejrzałem zacząłem nucić jakąś wyimaginowaną melodię. Rytmicznie stukałem pazurem w korę drzewa, mój ogon poruszał się na boki, ocierając o powierzchnię rośliny. Wyszła z tego całkiem przyjemna muzyka. Spojrzałem na Mavis, która najwyraźniej zaintrygowała moja twórczość, gdyż przyglądała się moim ruchom i nawet próbowała je naśladować.
-Znasz może jakąś piosenkę, która pasowałaby do tej melodii? – zapytałem.
<<Mavis? Śpiewany? ^_^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT